Nie jesteś zalogowany

 Top 20 kawałków Kate Bush

2011-06-20 22:25:40

Po raz pierwszy zetknąłem się z artystką w dość niecodziennych okolicznościach. W wieku lat bodaj ośmiu (?) rodzice pozwolili mi obejrzeć film Pink Floyd The Wall Alana Parkera. Obraz trwał nieco ponad półtorej godziny, a TAŚMA VHS (!) była trochę dłuższa i ktoś postanowił dograć na niej teledysk do piosenki "Babooshka". Niezła para! Ktokolwiek zestawił te dwa byty obok siebie miał łeb nie od parady, bo wspólny mianownik aż błaga o przeanalizowanie. I nie mówię tu tylko o tym, że KAŚKĘ (wtf?) odkrył facet, dzięki któremu płyta The Wall nie była tylko suchą, pełną goryczy, jadu i samoużalania się skargą na świat jego kolegi z zespołu, ale i wybitnym dziełem muzycznym. Jest i więcej - pretensjonalność x 1000 oraz artyzm przez duże ART przy jednoczesnej masowej rozpoznawalności - a to duża rzadkość.


I tak właśnie poznałem Kate Bush, ale dopiero dekadę później zacząłem świadomie stopniowo rozkminiać jej kolejne albumy. I niniejszy ranking publikuję tylko z jednego powodu - bo w kwestii oceny dorobku Kate reprezentuję frakcję, której zwolennicy mieszczą się na granicy błędu statystycznego. A mianowicie uważam, że przy całym swoim IDIOSYNKRATYZMIE, przy swoim domniemanym sex appealu (nigdy nie podzielałem tej zajawki - "ja tam wolę takie młode z podstawówki"), przy charyzmie i tekstach - uważam, że Kate Bush jest lepszą songwriterką niż wokalistką (a wokalistką jest fantastyczną). 
Właściwie tylko użytkownik Glebogryzarka podziela tę opinię (i jego nawet DRAŻNI wokal Bush w dolnych rejestrach). Ale ja naprawdę uważam, że Kate Bush może sobie przybić żółwika z Donaldem Fagenem, a laski w rodzaju Florence Welch czy Natashy Khan nie mają z nią w dziedzinie kompozycji NIC wspólnego. Produkować się zbytnio nie będę - hasłowo zapodam parę słów, a o rozpisanie przebiegów harmonicznych poproście użytkownika... tak, zgadliście.

* * *

20 Breathing

Eleganckie domknięcie Never For Ever na tęsknej nucie niemalże hollywoodzkiego refrenu-wyciskacza łez (napisy po finałowej scenie wyimaginowanego filmu) + interludium zapowiadające SŁUCHOWISKO ze strony B Hounds.

19 Violin

Zaskakująco nowofalowy jak na nią wykop przywołujący na myśl wczesnego Eno circa Here Come the Warm Jets, a może nawet głębiej sięgając - wczesne Roxy Music?

18 Sunset

Podobno jestem odpowiednio cierpliwą osobą, żeby dotrzeć do ukrytego głęboko na dnie morza i wysoko w niebieskich (pomarańczowych?) chmurach piękna Aerial. Kłopot w tym, że - mimo usilnych starań - na razie go nie znalazłem. Tu nie chodzi o tempo narracji, tylko o jej zawartość. Poza tym wyśmienitym trackiem, w którym zamyka się dla mnie cały koncept niepotrzebnie jednak tak rozwlekłego materiału. Chyba, że na emeryturze skumam ten zamysł.

17 Top of the City

Prosta, acz szlachetna sekwencja akordowa, która sprawdza się zawsze i wszędzie - weźmy opener nowego albumu Bon Iver. Wersja "reżyserska" brzmi ładniej, cieplej. W oryginale jedyny zachwycający fragment The Red Shoes, która to płyta nigdy mi nie leżała i nadal nie leży.

16 The Sensual World

Historia z nawiązaniem do "autystycznego" Joyce'a i jego "przegadanej, ale spoko" powieści jest tak słynna, co paradoksalna. Naprawdę, trzeba być Kate Bush, żeby uciec z tak żenująco pseudo-alternatywnym zabiegiem jak wcielanie się w postać Molly Bloom. Jak każdej nadprzyrodzonej heroinie, jej się udaje. I to szeptem.

15 Coffee Homeground

Gdyby wszystkie aktorsko-niemiecko-ekspresjonistyczne hołdy tak wymiatały w modulacjach... Swoboda tych zmian zawstydza mnie, a przecież nadal słuchamy KABARETU, zaaranżowanego zresztą z detalicznym pietyzmem wobec źródła.

14 Delius (Song of Summer)

No ja lubię to kluczowe tu ciążenie, wiadomo nie od dziś.

13 Feel It

EROTYK na piano i głos z zajebistym nierozwiązywalnym kluczeniem.

12 Running Up That Hill

Ostatnio spotkałem dawno nie widzianego kolegę, który zapewniał mnie, że po wzięciu grzybów człowiek czuje się, jakby był Bogiem. Nie wiem co brała Kate, ale tekst o zamianie miejsc z Bogiem zawsze mnie ruszał. Muzycznie, poza hookiem przewodnim, to głównie legendarny groove prowokujący do skojarzeń z zakresu kolejnictwa. No i nie znające sprzeciwu "c'mon baby... c'mon darling...".

