Nie jesteś zalogowany

 Milli and Vanilli Group Plays "Voltron" In the Creamy Thighs

2010-12-31 20:39:51

Zależało mi, żeby opublikować ten tekścik w 2010 roku.

* * * 

Zakładam że każdy kto przeczytał setki, tysiące recenzji muzycznych ma swoją ulubioną. No więc to jest od lat moja ulubiona recenzja muzyczna. Jeśli jej nie znacie, to dam wam chwilę na przeczytanie.

Już? OK.

Dla mnie najfajniejsze w tym tekście jest to, że chociaż dawno temu podzielałem zawarte w nim opinie, to obecnie się z nimi kompletnie nie zgadzam... a nadal uważam go za wybitny. Być może to idealna, ostateczna miara dobrego pisania o muzyce? Autor zasłynął jako mistrz "formy adekwatnej", zawsze efektownie sięgając po chwyty stylistyczne, konteksty i humor, które były nierozerwalnie związane z omawianym przedmiotem. W tym przypadku Brent D niejako "wciela się" w "the groop", jest jej cieniem i próbuje w swojej recenzji "powielić" wszystkie rzekome błędy artystyczne popełnione na albumie Cobra and Phases. Dlatego: stosuje urywaną, fragmentaryczną narrację, która prowadzi donikąd; skupia uwagę odbiorcy na sobie, a nie na merytorycznej zawartości artykułu, uprawiając rodzaj pociesznej masturbacji i samozachwytu; demonstruje "self-referential" zacięcie do recyklowania swoich wcześniejszych osiągnięć, wprowadzając postaci i wątki znane wąskiemu gronu fanów (raczkujący PFM w 1999 roku), ale dla nowego czytelnika kompletnie obce i nic nie wnoszące; nie zapomina też o grzechu pustego postmodernizmu, czyli o cytowaniu i przywoływaniu haseł, osób czy zdarzeń zupełnie zbędnych, pod pozorem poszerzenia spektrum znaczeniowego. Między wierszami dorzuca mimochodem garść luźnych uwag o (jego zdaniem) wadach płyty: dłużyznach, nudnych repetycjach, przewidywalności, powierzchowności, pretensjonalności... Słowem: udanie naśladuje "writer's block", który sam w pewnym momencie zarzuca zespołowi. 

Chciałbym, żeby wszystkie krytyczne, "pojazdowe" recenzje tego świata były tak niewymuszone, lekkie, zabawne, i błyskotliwie, a jednocześnie kreatywne, kompetentne, przenikliwe, i trafiające w sedno. Niestety zwykle kończy się na dziełach zebranych omawianego writera, które swego czasu przyswoiłem niemalże na pamięć. Kulminacją serii pozornie oderwanych od siebie skeczów w recce Cobry jest akapit ostatni, gdzie B.D. przedstawia swój "pomysł na film". To "śmiech przez łzy", niemożliwie komiczna, ale i dramatyczna scena rozmowy Jima O'Rourke (w tej roli pewien popularny amerykański komik) z zamrożoną głową (!) swojego idola Burta Bacharacha. Żart, który mówi zarazem wiele prawdy o historii muzyki, a może nawet o życiu (lol)? Gdy O'Rourke zaczyna płakać, napięcie jest nieziemskie. Zawsze się wtedy wzruszam. I tak na dobrą sprawę nie wiem, kto tu zostaje ośmieszony. Jim? Burt? A może sam DiCrescenzo, który w przeszłości wsławił się profetycznymi zdolnościami, gdy w niewybredny sposób przewidział śmierć Ronalda Reagana w czarno-humorystycznej wyliczance "top 10 things that won't be with us in a year" na zakończenie 2003? "Stan Reagana pogorszył się" (pozdro MZ). Swoją drogą ciekawe, czy w dobiegającym końca (zostały niecałe cztery godziny) 2010 roku O'Rourke i osiemdziesięciodwuletni (nadal żyjący!) Bacharach przeprowadzili podobną rozmowę. Tak czy siak, chwilę potem... "wszystko wybucha". 
 
* * *

Nie mam dziś weny na detaliczną, wyczerpującą analizę zawartości muzycznej
Cobra and Phases (a na taką z pewnością album ten zasługuje, długo by rozkminiać co tam się dzieje), ale zauważyłem, że im jestem starszy, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że to najwybitniejsze dokonanie Stereolab. A ten akurat ansambl znam na wylot. Natomiast za puentę posłuży mi tym razem 
twitter. Spoko, nie ma za co. Wszystkiego dobrego w 2011.

Nie dodano tagów



Skomentuj

Komentarze: 11

siedemnastka 0 6   01/01/11, 09:25  
sexy
siedemnastka 0 6   01/01/11, 09:27  
w ogóle link do recenzji nie działa.

inna sprawa, że "504 Gateway Time-out" jest chyba moją ulubioną recenzją muzyczną
siedemnastka 0 6   01/01/11, 09:42  
stwierdziłem, że jeśli zacznę tutaj pisać o swoim życiu, to nie będzie to miało sensu.

no więc miałem marnego sylwestra. chyba jeszcze nigdy nie miałem dobrego.

muszę kupić nowe koszulki, bo cały czas chodzę w tej z kaczorem duffy

mam nadzieję, że małysz dzisiaj dobrze skoczy

szczęśliwego nowego roku
Borys_Dejnarowicz 12 32   01/01/11, 16:54  
link jest dobry, to Pitchfork nie działa
Borys_Dejnarowicz 12 32   01/01/11, 18:31  
(już działa)
iammacio 76 381   02/01/11, 23:20  
podlinkowana recka zaprawdę zabawna w całej swojej nachalności - tak jakby autor nie umiał się wręcz powstrzymać przed podzieleniem się swoimi opiniami z kolejnymi rozmówcami. zaraźliwie wzburzenie - hehe - choć raczej udawane. jeżeli to początek wspominkowego pasma to "nie obrażę się".
lkonatowicz 1 18   03/01/11, 12:47  
Autor w zeszłym (już) roku przepraszał za te recenzje. Znaczy też lubi teraz ten album. Inna sprawa, że zdziadział.
lkonatowicz 1 18   03/01/11, 13:59  
A, widzę, że Borys zalinkował przeprosiny z Twittera.
Borys_Dejnarowicz 12 32   03/01/11, 14:08  
Tak. Jeszcze w 2009 przepraszał na Twitterze w ten sposób:

"# Who ever said Cobra and Phases is a bad Stereolab album? This record blows me away. 24 year old critics can be pretty stupid.2:36 PM Oct 2nd from web"

ale to wyskakuje tylko jako cytat na ILX, bo tweety chyba znikają (albo usunął)
lkonatowicz 1 18   03/01/11, 15:14  
Ja polecam coś takiego, co trzeba było wygrzebać w archiwach - http://web.archive.org/web/20030421010402/pitchforkmedia.com/record-reviews/j/jimmy-eat-world/clarity.shtml
mikewaw2 0 7   24/01/11, 09:01  
@lkonatowicz
A ktoś potrafi wyjaśnić dlaczego te recenzje znikają tam?