Nie jesteś zalogowany

 Z archiwum polskiej piosenki 2/18

2010-05-03 23:47:18

Indeks otwierający składankę mamy obgoniony, czas na track drugi. Kiedy już otworzy się przed Wami światłość, to znaczy kiedy już zobaczycie całą tracklistę składanki "Z archiwum polskiej piosenki", z łatwością zauważycie, że jeden region jest stosunkowo nadreprezentowany. Bynajmniej nie ze względu na moją słabość do sopockiego baru "Przystań" i zupy rybackiej tam podawanej. Już wiecie - przenosimy się 23 lata wstecz i jedziemy do Trójmiasta.

Call System "Szampan", 1987.

Zastanawiam się, czemu w latach znacznego rozkwitu pra-smooth-jazzu (Sting, Sade, Basia, te sprawy; twórczości Hubbardów, Ayersów i Bensonów do nurtu odważnie nie zaliczam), czyli drugiej połowie lat 80, zaistniało tak boleśnie mało polskich odpowiedzi na rzeczone zachodnie trendy. Czemu do kurwy nędzy, skoro taki Niedźwiecki, a był to duży zarządca masowego gustu wtedy, w żadnej swojej audycji nie przepuścił okazji, by oswoić słuchaczy z, jak to wtedy określał nieśmiało, "swoimi ulubionymi nudziarzami". Właściwie tylko gdańskie/gdyńskie/sopockie kapele zareagowały i spróbowały wyrafinowanego harmonicznie, bogato zaaranżowanego (prominentne zastosowanie klawiszy, dęciaków i perkusjonaliów), łagodnego grania. Jednym z nich był Call System, a ich "Szampan", otwierający sławną kompilację "Gdynia", pozostaje pomnikowym egzemplarzem nadmorskiej przytomności umysłów.

Numer rozpoczyna się motywem saksofonu, potem notujemy wejście nieco rozstrojonej, ale ambitnej (opalcowanie akordów dalekie od prostego barre) partii gitary. Następnie zaznacza obecność wokal, beznamiętny w wyrazie, tworzący napięcie przez budowanie niebanalnej i chwytliwej melodii, zamiast przez żyłowanie gardłowych alikwotów. W tle cały czas oszczędna w akcentowaniu, subtelna sekcja. Sade circa "Stronger Than Pride", krótko mówiąc. A jest to plus nad plusy, gdyż Stu Matthewman i jego styl produkcji jeszcze długo pozostanie dla mnie synonimem elegancji (pamiętam, jakim szokiem było dla mnie odkrycie, że materiał z "Love Deluxe" odgrywa on na żywo półnagi, mokry, eksponujący wątłe mięśnie - człowieku, ubierz się z powrotem kurwa w ten garnitur, proszę). Od 2:18 wchodzimy w uptempo, robi się zupełnie amerykańsko, jakbyśmy byli na zakupach w Baltonie, a COCOM nigdy nie został wprowadzony. Refren pozostaje tak dobry, że do dziś często kwituję opady atmosferyczne zaśpiewem "to szampan, pada deszcz, tohooo", jak głupie by to nie było.

Fakt, że trafiały się wcześniej przypadki, pojedyncze utwory podobne w polskiej muzyce popularnej. Fakt, że w późnych latach 70 jeszcze szybciej nadążaliśmy w DŻEZAWEJ materii za światem - bo w stricte jazzowej zawsze mieliśmy niewielkie opóźnienie - o czym zresztą wspomnę w jednym z późniejszych odcinków. Zjawisko zwane Gdańską Sceną Alternatywną, którego Call System był integralną częścią, zasługuje jednak bezwzględnie na nimb wyjątkowości. Po pierwsze, była to scena alternatywna częściowo porzucająca rockistowskie ideały, a pielęgnująca, nazwijmy to, klubowe - wtedy! Po drugie, czerpała ona garściami również z ówczesnego festiwalowego nurtu, z perspektywy czasu może ciekawszego nawet niż podziemny: taki "Szampan" mógłby zostać na spoko zagrany przez Alex Band (i wtedy gitka pewnie by stroiła). Ale po trzecie i najważniejsze. Ci kolesie naprawdę czuli wiatr z zachodu, w zastosowaniu pewnych detali i w wychwytywaniu pewnych prądów wyprzedzali epokę o lata, na przykład grali acid jazz zanim nawet młody Trzciński usłyszał o acid jazz (sławna, nigdy nie wydana, trzecia płyta IMTM). Impreza jest w nieistniejącym już klubie Copacabana, noc, stoję na plaży, patrzę tęsknie w horyzont, rozbieram się bo chcę pierdolnąć do Szwecji wpław, na szczęście koledzy byli w pobliżu.

