Bogate dzieciaki z duzych miast vs nie takie bogate dzieciaki z miast mniejszych
2010-07-19 16:10:48
czyli porownanie dwoch festiwali z punktu widzenia dzieciaka pomiedzy na przykladzie festiwali Open'er Fest i Slot Art Fest.
Jestem pewien ze kazdy z was przez cala szarosc i ciemnosc miesiecy szarych i ciemnych uklada sobie w glowie plan maksymalnego wkorzystania miesiecy letnich. Ale kiedy nasz iPod ugina sie pod ciezarem kompilacji kawalkow o nocie 7.5 z porcysowego playlistu a sesja radosnie zostala odroczona na wrzesien trzeba spojrzec na swiat realnie i wykresli z notesu euro trip, turystyke koncertowa czy podlaczenie sie jako roadie The Breeders na ich trasie po stanach. Polska jest wystarczajaco piekna, mamy piekna polnoc i piekne polodnie, piekny Open'er na polnocy i piekny Slot Art na poludniu.
Zeby nie bylo, nie chce pisac tak naprawde o dzieciakach. Nie chce z cynicznym usmiechem nasmiewac sie z podrabianych ray banow, mysle ze wiecej smiechu mozecie miec ze mnie bo wlasnie sie zorientowalem ze firefox nie pozwala mi przekopiowac tego do worda zeby poprawic ortografy. Poprostu te dwa festiwale roznia sie diametralnie, sa jak dwa bieguny i w kwestii geografii i oferty. Nawet ideologicznie sie roznia a odbywaly sie niemal w tym samym czasie i mialem te przyjemnosc, ze bylem na obu. Zacznijmy wiec
Muzyka
Na Open'era jedzie sie dla muzyki, wiadomo. Sledzimy lineup od pazdziernika z wypiekami na policzkach rzucajac mimochodem ze i tak nie bedzie nic ciekawego ze komercja. Ziolkowski wie jaki jest target tego festiwalu wie tez kogo zaprosic by sprzedac jak najwiecej bilecikow i karnecikow. Jednym z wielu zarzutow pod adresem Open'era jest troche pachnacy formalina trend sprowadzania weteranow, legend, zasluzonych jak zwal tak zwal. Ogolnie nieswiezosc. A to Sex Pistols, a to Sonic Youth a to, jak w tym roku, Massive Attack dla trip-hopowcow, Pearl Jam dla grunge-owcow i Pavement dla indie-rockowcow (woa, so 90s!!). Swiezosc innych gwiazd tez watpliwa (Klaxons w tym roku, tak samo spoznieni Franz Ferdinand i Bloc Party w latach ubieglych), mimo wszystko marki rozpoznawalne. Slot odwrotnie, jesli chodzi o gwiazdy to lineup ubawilby wszystkich tych ktorzy smieja sie z Lao Che na Offie. No bo Fhrustuck? Reaktywowani Homosapiens? Jedno spojrzenie na ich bio na last.fm odrzuca (ale naprawde dobry koncert btw). Jedna gwiazda w postaci mewithoutYou (ej, dla nich tam w ogole pojechalem) to za malo. Sila Slotu jednak tkwi w zespolach mniejszych z krajow okolicznych europejskich. Hella Comet z Austrii w nagraniach ciekawi, na koncercie nudniejsi (post-rockowe klisze sie mszcza) mimo wspanialej (pod wzgledem wizerunkowym i artystycznym(!) ) wokalistko-basistki. Metalcorowe To Leave A Trace z Ukrainy (kto by pomyslal ze mi sie spodoba?) i rewelacja moim zdaniem czyli Lingby z Niemiec. Ale przejdzmy dalej
Atmosfera
No bo Opener to taki festiwal festiwal, patrzymy na dziewczyny, smiejemy sie z pijanych brytoli, ktos tam sie przewraca, ktos sie smiesznie ubral, wcianmy niedobre kluski i popijamy Heinekenem. Na polu namiotowym spiewy do rana (nadal nie wybaczylem temu kto o piatej ranej rok temu przez pol godziny spiewal ze jego sex jest on fire). Dziewczyny przebieraja sie wieczorem w namiotach w ciuchy 'na wyjscie', robia sobie make-up i w droge. Slot - znow inaczej. Caly festiwal odbywa sie w duchu chrzescijanskim. Az zapachnialo czarnogrodem. Zamiast zielonego loga moglo by wszedzie byc oko opatrznosci, zupelna zmiana patronatu a co za tym idzie i ogolnych wrazen. Nie jestem czescia tego zjawiska, musze sie przyznac ze codziennie ranne msze (z udzialem naprawde 'mocno rockowego bandu') troche mnie smieszyly ale jest w tym cos co mnie urzeklo a mianowicie szczerosc. A szczerosc ta objawia sie tez w tym co dominuje na slocie i odroznia go od innych festiwali. Glowna jego idea nie jest bowiem muzyka a codzienne warsztaty. Ich wybor jest niesamowity od nauki sredniowiecznej sztuki kucia zelaca przez robienie grzechotek z ogolnie dostepnych materialow, zajecia z chorem gospel do wykladow z antropologii. Ciezko mi tutaj sie emocjonalnie nie uzewnetrznic ale serio, tylu ludzi bez spinki w jednym miejscu nie widzialem dawno, zaczne sluchac Kultu.
Miejsce/Organizacja
Morze, plaza, lotnisko vs klasztor cystersow i odra. Kolejna ogromna roznica. Opalanie sie leniwie na plazy i wkurzanie na biagajace dzeciaki ktore sypia na Ciebie piach ma swoj niezaprzeczalny urok. Chodzenie po ogromnym terenie lotniska w upale tez jest fajne. Duze przestrzenie - duzo slonca w skrocie. Przeciwnie z drugiej strony - ogromny klasztor cystersow (rany, ale on jest piekny) do tego katedra w ktorej ciagle cos sie dzialo i miliardy upierdliwych komarow. Organizacyjnie ogien i woda. Na opku agencja ochroniarska na slotku wszystko opieralo sie na wolontariacie (wszyscy ochroniaze byli dzieciakami, przy prysznicach kolejki pilnowaly dzieciaki a niektore koncerty byly tak naglosnione ze boje sie ze akustyk tez byl dzieciakiem ;) ).
To byl juz 18sty slot. Ten festiwal dziala juz tyle lat a ja dowiedzialem sie o nim tak niedawno. Jest tak zupelnie inny, undergroundowy wrecz, ze nawet ludzie pracujacy w Co Jest Grane nie wiedza ze maja nad nim patrona medialny. To chyba moja nieracjonalna sympatia do rzeczy malo znanych wywoluje tyle cieplych uczuc do tego festiwalu ale co zrobic!
Ej, wspomnialem wam ze na Slocie jest prohibicja? Jak na jarocku za naszych rodzicow, how cool is that?
p.s. nie chcialo mi sie tego przeczytac po napisaniiu, jadlem w przerwie obiad wiec watki moga byc pomieszne, stylistycznie to moze byc do niczego, rany mam nadzieje ze jeszcze cos tutaj napisze i zmyje z siebie ten wstyd, elo
Skomentuj