Nie jesteś zalogowany

 Żeby nie było... (20 lutego 2009)

2010-05-13 13:37:21

598998.jpg

...że w Japonii się tylko noisem i tentacle porn zajmują... Pomyślałem sobie, że strzelę jakiś rehab. To nic, że mniejsi, że siurki mają małe i oczy skośne. Japończycy to wielka cywilizacja, która podarowała nam Tamagotchi, magnetowidy Sanyo, Czarodziejkę z Księżyca i shibari, które jak wiadomo wśród polskich uczennic robi furorę. Szczególnie od kiedy wprowadzono mundurki. W każdym razie wybór bojownika o honor KKW padł wskutek mojego morderczego subiektywizmu na Toru Takemitsu. Konkrety są takie, że TT debiutował w wieku lat 20 kilkoma całkiem udanymi utworami fortepianowymi, w których pobrzmiewały echa Arnolda Schönberga i Albana Berga (ci zresztą byli kolegami). Choć nie tylko, bo TT - jak wszyscy - pozostawał pod wielkim wpływem Cage'a, od którego podpieprzył kilka patentów kompozytorskich, jak i wielkich francuzów: Debussy'ego, Satie, Varèse'a (no ten to Francuz jedynie z pochodzenia, ale zawsze...), czy wreszcie Messiaena - co jakby nie było wydaje się bardzo logicznym ciągiem..
Poza byciem w pierwszej lidze eksperymentatorów współczesnej muzyki klasycznej (nienawidzę tego terminu... jak ktoś ma jakiś zręczniejszy, to poproszę), TT zajmował się też muzyką konkretną - jako członek grupy Jikken Kōbō, manipulował dźwiękami zebranymi z terenu (w jego przypadku były to wyłącznie dźwięki wody - tu mi się offtopicowo przypomina oczywiście Akifumi Nakajima, czyli... tak! Aube!), tak, żeby przypominały brzmienie japońkich instrumentów takich jak no, czy tsuzumi. Zdażył też pobyć krytykiem muzycznym, muzykologiem, autorem powieści detektywistycznej, wreszcie gościnnie wystąpić w kilku telewizyjnych programach poświęconych gotowaniu. Nie spodziewajcie się w jego przypadku jakiegoś pitolenia w japiszońskim stylu - do późnych lat 60, kiedy zaakceptował wpływ jaki miała na niego rodzima muzyka, TT wyraźnie wypierał się tradycji muzyki ludowej twierdząc, że nie ma wiele współnego z teraźniejszością. Dochodziły do tego echa wojny, kiedy Japończycy całkiem skutecznie zgwałcili własne tradycje muzyczne, łącząc je dosyć ściśle z militarystyczną propagandą. No, ale czym skorupka za młodu... I we wczesnej muzyce TT możecie więc znaleźć kilka elementów typowych dla KKW - posłuchajcie choćby jak leci tradycyjnymi japońskimi pentatonikami (do zauważenia choćby w Litany).
Tak, czy inaczej zbiorek fortepianowy bardzo smaczny. Tylko oczywiście jak większość muzyki po Debussym, czy Satiem nosi ten nieszczęsny stygmat sztuki dla sztuki. No, ale się jakoś miło robi, że moge zapostować coś innego niż wszechobecny Cage, Feldman, Xenakis, czy choćby właśnie Messiaen. Nie, żebym miał coś przeciw - wręcz przeciwnie, ale w sieci i tak tego pełno. Indżoj.

 

590093.JPG

 

Kotaro Fukuma Plays Toru Takemitsu - Piano Music

Nie dodano tagów



Skomentuj

Komentarze: 0

Nie dodano komentarzy.