Jeśli większość zespołów tej sceny nie zyskała nigdy należnej popularności (antyprzykłady mam tylko dwa: dysponująca osobowością Kodyma Apteka i dysponujące coverem Jackowskiego oraz tragicznym pożarem Golden Life), to głównie dlatego, że niewystarczająco kombinowała okołomuzycznie, skupiając się, po jaki chuj przyjaciele, na dźwiękach. Tu dygresja, i to dłuższa. Otóż cały czas mówimy o alternatywie, a przywilejem jej wydaje się być niezależność od problemów wizerunku, haseł reklamowych, haków promocyjnych, które rządzą jakoby wyłącznie światem mainstreamu. Gówno prawda. Dziś to już widać wybitnie jaskrawo, ale to nie od wczoraj promocją kontrkultury zarządzają te same zasady, co popkultury. Wszyscy ci idealiści, którzy cenią sobie w ulubionych niezależnych projektach wartości nieodzwierciedlone w kwitach - emocje, szczerość, antykoniunkturalizm, socjologiczny kontekst liryków, heroinowy nałóg lidera i tak dalej - dają się nabierać nie gorzej niż piszczące nastolatki na np. grzywkę wokalisty Tokio Hotel. WSZYSTKO, co poza muzyką, jest marketingiem. Tylko wyśmiewane jako akademicki szajs "ciekawe interwały w linii wokalnej", "nowatorskie wykorzystanie kompresora", "potrójne rymy AACBBC", "wspaniale spóźnione synkopy werbla" czy "zajebiste przejście z septymy na nonę" nadają się do rozkminki bez większej obawy, że właśnie jesteśmy ruchani w dupę przez managerów, promotorów, pijarowców, jak bardzo to ostatnie by nie było przyjemne i jak dobrego pojęcia o sobie samym by nie dawało. Czy ktokolwiek uważa takie rozkminki za ekscytujące - to już inna, smutniejsza para sandałków.

Zaryzykuję więcej: podejście analityczne daje niejakie szanse na obiektywizm. Zawartość harmoniczna, agogiczna czy spektralna jest niepodważalna, tylko wrażenia każdy ma inne. Nie ma dyskusji, że progresja Cm7/Ebm9/Ebmaj7+/Am/Asus jest interesująca, bo jest (czekam na przykłady zastosowania), ale jeden odbierze ją jako wymuszoną i przez to słabą, a drugi - jako twórcze wykorzystanie okowów systemu dur-moll. I o tym możemy podyskutować, mając jakąś ustaloną bazę do rozmowy. Ale o np. transmisji emocji w utworze? Sądzę, że wątpię. Ty odbierasz taką, ja zupełnie inną, albo zaimpregnował mnie ten track i nie odbieram wcale, i tak w ogóle to nie mam życzenia ciebie słuchać, bo wchodzimy w sferę totalnie niemierzalną, a więc subiektywną, a więc niespecjalnie sprzyjającą porozumieniu, zwłaszcza w tak kurewsko ważnej sprawie, więc spierdalaj słuchać swojej Lady Gagi, a ty swojej Lacrimosy... Hm.

Po powyższym wywodzie to już, podejrzewam, nikt mnie nie przytuli. Ale może ktoś sprawdzi ten kawałek Call System; to jest tylko i aż muzyka.

http://wolfspider.wrzuta.pl/audio/62YsrBrRtTG/call_system_szampan

http://www.mediafire.com/?j21vmkw0wqm

 

Nie dodano tagów



Skomentuj

Komentarze: 12

kubaambrozewski 12 98   04/05/10, 08:28  
Polski sophisti-pop, zajebiście.
lukaszblaszczyk 2 26   04/05/10, 12:05  
A może by tak Mediafire? Odkąd moja karta dźwiękowa zaczęła na przełomie kwietnia i maja myśleć, że jest modemem, nie mogę odtwarzać audio w przeglądarkach ;(
glebogryzarka 10 18   04/05/10, 13:48  
o, a można? to pewnie, że mediafire też. za parę godzin :)
iammacio 76 381   04/05/10, 14:42  
Szanowny Panie Glebo, rączki całuje! Zjadasz mnie Panie na śniadanie i żadne tam "Sądzę, że wątpię".
kubaambrozewski 12 98   04/05/10, 16:49  
Aha, ale wydaje mi się, że "Pastelowe" to jednak 1988, czyli chwilę po. Swoją drogą nie kojarzy mi się z Call System, bardziej z "Do Ani" Kultu.
glebogryzarka 10 18   04/05/10, 19:47  
mi się wdrukowało, że 1986. nie wiem czemu :(
owszem, paleta brzmień identyczna, aranż podobny, ale "Do Ani" jest zupełnie niejazzowe, a "Pastelowe" próbuje być.
pagaj 2 20   05/05/10, 10:19  
Zagrałem se to Cm7/Ebm9/Ebmaj7+/Am/Asus na moim KASJO i to przejście z Ebmaj7+ na Am brzmi dziwnie. Bez sensu wręcz. Ale ja się nie znam. Może w jakimś kontekście mogłoby to być ciekawe...
glebogryzarka 10 18   05/05/10, 13:48  
ja tę progresję wymyśliłem na poczekaniu, bez instrumentu, jako przykład czegoś dość nietypowego :) ale znacznie dziwniejsza w niej (choć i tak nie dość dziwna hehe) wydaje mi się pierwsza zmiana, niż trzecia. zagraj to jeszcze raz, Paweł.
lukaszblaszczyk 2 26   05/05/10, 14:16  
Dzięki za Mediafire, ładniutkie to.
kidej 0 58   06/05/10, 15:32  
Coby Glebo sie nie martwil, ze nikt go nie chce tulic i wszyscy pisza tylko pod jadowitym i napisanym po to zeby wyplynac postem o Red Box, to ja rzuce tu cos zupelnie nie nowego - ta skladanka to poki co najlepsze, co tu znalazlem w kategorii "odkrywczosc". Zespoly bedace kompletna obskura i ich swietne tracki. Czekam na part 3 i reszte.
kubaambrozewski 12 98   06/05/10, 17:45  
Tak, gdyby to nie był Glebo, to byłbym prawie pewien, że kolejnych 16 tracków i opisów nie udźwignie mistrzostwa dwóch pierwszych. A tak, to pozostaje się tylko jarać, że tyle fajnego jeszcze przed nami.
glebogryzarka 10 18   06/05/10, 20:12  
ja po prostu zazdroszczę Kubie, że ma więcej fejmu, dlatego jestem uszczypliwy :|