Nie jesteś zalogowany

 Top 160 singli 2000-2009 (miejsca 40-1)

2011-05-12 14:48:36

40. The Roots "Clock with No Hands"

mistrzowie hiphopowej ballady po raz kolejny w szczytowej formie. dodatkowy punkt za twórczy cytat z Pharcyde.

39. Kury "Fin de Siecle"

o wyjątkowym zaawansowaniu harmonicznym tego OPUSA MAGNUMA niech świadczy fakt, że najprostszy funt w zestawie (otwierające refren Cm z prymą w basie) brzmi najdziwniej ze wszystkich.

38. Sean Paul "Get Busy"

serio, serio. kompetencja typa na mikrofonie - niebywała.

37. Morcheeba "Slow Down"

jest to jeden z zespołów, których głębiej gdzieś mieć już nie mogę. a tu proszę - spowolnione Pink Floyd z Jill Scott na wokalu.

36. Jim Guthrie "Lovers Do"

tak, no wszyscy wiemy że John Lennon zmartwychwstał ostatnio w Australii i dokurwia na mikrofonie w Tame Impala, ale może jeszcze nie wszyscy wiemy, że wcześniej nazywał się inaczej, mieszkał gdzie indziej i zdarzało mu się rejestrować takie brylanciki.

35. Groove Armada "Things That We Could Share"

pierwsza strona portfolio Andy'ego Cato; jedna z najlepszych i najoryginalniejszych linii basu w historii, oparta bardziej na artykulacyjnych brudach (ten na 'raz i' w refrenie rozpieprza mnie szczególnie), niż faktycznych dźwiękach.

34. Feist "Mushaboom"

uroczy głosik, urocza ulotność i skoczność, co skutecznie maskuje prostackie kwity. będę pretensjonalny: jak w życiu.

33. Just Jack "Starz in Their Eyes"

smutne (acz słuszne), że kolo precyzyjnie przepowiedział własny los tą piosenką. wciąż, oddałbym jądro za podobny przebój z podobnym refrenem: amelodyjnym, a przy tym chwytliwym i - cóż - szlachetnym.

32. Fleet Foxes "Blue Ridge Mountains (live @ take away show)"

obawiam się jednak, że gdyby urodzili się w Polsce, highlightem ich kariery byłby występ na PRZYSTANKU w godzinach popołudniowych.

31. Sally Shapiro "I Know"

jest takie niemożliwe do zdefiniowania pojęcie - piękne fałsze.

30. TV on the Radio "Tonight"

ach, te wokale w oktawie.

29. Murs "Bad Man"

Murs to taki gość, z którym chciałbyś iść na piwo. wyłączenie podkładu na 1:48 to zabieg, który chciałbyś przeprowadzić, ale nie umiesz.

28. Guillemots "Little Bear"

mam w domu pianino brzmiące podobnie czysto. mam też łzy spływające na koszulkę, nic nie poradzę. artystyczna śmierć Dangerfielda to jedna z większych strat dla współczesnej muzyki pop, naprawdę.

27. Fiona Apple "Oh Sailor (demo version)"

kiedy usłyszałem to w radio (właśnie w wersji Briona), musiałem zjechać na pobocze i zajarać szluga, żeby się uspokoić.

26. Beastie Boys "Alive"

wydawałoby się, że oni wszyscy rapują tak samo (domyślnie: tak samo słabo), ale zawsze uważałem, że Adrock jest od pozostałej dwójki o klasę lepszy. i tutaj świetnie to słychać.

25. Madonna "Get Together"

syntezator błyszczy na pierwszym planie, a w tle przepracowany sidechain doznaje załamania nerwowego.

24. Blur "Out of Time"

wiem, ziewy, ale jeśli mam raz w życiu być uczciwy wobec siebie, to teraz.

23. Basement Jaxx "Hush Boy"

każdy ich singiel, oprócz "Where's Your Head At" (i to cholernie oprócz), zmieściłby się w niniejszym zestawieniu.

22. Hi-Tek, Ghostface Killah, Dion & Willie Cottrell Band "Josephine"

numer tak zajebisty, jak zerowy jest album, z którego pochodzi.

