Nie jesteś zalogowany

 Unsound from the inside (prologue)

2010-10-26 16:23:21

Plan jest, aby napisać coś ciekawego o Unsoundzie, ale niekoniecznie stricte muzycznego, bo w tym roku u mnie nie tylko o muzykę chodziło. Będę więc znowu wyżywać się nieco na kwestiach organizacyjnych, ale też pławić się w wdzięczności i tęsknocie za niesamowitość atmosfery, której dane mi było, podobnie jak w zeszłym roku, doświadczyć.

Nie da się zaprzeczyć: odkrywam, że zdecydowanie w moim typie jest praca w trybie: spory zapierdol przeplatany imprezą, alkoholem, hengałtowaniem z artystami i niewielką ilością snu. Mimo, że z zasady jestem leniwa i sypiam 10 godzin dziennie, w moich żyłach płynie nieustannie strumień endorfin i adrenaliny. Jedyny żal jaki został, to nieobecność na koncertach Tima Heckera i Wildbirds&Peacedrums w kościele Św. Katarzyny, piątkowych wydarzeniach w Kijowie i secie Jamesa Blake'a. Choć tegoroczna edycja nie wydaje mi się tak udana jak ta z 2009 roku, dreszcz entuzjazmu i wzbierająca w gardle tęsknota to przez długi jedyne emocje, które Unsound Festival 2010 będzie u mnie wywoływać.




Skomentuj

Komentarze: 2

Highfidelity 32 65   26/10/10, 20:26  
welcome back :-)
proserek 27 107   27/10/10, 18:53  
Dzięki :)
Logowanie
Zapamiętaj mnie
Bezpieczne logowanie (SSL)
Zapomniałem hasła
» zarejestruj się!