Nie jesteś zalogowany

Posty z kategorii: "trynitarna eschatologia joachima z fiorre"


Cziczi, weź banana... Brawo, jaka mądra małpka! (4 czerwca 2008)

2010-04-22 22:57:41

folder.jpg


Zaczniemy od dowcipu z Porcysa korespondującego z okładką:

Stoi sobie absolutnie, bezwzględnie i totalnie napruty Murzyn pod drzewem. Kiwa się, buja, nie daje rady - widać z daleka. Nagle podchodzi do niego policjant i mówi:
-Co murzyn, najebałeś się..?
-No, najebałem.
-Co murzyn, do domku by się chciało..?
-No, chciało.
-To daj, cię podsadzę.


No. Lato przyszło, skwar się leje z nieba, jak ropa z pękniętego wrzodu. Na leśne polany i do ogrodów wychodzą grillowce, przy niezmytych naczyniach latają muchy, kobitom pod cienkimi tkaninami widać sutki, ludożerka chlapie się w bajorach i opala. Wypadałoby więc za cel najbliższej wędrówki obrać kraj ludzi mocno opalonych. Nigeria. Tam to, daleko od stołecznego Lagosu, gdzie według Kazika Staszewskiego jeżdżą członkowie PZPNu szukać młodych opalonych talentów, urodził się Olufela (alufelga?) Olusegun Oludotun Ransome-Kuti znany szerzej jako Fela. Fela osiągnięć miał sporo. W 1970 założył w obrębie Nigerii własne państwo (Kalakuta) obejmujące dom swojej poligamicznej rodzinki, w którym miał szpital i studio nagraniowe. Mieszkał tam ze swoimi żonami. W szczytowym okresie było ich 27, później jednakże Kuti opracował wydajny system cyrkulacji obejmujący tylko 12 partnerek jednocześnie. Był pionierem śpiewania w języku joruba (nazwa tak plemion, jak i dialektu właściwego zachodniej Afryce) pidżinowym angielskim, co - jako echo jego zaangażowania w przemiany polityczne na Czarnym Lądzie - miało być podstawą tworzenia kultury zrozumiałej dla całej ludności Afryki. Połączył też Highlife - specyficzną, powstałą w Ghanie w latach 20 odmianę big bandowego jazzu - z amerykańskim funkiem i etniczną muzyką Jorubów, czyli wymyślił tzw. Afrobeat. Tenże charakteryzował się polirytmicznymi perkusjami w wysokich tempach, repetytywnością stającą się podstawą do improwizatorskiego szału i etnicznymi wokalami i harmoniami. Zespoły zajmujące się afrobeatem były zwykle liczne, wskutek czego atrybutem afrobeatowców, poza instrumentami, stała się także pół- i ciężarówka.

 

cartruckload.jpg

 

Kuti, czy kontynuujący jego dzieło synowie (miał tyle dzieci, że nawet na zasadzie czystego rachunku prawdopodobieństwa było wiadomo, że część z nich zostanie muzykami) nie kończą jednak tematu funkującej muzyki afrykańskiej sprzed 40 lat. Składanka, którą umieszczam poniżej powinna oddawać różnorodność tych brzmień - w końcu powiedzieć scena afrykańska, to nie do końca to samo, co powiedzieć madchester, czy trójmiejska scena yassowa. W sensie, że Afryka ciut większa jest. Mamy wiec tu i odrobinę psychodelii gitarowej, cytaty z muzułmańskiego marudzenia, soul, blues, rock, disco. I te basy... Cała ta płyta to przede wszystkim zajebiste basy. No.


img_36097.jpg

Czytając beletrystykę z krajów cieplejszych od naszego można łatwo zauważyć, że oni mają zdziebko inne podejście do upału niż różowy człowiek z północy. Arabowie w czasie najcięższych ataków wysokich temperatur piją gorące napary, w niektórych regionach Afryki i Ameryki Południowej nosi się kilkuwarstwowe ubrania mające zapobiegać dostawaniu się rozgrzanego powietrza do środka (wydaje się to irracjonalne, ale wcale nie jest - spytajcie jakiegokolwiek metalowca, po co nosi latem ramonę; to naprawde izoluje od warunków środowiskowych występujących poza układem). Podobnie z muzą. Jasne, można słuchać skandynawskiego postrocka, zimnego Joy Division, czy postnjułorderowego electro i łudzić się, że to powiew chłodu, ja jedak wyznaję teorię, że lepiej się przegrzać przy afrobeacie, żeby po odsłuchu mieć wrażenie, że nagle nie czujemy już takiego ognia. No. Pomotałem, pokręciłem, ide się pocić gdzie indziej.

Materiał znowuż niedostepny w Europie, jedynie w USA, więc mogę dać całość.

LINK: Various - Nigeria'70 - the Definitive Story of Funky Lagos

 

1354797454_99611b7509.jpg


« wróć czytaj dalej »