Nie jesteś zalogowany

 brak zrozumienia

2010-05-20 16:15:38

SKOMERCJALIZOWANY, KOMERCYJNY, KOMERCHA - te i innych tysiąc słów, pochodzących z rodziny wyrazów słowa KOMERCJA słychać ostatnio wszędzie. artystów także szufladkuje się w dwóch żelaznych karegoriach, czyli MUZYKA KOMERCYJNA I NIEKOMERCYJNA. przestrzegam, w takim szufladkowaniu bardzo łatwo się pogubić.

każdy z twórców muzyki na pewno chciałby na swojej muzyce zarabiać. ok! w pełni rozumiemy, w końcu spędzony czas w studio i wkład pracy powinien przynosić jakieś profity. wyraz SWOJEJ podkreśliłem nieprzypadkowo.

każdy z artystów, mniej lub bardziej popularnych, posiada jakiś tam własny styl, nie w każdym przypadku oryginalny i fajny. czasami trudno nam oceniać, czy stworzony utwór jest wyrazem ekspresji, czy tandetnym produktem, mającym na celu zarobienie pieniędzy. i wiecie co? TO BOLI!  boli traktowanie i obrażanie sztuki, która towarzyszy nam od wieków. boli wytwarzanie procesu, gdzie produkcja muzyki ma takie same zadanie, jak roznoszenie ulotek, wytwarzanie papieru toaletowego, czy dorabianie jako hostessa (nie urażając nikogo, żadna praca nie hańbi!). muzyka NIE JEST produktem. ówczesny świat pokazuje, że coraz więcej rzeczy można sprzedać. wielu ludzi godzi się na tworzenie tandetnej muzyki po to, by więcej zarobić. gdzież podziały się młodopolskie umysły? gdzież miłość do sztuki? to martwi. wierząc w gnijący świat, mam nadzieję, że nie poddamy się prawom i wymaganiom rynku i nie wszystko jest jeszcze stracone!

dowiedziałem się ostatnio, że w lineupie jednego z największych światowych eventów, jakim jest SENSATION, znalazł się joris voorn. muszę przyznać, że byłem lekko zaskoczony. bezapelacyjnie jeden z najlepszych artystów muzyki elektronicznej w roku 2009. autor najlepszej kompilacji spod szyldu BALANCE od czasów holdena, twórca przegenialnego remixu dla dark flower od babicza (któż go nie zna?!), oraz wałków takich jak blank, czy świetnego we're all clean. nie ukrywam swojej antypatii do całej 'sieci' sensejszynowych eventów. nie mogę znieść tandetnego electro - techhousowego brzmienia, charakterystycznego dla fedde le granda, ingrosso i knighta. nie wchłaniam tego, nie trawię, nie słucham i nie wdrażam. dlatego właśnie pan joris tam mi nie pasuję. jestem bardzo ciekaw jego występu i tego, czy zmieni repertuar w swoim secie i nie wklei tam krejzi tech - house'owych bitów. szczerze wierzę, że nie. choć sam fakt jego występu na tym wydarzeniu powoduje we mnie niesmak. co ciekawe, tendencja spadkowa voorna dotyczy także polskich eventów. z najlepszego w polsce festiwalu w branży, jakim jest audioriver, joris przenosi się na SUNRISE, na którym często trudno szukać fanów muzyki. pocieszeniem jest za to fakt, że nie będziesz miał problemu ze znalezieniem kogoś, kto sprzedaje tam środki odurzające wiadomej treści. ale za tę polską przemianę akurat trudno mieć żal, wystąpi tam także chociażby sasha. chłopaki mogą po prostu nie wiedzieć, że event ma słabą opinię (ale to już osobna kwestia miejsca polski na elektronicznej mapie świata).

podsumowując cały ten może banalny wywód, miejmy nadzieję, że świat jest pełen ludzi kochających muzykę. apeluję, nie ulegajcie znanym mediom, serwującym taniość i tandetę. cytując słowa Kazimierza Przerwy-Tetmajera, pamiętajcie,

eviva l'arte!

 

utworem godnym uwagi jest dzisiaj klasyk, chyba nie muszę wyjaśniać. 

MOBY - PORCELAIN

 

 

Nie dodano tagów



Skomentuj

Komentarze: 0

Nie dodano komentarzy.