21. Phoenix "Everything is Everything"

wiele razy próbowałem odtworzyć to brzmienie pudłówki, tylko po to by niedawno odkryć identyczne w banku sampli w Kontakcie. bank nazywał się French Touch Guitar - zabawne nawet.

20. Avalanches "Since I Left You"

jeszcze raz: ten teledysk przeszkadza oporowo w odbiorze muzyki. widziałem go dziesiątki razy, ale _nie poznałem_ numeru odpalając album kilka lat później!

19. Lansing Dreiden "Cement to Stone"

jak się ma tak lotną rękę do kompozycji, to można nawet zabawić się we Franka Fariana. czyli: wziąć dwóch młodych przystojnych Murzynów i kazać im udawać, że śpiewają - w tym przypadku akurat byrdsowsko-mccartneyowskiego walczyka. ktoś dał się nabrać?

18. Shock-G "Your Sun Iza Pimp"

jak napisać genialny tekst o tym, że słońce świeci? właśnie tak. byłbyż to najlepszy track Digital Underground? byłbyż.

17. Dungen "Ingenting ar sig likt"

wygląda na to, że klawisz skuteczniej motywuje lidera zespołu Zagajnik niż gitka.

16. Kelly Rowland "Work (Freemasons edit)"

Panjabi MC + Daft Punk, a doskonałość produkcji doprowadzona do granic ludzkich możliwości. o ile robili to ludzie, bo w przypadku Freemasons mam na tym polu pewne wątpliwości.

15. Steely Dan "Almost Gothic"

księga ósma Dziadów. chyba w żadnym wcześniejszym nagraniu nie umieścili tylu mądrych modulacji, co tu. nie łykam jeszcze płyty, gdyż buszuje w kompletnym fusion, oprócz tego jednego indeksu. chciałbym go kiedyś zagrać na perkusji - już się bójcie.

14. Foreign Exchange "Daykeeper"

ty wracasz nocą z imprezy, ja z pracy. "Daykeeper" z niewiadomych względów sam się prosi o to, by go śpiewać na soundchecku. też dokonałem tej profanacji (też = nie byłem jedyny, jak się później okazało).

13. Badly Drawn Boy "All Possibilities"

Burt Bacharach byłby dumny. on nigdy nie musiał komponować dla tak zawężonego rejestru - ciekawe, czy by umiał.

12. a-ha "Summer Moved On"

kiedyś byłem świadkiem, jak szczerze zachwycali się tym numerem prawdziwi muzycy, w sensie tacy po kilku szkołach i kilkuset dżobach. nawet złożyłem o tym raport Arturowi Orzechowi (który jest true fanem a-ha i ma z tego tytułu u mnie duży plus). do tej pory nie mam pojęcia czym się owi muzycy jarali konkretnie, ale jaram się także. nie da się nie.

11. Nas "Still Dreaming"

ciepło i wyrafinowanie podkładu, chłód i dystans wokalu, sugestywność i płynność gadki. razem jeden z najbardziej fascynujących, idealnie zbilansowanych hiphopowych tracków wszechczasów.

10. Jaga Jazzist "All I Want is Tonight"

cytując kolegę: 'na maksa Metheny', plus bardziej restrykcyjna modalność (aż do czwartej minuty ani jednego dźwięku spoza skali), plus blackmetalowy CZAD. jak to brzmi? źle? sami jesteście źle.

9. Common "Come Close"

podsumowanie centralnie całej progresywnej czarnej muzyki lat 90. postchorus od 2:24 - jezu. i zauważcie ruchomy equalizer na blachach.

8. Calexico "Woven Birds"

może popadam w egzaltację, ale po co czytać takiego powiedzmy Kerouaca, skoro w niecałe cztery minuty można poczuć wszystko, co starał się przekazać i jeszcze więcej.

7. Jamiroquai "Seven Days in Sunny June"

progresja zabrana ukraińskiemu zespołowi 5'Nizza (żart), na basie gra bębniarz (nie żart), zboże gnie się jak się gięło, a ten numer dałem tak wysoko tylko dlatego, że jestem sentymentalnym Niemcem.

