Nie jesteś zalogowany

 Najlepsze polskie płyty 2010

2010-12-22 12:47:43

Brodka - Granda

Fantastyczny koncept album. Muzyka zróżnicowana, ale dominuje dark ambient. Brodka w fenomenalny sposób przeskakuje z dźwięku na dźwięk, a w tytułowym utworze zagłębia się w podświadomość dając się prowadzić swoim własnym zmysłom praktycznie będąc tylko przekaźnikiem. Brodka wije się wokalnie, stęka, wyje, gorzko szlocha, a na koniec zanosi się wręcz płaczem jakby podświadomość hipnotycznie wyssała z niej wszystkie soki. Koncept tego albumu najlepiej wyjaśnia notka menagementu na temat płyty:

Artysta w Polsce żeby żyć godnie musi założyć działalność gospodarczą. Z tym wiąże się mnóstwo ciężarów. Zus do płacenia, składka zdrowotna, a pamiętajmy, że służba zdrowia jest u nas kulawa. Kolejki w szpitalach, a pamiętajmy, że artyści mają mało czasu między pisaniem a koncertami. Ale największy problem to kredyt. Żeby wziąć kredyt trzeba złożyć do Zusu i US podania o wydanie zaświadczeń o niezaleganiu ze składkami i opłatami. To jest mnóstwo papierkowości! Stąd tytułowa **Granda**.

Munik Staszczyk - Muniek

Zygmunt zafascynowany ostatnimi American Recordings Johnny'ego Casha oraz Le Noise Neila Younga postanowił wróić do swoich korzeni. Płyta nagrywana w studiu Briana Eno pod okiem Ricka RUbina. Staszczyk podobno łyknął ducha psychodelii, jak twierdzi Eno i chodził w trakcie sesji kolorowo ubrany, przeżuwając coś nieustannie. Oczy miał przeszklone, co tylko dodawało mu uroku. Utwory pełne kalejdoskopowych metafor, muzyka barwna, i te długie kilkunatso minutowe solówki na banjo, to esencja stylu Muńka, wydobyta jeszcze z czasów licealnych. Mocny, niepowtarzalny, psychodeliczny album. Kanon polskiego psychodelicznego rocka.

Perfect - XXX

Minimalizm w pełnej krasie. Takiej ilości dronów i rezonansów na polskiej płycie nie słyszałem od dawna. Długie, rozwlekłe kompozycje, w których dominują niskie, oscylatorowe dźwięki. Jeden z utworów to swobodna wariacja na temat utrowu "Excerpt '31" La Monte Younga, w którym jeden długi dźwięk brzmi inaczej w zależności od położenia słuchacza. Perfect zastosował podobną metodę, ale opatrzył utwór adnotacją:" zawiesić głośnik na jednym ze skrzydeł sufitowego wentylatora." Fantastyczny tytuł płyty, który oznacza przekreślanie płyt CD, a dźwięk tej czynności, obniżony i wydłużony do nieskończoności niemalże, jest idalnym zwieńczeniem tego doskonałego, pełnego śmiałej wypowiedzi artystycznej albumu.

Urszula - Dziś już wiem

Zimna fala znwou nadciąga. Płyta przywodzi na myśl wczesne dokonania Public Image Ltd. Sekcja wystukuje takie rytmy, że brzmi to jak cięcia skalpela po twarzy w mroźny poranek. Sposób śpiewania Urszuli kojarzy się z Kim Gordon z lat 80 - tych. Nagłe zmiany nastroju dodają płycie ducha optymizmu, a teksty dotyczące rozkładu społeczeństwa kapitalistycznego na początku nowego wieku trafiają w sedno. Próżno szukać tu zwiewnych piosenek o miłości, to są często brzmieniowe walce utrzymane w estetyce zimnej fali, a także muzyki postindustrialnej, często ze zmodyfikowanym vocoderem wokalem Urszuli. Dziś już wiem, że to jedna z płyt dekady.

Patrycja Markowska - Patrycja Markowska

W stylistyce drum'n'bass Patrycji nie było do twarzy, kwestią czasu było więc pozbycie się tych naleciaałości. Nowa płyta jest próbą zmierzenia się z nurtem minimal elektro, i to z dobrym skutkiem! Nowe utwory Markowskiej mają w sobie żar, wiele z nich wprost nawiązuje do złotych czasów krautrocka i słychać gdzieniegdzie wpływy poszczególnych bandów (Law Story przywodzi na myśl Computer Love Kraftwerk, z kolei Hallo hallo to nawiązanie to słynnego Hallogallo Neu!). Wyborny album, który bezpośrednio nawiązuje do klasyki elektroniki i krautrocka.

Markowski & Sygitowicz - Markowski & Sygitowicz

Poszukiwania muzyczne Briana Eno i Petera Gabriela z nurtu world music wreszcie znalazły swoją konytuację. Płyta pełna zaskoczeń, eklektyczna. Barszcz ugotowany z wpływów muzyki etnicznej nie tylko wschodniej. Po pierwszym przesłuchaniu przypomniał mi się wpsaniały album My Life in the Bush of Ghosts Davida Byrne i Briana Eno. Markowski z Sygtowiczem stworzyli dzieło przebijające kanon o wysokośc poprzeczki, jednocześnie ustawiając ją poza zasięgiem. Płyta aż iskrzy od rytmicznych, transowych zagrywek (niemalże wpływy haitańskiego voodoo), unosi się na oparach indiańsich ogniskowych płomieni i wdzięczy do słuchacza falklorem wschodu. Opus magnum etno folk rocka.

Nie dodano tagów



Skomentuj

Komentarze: 8

lewar 17 103   22/12/10, 12:56  
jak wrzuciłeś wrzutkie o dragach, to pomyślałem, że masz 15 lat, właśnie odkryłeś hyperreala i teraz musisz spożytkować placebo speeda po nieudanej ekstrakcji kodeiny z polopiryny. ale i tak czytałem jednym okiem.
teraz wiem już, że na Twój blok warto zaglądać, bo bawisz lepiej, niż wzięte w wymuszony nawias wpisy znajmych ziąnnikarzy z fb.
dawrweszte 32 57   22/12/10, 12:59  
Dzięki ;) 15 lat nie mam, he he, ale miło byłoby odmłodnieć ;)
Highfidelity 32 65   22/12/10, 13:12  
spoko, ale brakuje Comy "Symfonicznie" i Stachurskyego "Największe Polskie Przeboje Vol2" - niezwykle udana próba zmierzenia się z klasyką polskiej muzyki rozrywkowej;)
kubaambrozewski 12 98   22/12/10, 15:51  
Faaaajne.
jaceksobczynski 0 113   22/12/10, 17:23  
Oczy miał przeszklone, co tylko dodawało mu uroku.

Stary, widziałeś Muńka bez okularów?:>
dawrweszte 32 57   22/12/10, 20:48  
@Highfidelity - Cholera, ten Stachurski to faktycznie, ale o Comie na śmierć zapomniałem. Taki przełomowy album. Z orkiestrą jeszcze nikt nie nagrywał. Taki przełom...

@kubaambrozewski - dzięki :)

@jaceksobczynski - no ja nie widziałem, ale Eno podobno widział...
iammacio 76 381   29/12/10, 00:15  
"lubię to!"
kleschko 10 14   12/01/11, 11:57  
nareszcie jakieś rzetelne podsumowanie