Nie jesteś zalogowany

 BBC Scam Of 2011

2010-12-10 18:07:37

Od paru ładnych lat zbieram się do sformułowania kilku słów o jednej z największych wydmuszek i ściem współczesnej branży muzycznej: organizowanej przez BBC ankiecie „Sound Of...”, w założeniu typującej najgorętsze nowe gwiazdy nadchodzących dwunastu miesięcy. Wszystko byłoby fajnie, gdyby poważni dziennikarze nauczyli się ignorować tę medialną farsę, lecz niestety tak nie jest – na samą myśl, że koleżanki i koledzy po fachu już wkrótce zaczną cytować tę proroczą publikację w każdym swoim artykule, mam ochotę zahibernować się do wiosny, by nie musieć tego czytać. Zamiast pluć jadem, pozwolę sobie w miarę obiektywnie prześledzić „osiągnięcia” iście wizjonerskiego przedsięwzięcia BBC, które w istocie jest niczym innym jak PR-ową zmową i manipulacją kilku największych wytwórni i „dziennikarzy” na ich usługach.

Zerknijmy do archiwów. Ankieta została zinaugurowana w 2003 roku. Pierwszym zwycięzcą okazał się 50 Cent, szturmujący właśnie listy swoim smash hitem „In Da Club”, co zupełnie nie przeszkadzało głosującym. Do miana najodważniejszej antycypacji tego wydania kandydują jednak Yeah Yeah Yeahs, od dwóch lat wydający głośne EP-ki, a zwłaszcza... Interpol, pół roku po premierze „Turn On The Bright Lights”. Bez kitu, w jaki sposób uczestnicy ankiety przewidzieli popularność Interpolu sześć miesięcy po ich debiucie, macie pojęcie?

Ten trend regularnie utrzymywał się przez kolejne edycje. W 2004 roku ta wyrocznia „przewidziała”  karierę Franz Ferdinand, kiedy pół internetu dawno wymieniało empetrójki z „Darts Of Pleasure” i „Take Me Out”, w 2005 ogłosili świetlaną przyszłość Bloc Party, nie zważając, że nawet w zapyziałych klubikach Warszawy indie-didżeje grali ich kawałki w klubach kilka miesięcy wcześniej, a w 2006 jakimś cudem wytypowali Clap Your Hands Say Yeah!, sprawców wielkiego blogowego hype'u z... czerwca 2005. I tak dalej, i tak dalej. Niezależnie od rocznika, musielibyście być własnymi babciami, żeby uznać te wyniki za warte uwagi.

Albo dajmy na to nominacje do „brzmienia 2011”. Trzeba było spędzić miniony rok na Grenlandii, żeby nie usłyszeć o Jamesie Blake’u albo Warpaint. Ten pierwszy liczy swoje odsłuchy na YouTube w grubych setkach tysięcy, te drugie to posiadaczki okładki w „NME”. Jednym słowem stuff, którym „hipsterzy” znudzili się pół roku temu. Konkluzja jest taka, że ankieta BBC Sound Of... NICZEGO nie przewiduje, jest jedynie cyniczną kompilacją najbardziej ogranych internetowych hype’ów z ostatniego roku, a pierwszy i ostatni komunikat, jaki faktycznie wypływa z tej publikacji brzmi: TO BĘDZIEMY WAM WCISKAĆ PRZEZ NAJBLIŻSZY ROK. I spoko, niech sobie istnieje, ale na Boga, przestańcie się już w końcu nią podniecać, jeśli mam nie zwątpić w Waszą inteligencję.

Nie dodano tagów



Skomentuj

Komentarze: 4

kuba_radkowski 4 52   11/12/10, 11:17  
czy chodzi o ten zabawny plebiscyt, w którym wybiera się 10 artystów, którzy mają największe szanse na sukces, a potem recenzenci piszą, że to płyta Artystki, która zajęła 6 miejsce w plebiscycie XXX?
kochamszatana 0 6   11/12/10, 11:40  
bo "sound of" z założenia ma być samospełniającą się przepowiednią.
kubaambrozewski 12 98   11/12/10, 21:02  
Tak Kuba, właśnie ten.
iammacio 76 381   13/12/10, 17:51  
w maju byłem na festiwalu the great escape w brytyjskim brighton. jak dumnie głosi dopisek pod nazwą "europe's leading festival for new music". tyle, że "new music" było tam naprawdę niewiele. większość nazw dla sporej większości była dobrze znana. sean adams z drowned in sound naśmiewał się na jednej pogadance z tego dopisku, ale zarazem reflektował, że tu wcale nie chodzi o muzyczne odkrycia, a promocyjny "boost" dla zespołów, które wypracowały już podstawy pod "szerszy" sukces komercyjny (zdrowa większość zespołów pierwszą płytę miała już za sobą). plebiscyt bbc raczej i to jedynie akcentuje szanse na jakiś tam sukces, ale go zwyczajnie nie gwarantuje, bo na ów wciąż trzeba zapracować samemu.