Nie jesteś zalogowany

 Numer 97 - Angels & Airwaves "Sirens"

2010-06-04 18:24:58

Małe, pomalowane na bladoniebieski kolor, pomieszczenie rozświetla jedynie podczepiona do sufitu żarówka. Siedzimy w kręgu, jest nas około 10 osób. Patrzę w ziemię i drżącym głosem mówię: "Tak, lubię Blink 182". Ktoś chwyta mnie za rękę, dookoła słyszę głosy - "wspieramy Cię". Podnoszę wzrok i wzruszony ocieram ściekające po policzkach łzy...

Nie da się ukryć, że kolektyw Blink 182 nie zaliczał się go grona artystów z najambitniejszej półki i przez wiele osób traktowany jest nieco pogardliwie. Niesłusznie. W obrębie swojej stylistyki zarówno Hoppus (basista), DeLonge (gitarzysta) jak i Barker (perkusista) wykazywali się zaskakującą inwencją twórczą i nagrywali naprawdę dobre rzeczy. Barker z The Transplants, Hoppus jako producent dał światu "Commit This To Memory" Motion City Soundtrack - jeden z ciekawszych albumów ostatnich lat z pop punkowej (Boże, jak ja nie znoszę takich łatek) przegródki. DeLonge z kolei założył Angels and Airwaves, w skrócie AVA.

AVA może trochę irytować. Począwszy od całej tej epickiej aury, przez przesiąknięte naiwnym idealizmem i trącące lekką pretensjonalnością teksty, aż do muzyki, silnie, momentami zbyt silnie,  inspirowanej U2. Nie dajmy się zwieść,  AVA nagrali też parę fajnych wałków, a "Sirens" jest jednym z nich. Chwyta od samego początku, tym swoim basowym pochodem, pojedynczymi akordami gitary, wreszcie naprawdę fajną linią wokalną (no i te ozdobniki w postaci wokaliz DeLonge'a), inkrustowane tu i ówdzie syntezatorami. Przede wszystkim jednak zrywa z wizerunkiem DeLonge'a jako gościa w krótkich spodenkach i t-shircie, który kiedyś nagrał piosenkę o tym jak to "it would be nice to have a blow job". No i wyśmienicie nadaje się do samochodu, chyba, że ktoś się wstydzi, wtedy można w domu na słuchawkach,  ale koniecznie bez scrobblowania, bo jeszcze ktoś na Lastfm przyuważy.

Podsumowując: AVA to mocne uderzenie i całkiem energetyczne granie, solista daje z siebie wszystko i dobrze, że nie osiadł na laurach po rozpadzie Blink 182. Utrzymany w klimacie romantycznej podróży na księżyc album AVA nie każdemu przypadnie do gustu, ale może się podobać. Szkoda tylko, że artysta nie przyjedzie promować nowego albumu do Polski, z którym powrócił w ubiegłe Walentynki (kto zgadnie tytuł albumu, ten wygra darmowego linka do jego ściągnięcia - bez obaw, DeLonge wypuścił płytę całkowicie za darmo, więc nie pójdziecie siedzieć;)

Nie dodano tagów



Skomentuj

Komentarze: 5

Zly_Dotyk 152 242   04/06/10, 18:34  
"mocne uderzenie i całkiem energetyczne granie, solista daje z siebie wszystko i dobrze, że nie osiadł na laurach po rozpadzie Blink 182. Utrzymany w klimacie romantycznej podróży"

wyjdz za mnie
iammacio 76 381   04/06/10, 18:39  
"Tak, lubię Blink 182". [2]
Highfidelity 32 65   04/06/10, 22:28  
@Zly_Dotyk, moja dziewczyna mówi stanowcze nie, ale ew. możemy widywać się po kryjomu ;-)
lewar 17 103   05/06/10, 00:33  
net mie tu muli strasznie, więc nie mam jak teraz obadać o czym piszesz. ale masz mój głos panie złoty. ostatnio grałem nawet blink 182 w audycji redjowej obok captaina beefhearta. tak, wolno mi. a serio to keep up the good work & marry Dotyka, to skoczymy na double date.
Mad_Dog_Helmer 20 90   05/06/10, 17:44  
Blink 182 to pół biedy. Dobrze że nie Spiritual front jak Waliński.