6. Kenny Gilmore "So Glad"

Stuart Matthewman spotyka w piwnicy Gordona Sumnera, obaj doprowadzają się do upodlenia oraz nieprzytomności i nagrywają (na kasetę) ten DŻOINT. zależnie od zapatrywania, rozczulające lub odrażające. zgadnijcie, w którym obozie się znajduję.

5. Outkast "Land of a Million Drumz (Simon Vegas remix)"

najlepszy wyobrażalny remiks - TRANSMOGRYFIKACJA nijakiego oryginału w jeden z singli dekady. stopniowe przejście dysonansu w konsonans w końcówce, na przestrzeni ledwo trzech taktów - co to kurwa jest? to kurwa jest tylko transpozycja całego podkładu o sekundę wielką, owocująca zagadką harmoniczną na poziomie zupełnie nierozrywkowym.

4. Thief "Atlantic"

rozpisywałem to tydzień, a i tak bardziej obdarzone jednostki kpiły 'ale te akordy to uprościłeś gościu, zdobądź uszy'. natomiast jednostki inaczej obdarzone nadal pewnie uważają "Atlantic" za nie wnoszące niczego piżdżenie pod krawatem.

3. Sea & Cake "Shoulder Length"

inteligencja w muzyce. olśniewające tak produkcyjnie - patent z wypełniającym górę pasma statycznym szumem pożyczyłem sobie kiedyś, choć na mniejszą skalę - jak songwritersko.

2. Jay-Z "Show Me What You Got"

pięć różnych werbli, dwie stopy, kilka blaszek, tomów więcej niż Mike Portnoy ma w zestawie. część programowana, część grana, trudno rozróżnić (wiem tylko, że wszystkie przejścia są na żywo - jest film na youtube pokazujący jak sesyjny rejestruje gary). wszystko tylko po to, by podkreślić flow kawałka. to się nazywa zrobić bębny. nie wiem czy i kiedy miałem do czynienia z nagraniem o większej dynamice. i to powstało w erze prasowania, gdy w tej materii wszystko osiąga się przeważnie startstopami lub ekstremalnym crescendo/decrescendo. ech.

1. Jackson & His Computer Band "Utopia"

to, co najbardziej mnie fascynuje od wielu lat, to współbrzmienia powstałe nieintencjonalnie - takie, na jakie nikt by nie wpadł pisząc kwity lub grając na instrumencie. przykład: w barze nieopodal leci jeden numer, na ulicy nieco dalej (ale za to głośniej) inny. i nagle zgrywają się one w genialną kombinację, sztywnieję i towarzysze muszą mnie zanieść na ubocze. w formie biedniejszej podobny melanż czasem ma miejsce w hip hopie, gdy wcutowywane fragmenty linii wokalnych układają się jakoś na podłożu, ale trudno powiedzieć jak oraz czemu. i teraz bierzemy pod mikroskop "Utopię": to jest rozciągnięty na prawie sześć minut pierwszy przypadek oparty na technice znanej z drugiego. jakże adekwatny tytuł - ekstremalnie pocięte (lecz wciąż melodyjne) sample wokalne, pod spodem nader ruchliwe akordy rozbite na swobodnie mutujące non stop dwudźwięki, a całość tworzy konstrukcję bez precedensów, opisującą z detalami moje oczekiwania wobec muzyki na dzień dzisiejszy, a zarazem konstytuującą ostateczny, uniwersalny argument za 'muzyką robioną myszką'. być może już tylko od takowej można oczekiwać zauważalnej świeżości, jeśli w ogóle. i to już wszystko, dziękuję, kłaniam się, mówił dla Państwa ni(e)jaki glebo.

Nie dodano tagów



Skomentuj

Komentarze: 3

iammacio 76 381   12/05/11, 15:10  
fyi przy dzeju poszedl link z 'jedynka'. lubie to!
glebogryzarka 10 18   12/05/11, 15:36  
poprawiłem
acidhouses 0 14   13/05/11, 11:47  
Glebogryzarko,

Świetne, eklektyczne zestawienie!