Nie jesteś zalogowany

 BMW Jazz Club: Sounds of Haiku, czyli Anna Maria Jopek i koledzy z Dalekiego Wschodu.

2010-11-25 14:47:03

520.jpg

Tegoroczna odsłona piątej edycji BMW Jazz Club naznaczona była typowo japońskimi akcentami. Zjawiskowej Annie Marii Jopek na scenie oprócz podstawowego składu towarzyszyło dwóch znakomitych muzyków z Kraju Kwitnącej Wiśni: Makoto Ozone- czołowy pianista jazzowy, mający na swoim koncie blisko 30 różnego rodzaju płyt w tym solowych, gościnnych i innych kompilacji oraz Tomohiro Fukuhara- flecista, który nadał wyjątkowy charakter temu spotkaniu nie tylko swoją grą, ale również strojem, bo na scenie pojawił się w klasycznym kimono. Jak na samym początku powiedziała Ania spotkanie to miało być zderzeniem kultur. Było.

Z moich obserwacji wynikało, że na sali mieszczącej 828 osób wolnych miejsc było jakieś max 20, a może nawet mniej. Właściwie to nie wiedziałam czego sie spodziewać, bo nie dość, że był to mój pierwszy koncert Jopkowej, to jeszcze z serii BMW Jazz Club. Repertuar był stosunkowo wymieszany. Pojawiły się polskie pieśni folkowe zaaranżowane specjalnie na te okazję. Oprócz tego do setu weszły tylko 3 utwory Ani: Biel, Zrób, co możesz i Cyraneczka, w których Ania dała popis swoich możliwości wokalnych. Całości dopełniły chyba 3 utwory Makoto Ozone, a w tym dwa w duecie z Tomohiro Fukuhara. Zdarzało mi się już widzieć koncerty fortepianowe przy różnych okazjach, ale czegoś takiego jeszcze nie widziałam. Istna wirtuozeria... Ale czego można się spodziewać po kimś, kto od 2. roku życia stuka w klawisze? Doskonałe wyczucie każdego rytmu i do perfekcji opanowane reguły rdzennej, japońskiej muzyki. On po prostu czuł tę myzykę całym sobą. Co można było wywnioskować po jego pojękiwaniach :) Cudo. Tomohiro wpasowywał sie ze swoim fletem w poszczególne etapy "Pandory" Matoko nadając temu bardzo charakterystyczny japoński klimat. No a Ania... Ania jak zwykle. Zjawiskowa, charyzmatyczna, cudownie naturalna. To jej liryczny głos przyprawiał wszystkich o dreszcze. Miałam wrażenie, że na sali nikt nie oddycha. Zawsze urzekała mnie w niej umiejętność bawienia się swoim głosem. Nawet w improwizacjach. I słychać to było zwłaszcza na 2 bisie, na który nie byli przygotowani, bo zagrali drugi raz "Dolinę". Ale inaczej, żebyśmy "mogli zobaczyć jak bardzo to jest za każdym razem inne". I to w jak wysoko sięga swoim głosem... Ciary na plecach Drodzy Państwo.

Jedyne co mi sie nie podobało to czas trwania koncertu. Nieco ponad 1,5 h z 2 bisami to jednak trochę krótko... Za te pieniądze...

Po koncercie krótkie spotkanie, na którym można było powiedzieć szczere "DZIĘKUJĘ" za te 1,5h całemu zespołowi, który nawiasem mówiąc jest niesamowicie miły i uroczy. Bardzo dobry koncert. Bardzo, bardzo dobry koncert. A teraz czekam na solową trasę Ani, bez żadnych Jazz Club. Na taką, w której będzie więcej Ani w Ani, czyli typowo jej kawałki. Na pewno znów się wybiorę.

Nie dodano tagów



Skomentuj

Komentarze: 0

Nie dodano komentarzy.