OFF 2k10 Część Druga. Konstruktywna krytyka organizacji Offa.
2010-08-10 14:17:02
Część muzyczna za nami, czas na przyznanie kilku nagród, wypisanie kilku zabawnych i nie do końca poważnych rankingów. Oraz na kilka uwag o organizacji festiwalu.
RANKINGI I NAGRODY
Ludzie z Wąsem: pięciu artystów, trzech uczestników festiwalu, ale ok. dziesięciu zostało przyuważonych przez moich znajomych.
Ludzie z Trójkątem: W cholerę.
Nagroda w kategorii Największa Dawka Zajebistości Bijąca Od Jednej Osoby: Tom Cowan z The Horrors (ten w okularach od synthów)
Nagroda w kategorii Najfajniejszy Rekwizyt Sceniczny:
-
Maska diabła – A Hawk & A Hawksaw
-
Dmuchane Palmy (ach, te dwuznaczności) – The Very Best
-
Balony z cukierkami – The Flaming Lips
Nagroda w kategorii Najgorszy Koncert Festiwalu: Raekwon 100%
Highlighty: Antiop Consortium, Shearwater, Mouse on Mars, Bear In Heaven, Zu
Zespoły, którym trzeba się bliżej przyjrzeć: Tunng, Casiokids
PSIOCZENIE NA ORGANIZACJĘ
Zanim zacznę standardowe irytowanie się na organizację festiwalu, muszę zastrzec, że większość z błędów wynika z ostrożności spowodowanej przeprowadzką do Katowic. Sądzę, że większość z Was zdaje sobie z tego sprawę.
-
Zbyt nachalna ochrona
Po niezbyt natrętnej ochronie, która była w Mysłowicach, katowickie przeszukiwania i sprawdzania mogły spotkać się ze sporym zaskoczeniem. Chodzą przecież legendy o dziewczynie, która wniosła w zeszłym roku na teren festiwalu lustrzankę w legginsach. Prawda jest taka, że dużo zależy od tego, na jakiego ochroniarza się trafi. Zdarza się i tak, że będzie cię obszukiwał i sprawdzał na tysiąc razy czy przypadkiem nie chowasz kokainy w szmince, a krem nivea to NA PEWNO krem nivea. Zdarza się też, że pomaca ci torbę, czy aby na pewno nie wnosisz picia i wpuści, nawet na ciebie nie spojrzawszy.
Nie da się jednak ukryć, że pewna tendencja do zaostrzania ochrony jest – i to nie tylko na offie, ale też na festiwalach alterartu, gdzie zawsze zresztą ochrona była mocniejsza (ale to zrozumiałe, ponieważ te festiwale są większe, przychodzą na nie różni dziwni ludzie itp.).
Wynika to z kilku rzeczy. Po pierwsze w tym roku mieliśmy większy festiwal. Po drugie było nowe miejsce. Gdyby ktokolwiek coś zawalił, Katowice natychmiast by się ze wszyskiego wycofały, a organizatorzy są spaleni. To dotyczy także tego, że jednak festiwale w Polsce są imprezą stosunkowo świeżą, ciągle przyjeżdża mnóstwo ludzi, dla których jest to rzecz nowa i mogą się zachowywać nieodpowiedzialnie. Oczywiście, moim zdaniem w przypadku festiwalu takiego jak Off zaostrzanie ochrony jest nieco na wyrost. Porównując do takich imprez alterartu, na OffieGENERALNY poziom WSZYSTKIEGO jest – nie ukrywajmy – o niebo wyższy.
-
Zakaz wnoszenia napojów bezalkoholowych na teren festiwalu.
To jest jakiś absurd. Wytłumaczyć to mogę tylko chęcią zaoszczędzenia na ekipie sprzątającej. Na pewno nie kwestiami bezpieczeństwa, ponieważ gdy zabierają ci zakrętkę od butelki lub przelewają do kubeczka przecież nikomu tym krzywdy nie zrobisz. Swoją drogą mało kto na takim festiwalu jest na tyle głupi, żeby rzucać pełną butelką w artystę. A w kwestii śmieci – prawda jest taka, że gdyby można było wnieść z Gastro picie z zakrętką, to większość ludzi chowałaby je do plecaka/torby i nie musiała trzymać w ręce, co minimalizuje jakiekolwiek zagrożenie.