11 Sat In Your Lap

Rozwala mnie to, że główny riff powinien być na 5/4, a jest sztucznie wydłużony do 6/4. Urocza dezorientacja. W porównaniu do pojebanej strony B The Dreaming, strona A jawi się kolekcją hitów.

10 Mother Stands for Comfort

Przy całym świętym cieple tej ballady, warto zwrócić uwagę na industrialny drugi plan - warstwy perkusyjne i efekty specjalne. Amen.

09 Wuthering Heights

Chyba wszystko już powiedziano, nie mam nic do dodania... Może poza tym, że czwarty akord w zwrotce fajnie nie pasuje do reszty, która z definicji już średnio pasuje. No i akrobatyka wokalistyczna w refrenie to ogólnie sprawa znana. Jak na osiemnastolatkę, która zajawiła się dniem urodzenia wspólnym z Bronte, to całkiem niezły kawałek wyszedł.

08 Pull Out the Pin

Highlighty: chore przesunięcie w lejtmotywie + przerażający ryk I LOVE LIFE!

07 Hounds of Love

"Take my shoes off! And thrrooooow'em in the lake!" na tle tych mechanicznych, plastikowo-tępo zaprogramowanych bębnów i staccato smyków to jest taaaki klasyk. I młodzi słuchacze w każdej chwili oczekują Robyn, która wejdzie z melodią "You never were, and you never will be mine". NASZA MAFIJA, HARDKOR - CO SIĘ TU DZIEJE!

06 Blow Away (For Bill)

"One of the band told me last night / That music is all that he's got in his life". Razem osiem akordów (3+5). Chlip, chlip, jakież to porcelanowo kruche i śliczne. Trochę zaczynają się takie numery, wobec których jestem bezbronny. Zaś BUSHOLODZY mają tu pole do popisu na gruncie tekstowym.

05 Kite

Podobno musiałem nasłuchać się sporo wczesnego Genesis, żeby jarać się tym utworem. LOL. Owszem nasłuchałem się sporo wczesnego Genesis i to porównanie padało często w kontekście naszej bohaterki, ale dla mnie to jest czysty pop ze szkoły środkowego Steely Dan (przejrzystość refrenu!).

04 Symphony In Blue

Majestatyczna opowieść bliska doskonałości, impresjonizm wtłoczony w jazz-popową formę (jedna z ewidentniejszych impersonacji środkowej Joni Mitchell w jej repertuarze), wymiękam.

03 Cloudbusting

Tak jak nie lubię teledysków i rzadko mi się coś kojarzy, tak tu mam od razu przed oczami Donalda Sutherlanda. RASOWOŚĆ riffu smyków względem prowadzenia linii wokalnej... I znów hollywoodzki, patetyczny finisz. Ej, a pamiętacie cover Drivealone? Taka zacna ciekawostka.

02 Babooshka

10/10. Nie zmieniłbym jednej nuty w tym arcydziele. Jak można pisać tak charakterystyczne, zapamiętywalne przeboje o tak wyrafinowanym przebiegu. No jak.

01 Fullhouse 

Wstrzymuję się od głosu - zacytuję za to kolegę z maila, którego kiedyś mi wysłał:

data: 3 października 2008 05:34
temat: człowieku... 

...jaka to jest naprawdę jebana rozkosz, słuchać tego.

Nie dodano tagów



Skomentuj

Komentarze: 6

pawel_sajewicz 74 36   21/06/11, 13:16  
czy jestem jedyną osobą, której zęby zgrzytają przy refrenie "Babooshki"? :(
iammacio 76 381   21/06/11, 16:34  
mnie z kolei na hasło Kate Bush przed oczyma staje klip do "december will be magic again". a podium mocne to totalne fatality - nie mam pytań.
kubaambrozewski 12 98   21/06/11, 16:42  
Cieszy mnie dużo typów z "NFE" - singlowo, na wyrywki, mojej ulubionej Bush. Na mojej liście z tego LP na pewno byłyby jeszcze "Army Dreamers" i "The Wedding List". Poza tym z superfaworytów: "The Morning Fog" i "Suspended In Gaffa" (oba w top 5).
lkonatowicz 1 18   21/06/11, 23:15  
Nikt nie kocha Hello Earth?
pagaj 2 20   22/06/11, 11:40  
Wyszła mi dwudziestka piątka i nie chciała się skrócić za cholerę:

25. Jig Of Life
24. Somewhere In Between
23. The Fog
22. Babooshka
21. Running Up That Hill
20. Egypt
19. Leave It Open
18. Heads We're Dancing
17. Egypt
16. Kashka From Bagdad
15. Moving
14. Breathing
13. All The Love
12. Symphony In Blue
11. Get Out Of My House
10. Army Dreamers
09. Suspended In Gaffa
08. Hounds Of Love
07. Sat In Yur Lap
06. Blow Away (For Bill)
05. The Sensual World
04. Wuthering Heights
03. Pull Out The Pin
02. Fullhouse
01. Cloudbusting
pagaj 2 20   22/06/11, 11:44  
Kur... by zapiał, wkradł się dwa razy Egypt (tak, bardzo lubię), a miał być (na siedemnastym) "Mother Stands For Comfort".