Nie jesteś zalogowany

 Nice Day for A Big Fat Polish Wedding

2010-10-04 11:57:53

Słowem wstępu: zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią poniżej przedstawiam swoją, nie do końca serio, wersję wesela, jak będzie w rzeczywistości przekonam się za mniej niż rok.

Godzina 16:05 Sala już pełna. Kelnerki rozdały szampana. Goście śpiewają sto lat, a my lekko stremowani trzymamy się ze ręce i chcielibyśmy, żeby śpiewać już przestali. Ok. Skończyli. Zaczyna się wręczanie prezentów i gratulacji (niekoniecznie w tej kolejności). W tle cichutko leci...


Godzina 16:45, wszyscy jedzą obiad, a do obiadu przygrywa im James. Jakiś gość skarży się na przepieprzoną zupę, ktoś inny na brak schabowych, które wyeliminowaliśmy z menu.

Godzina 17:00 Stoimy na środku sali, ja patrzę na nią, ona na mnie. Pod schludnie ułożoną fryzurą (asymetrycznie, grzywka na jeden bok, lekko dłuższe, od pół roku zapuszczałem) przemyka myśl, że walec czy tango byłoby może prostsze. Ale cóż, nie można się skompromitować przed rodziną. Jej rodziną. Moja stoi nieco z tyłu, dzięki Bogu, i nie wszystko widzą. Zaczynamy. Na pochybel Sinatrze i Elvisowi, a zwłaszcza "Unchained Melody".

Tańczymy już na całego, rzucamy się na boki, robimy podwójnego ritbergera, piruety, jakieś salto nawet się przyplątało, rodzina lekko zszokowana, ale oto już piosenka dobiega końca, a wodzirejka krzyczy na cały głos "zapraszamy do wspólnego tańca, ale, dzięki Bogu, zamiast  Let's Get Loud czy Livin La Vida Loca rozbrzmiewa:

18:30 Impreza trwa w najlepsze, przy "I Want Candy" jakiś gość wpada na właśnie wnoszony na salę tort.

19:05 Panowie proszą panie. Mój tata prosi mamę do piosenki, która była kiedyś ich pierwszą wspólną piosenką.

19:10 Panie proszą panów. A z sufitu lecą płatki róż. To uschnięte róże z poprzedniego wesela się sypią.

20:05 Koniec kolejnego ciepłego posiłku. Rozdzielono już ostatnie kawałki kurczaka z kaparami, ktoś lekko zadławił się małą kluseczką, opróżniono  kolejne butelki wina. Zabawa zaczyna się na nowo. DJ próbuje krzyknąć "Cała sala za...", upomina go jednak moja babcia.

 


21:05 DJ wyszedł do łazienki, a mój brat dorwał się do konsolety. Konsternacja na sali. W rogu buja się jakiś koleś. Jakaś dziewczyna pyta - o czym ten gościu śpiewa?.

 

23:30 Patrzę i ku mojemu zdziwieniu Junior Boys zagnali na parkiet wszystkie ciocie i wujków.

24:00 Oczepiny, podziękowanie dla rodziny i zamiast tradycyjnego "wspaniałych rodziców mam" leci:

2:30 I panowie proszą panów, panie proszą panie. Koleżanka ze Szwecji uśmiecha się - znam ich, myślałam, że poza moim krajem nikt ich nie kojarzy.

4:00 Może sen przyjdzie? Nie może przyjść, bo goście nadal bawią się w najlepsze, mnie oczy się kleją, moja już żona usypia na moim ramieniu, a ja zastanawiam się czy noc poślubna to pierwsza noc po weselu, czy noc weselna, bo jeśli weselna, to chyba zostało nam mało czasu.

6:42. Padam na łózko. W tle ciuchutko sączą się dźwięki mojej ulubionej płyty AD 2010.



Nie dodano tagów



Skomentuj

Komentarze: 2

iammacio 76 381   04/10/10, 16:55  
Kobiety za Konsolety obstawiają też wesela;]
Highfidelity 32 65   04/10/10, 17:09  
OOO, to jest kwestia do przemyślenia !