Inna kwestia jest taka, że gdyby na tanecznych imprezach w namiotach było więcej ludzi, to przy tym ukropie bez picia skończyłoby się to masowymi omdleniami. Posiadanie ze sobą napojów przy tańczeniu i na dużych koncertach JEST PODSTAWĄ bezpieczeństwa uczestników. A na agersywny kontrargument, który pojawił się w shałtboksie Offa, że „organizator nie jest winny gdy ktoś nie wychodzi z namiotu, gdy jest mu duszno, lub za mało pije i mdleje”. Zgadzam się, ale jeżeli juz dajemy taką ochronę, oczywiście pod pretekstem „to dla waszego dobra [w istocie jednak dla dobra organizatorów], żeby nic się nie stało”, skoro organizator już przyjmuje postawę walfare state w organizacji imprezy masowej, to to wymaga jakiejś konsekwencji. Bardzo analogicznie do prowadzenia polityki państwa.
-
Za mało miejsca
No było za mało, ale to była próba, miejmy nadzieję, że to się zmieni w przyszłym roku.
-
Sceny namiotowe
Totalny absurd. Gdy grała rozhype'owana gwiazda w postaci The Tallest Man On Earth, Fennesza, Toro y Moi, nie dało się do namiotu wcisnąć, było gorąco i wilgotno od ludzi i przesiąkniętej deszczem ziemi. Gdy występowały mało znane zespoły, np. polskie, albo dogorywała impreza na dubstepach o 3.45 w nocy, w namiocie było 15-50 osób. PRECZ Z NAMIOTAMI. Namioty proszę przenieść do powiększonej strefy gastro.
-
Strefa Gastro.
Po pierwsze – słabe jedzenie. Po drugie – drogie piwo.
Ale! Duży plus za stosiko z ekologicznym żarciem. To była naprawdę fajna rzecz, zwłaszcza kosztująca 8 pln Yerba Mate (tudzież – it's yerba, maaaaaaaaaaaaate! Hahaha).
-
Toalety. To była ta jedna rzecz pod względem organizacji, która była absolutnie bez zarzutu. Nawiasem mówiąc, bardzo pdobały nam się te toalety w lesie, najpierw zastanawialiśmy się, czy jesteśmy w Zakazanym Lesie, a potem czy toitoie prowadzą do Narnii.
Szkoda tylko, że umywalki były dyskretnie ukryte przed wzrokiem festiwalowiczów.
6. Zapomniane: za nachodzące na siebie dźwięki ze scen czyjaś głowa powinna polecieć.
Kolejny argument za powiększeniem przestrzeni festiwalu, oby było to możliwe na tym terenie. Oczywiście nie chodzi o rozrzucenie tych scen o 2 km od siebie, bez popadania w skrajności, lecz o rozstrzelenie ich. Zwłaszcza istotne, aby fale dźwiękowe z Leśnej i Głównej przestały się nakładać w Strefie Gastro.
(Z życia wzięte: idzie sobie człowiek odpocząć przy piwie i nie może sobie miejsca znaleźć bo napierdala mu Kryzys do ucha).
Generalnie - nowe miejsce ma duży potencjał, ale trzeba go dobrze wykorzystać.
Na koniec wywiad z Waynem w onet.pl, którego jeden fragment jest bardzo istotny w kontekście powyższego tekstu i poprzednich na temat pow wow i z tym fragmentem zgadzam się stuprocentowo. Poniżej zapis ze słuchu, ponieważ tłumaczenie polskie jak zwykle trochę zmienia sens tego, co powiedział.
'Is about the atmosphere of the festival. It's not necessarily about the bands per se. It's about the idea and philosophy, the experience that the festival, the people putting on the festival want you to have. And that says a lot, that's a great thing, you know. As good as bands can be a bad experience at the festival can ruin all that, you know, bad toilets, bad food, bad camping, bad police, bad drugs, I mean there's a lot of things about it that can go and RUIN what could otherwise be a perfect night.
So a lot of that is in control of the people who organised the festival.'
Skomentuj