Nie jesteś zalogowany

Posty z kategorii: "małe członki"


W porno kinie muzyka Reiko z głośnika płynie (10 września 2008)

2010-04-23 15:42:15

ikereiko02.jpg

 

Ok, kobieta z brodą (thx S.) kolejna muzyczna. Kojarzycie takiego kolesia co się nazywa Quentin Tarantino? Ogólnie gość nakręcił dwa dobre filmy, to jest PF i RD (teraz już 3 - przyp. red.), ale durna ludożerka podnieca się nawet i tym shitem, co produkuje teraz. Norma, ludożerka mózgu nie ma, kłapie dziobem jak dystrybutorzy każą. Ale nie w tym rzecz. Ostatnio wszyscy się strasznie zachwycali Death Proof, ze to takie genialne nawiązanie do kina klasy B i podobne tam piardy... Wszystkie wylansowane studentki kulturoznawstwa pozawieszały sobie na lusterkach i szafach z indieodzieżą napisane fluorescencyjnym markerem słówko "blaxploitation", żeby potem po lansiarskich klubach nonszalancko je rzucać celem wywołania powszechnego poruszenia. Oczywiście, kiedy je spytać o 3 tytuły z tego nurtu to łypa przy ziemi i zmiana tematu. Żeby taka jedna z drugą chociaż "Shaft" rzuciła... Ale i o to też nie chodzi. Chodzi o to, że na blaxploitation się kino -xploitation nie kończyło, ani też nie było zjawiskiem typowo amerykańskim. We Francji, Skandynawii, czy Japonii robiło się mnóstwo filmów sexploitation. W Japonii nawet wcześniej niż gdzie indziej, bo już na początku lat 60. Wiadomo - filmy przeznaczone były dla małych obskurnych, pachnących męskim nasieniem kin, gdzie przychodzili mali, obskurni, pachnący męskim nasieniem mężczyźni, by swoimi małymi obskurnymi, pachnącymi męskim nasieniem rączkami dotykać pod płaszczem (...) penisów. Ale czy na pewno? Otóż japońskie sexploitation, czy jak się ichnia opcja nazywa - pinku eiga (czyli różowe filmy - się ktoś kreatywnością popisał wyraźnie. Leśmian istny.) charakteryzowało się (SERIO, ku*wa, naprawdę serio) złożonością w ukazywaniu płci i charakteru bohaterów. Stąd pinku eiga poza małymi obskurnymi pachnącymi męskim nasieniem panami, wzruszały także poważną intelektualnie krytykę filmową. Podobnie zresztą ich druga fala powstająca pod koniec lat 80. Muzyka, którą grano w tych filmach to tzw. kayaokyoku, czyli taki popik, który w latach 80 ustapił w Japonii New Music, czyli ejtisom.

 

reikoike_01.jpg

 

Płyta, którą postuję dziś to dosyć typowe kayaokyoku właśnie, a artystka, która na niej śpiewa ma w dodatku bardzo osobisty stosunek do sexploitation, bo w latach 71-79 była jedną z największych gwiazd gatunku. Mowa o Reiko Ike. Podgatunek pinku eiga, w którym się artystycznie udzielała to zwykle pinky violence/yakuza girl. Już po nazwach wszystko wiadomo... To, że artystka tak szacownego autoramentu realizowała się muzycznie zaledwie osiem lat, miało swoje uzasadnienie w jej życiorysie - branżę rozrywkową Reiko rzuciła po kilku odsiadkach za nielegalny hazard i dragi w wieku lat 26. Czyli w jej przypadku prawda ekranu i prawda były blisko siebie (nie, Por?). Muzycznie to straszny, potworny shi jest. Może i melodie momentami ładne, ale aranżacje i ogólnie klimat muzy straszniejszy nawet od uśrednionego poziomu Visual Kei. Poza tym Reiko non stop sapie. Do dęciaków sapie, do odgłosu bicza sapie, do swojego wokalu sapie. Sapiens. Czyli bardzo dobra rzecz innymi słowy. Indżoj.

 

01xr4.jpg

 

Reiko Ike - 1971 - Erotic Oriental Sunshine


« wróć czytaj dalej »