Nie jesteś zalogowany

 Jak Cię widzą, tak Cię piszą

2011-06-27 22:51:15

Ostatnio trochę wsiąkłem w polski rap, może trochę w opóźnieniu względem ogólnej tendencji niezalświatka zajawiającego się nagle albumem Kanye Westa – odrzuciwszy po kolei aksjomaty o tym, że a) jak polski rap to tylko Kaliber i PFK (…najlepszy jest pierwszy kaliber, ej zapomnij o tym…); b) no dobra, Duże Pe, Tede, Mes i Pezet też są okej, Eldo także, tylko te sympatie prawicowe…; c) Rychu Peja to tylko tępy bandzior… i tak dalej, i tak dalej… Jednak nadal nie mogę sobie poukładać pewnych elementów tej układanki składającej się na polską rapgrę.


Paręnaście miesięcy temu Pezet otworzył swój własny sklep internetowy wraz z marką odzieży – i ja głupi, pomyślałem sobie „oho, zaraz go ci trueschoolowcy zjedzą – sprzedał się, pedał, robi ciuchy, itd.”. A takiego wała. Średnio śledziłem atmosferę wokół KOKAfeat, ale jakichś wielkich hejtów na Pezeta nie odnotowałem. Trochę później, już w tym roku, w auli SGH odbyła się konferencja dotycząca powiązań muzyki z biznesem. Podczas panelu dotyczącego rapu obok utyskiwań na empiki jednym z wątków była odzież, która w zasadzie jest podstawą funkcjonowania rapowej wytwórni muzycznej. Z przykładowych 30 złotych za płytę zaiksy (podejrzewam że Jakuza czy Proceente mogliby opowiedzieć jeszcze wiele anegdot kompromitujących tę instytucję) czy empiki odbierają na tyle wiele, że ledwo można mówić o zysku. Koszulki, bluzy czy czapki można sobie sprzedawać spokojnie samemu i jakoś domykać cykle rozliczeniowe na plusie.
O tym, jak wielki jest to biznes, można się przekonać wybierając się na jakiś festiwal hip-hopowy. W zamkniętym klubie kolorowy tłum nie robi takiego wrażenia, jakie robił np. na Warsaw Challenge. Cały system, w sumie nie wiadomo co jest wyżej notowane – nowa koszulka od propsowanej firmy, czy stara wytarta Eternia albo Molesta? Nawet nie próbuję tego ogarniać… W szaleństwie uczestniczą też sami raperzy – w teledyskach są oklejeni logami niczym kierowcy Formuły 1. Swoją drogą, patrząc na ilości odsłon tychże teledysków, nie jest to żadna zabawa, tylko realna kasa. Jako przyjemny wyjątek, należy potraktować klip Pariasów, w którym piękni trzydziestoletni pojawiają się bez natarczywych logo.


Któryś raper z rozrzewnieniem wspominał, kiedy w latach 90. dwóch kolesi ubranych jak hiphopowcy mówiło sobie „cześć” niczym turyści na szlaku w Bieszczadach. Teraz to już chyba tak nie działa – prędzej obserwacja – jaka koszulka, jakie logo, kogo reprezentuje, kogo lubi na fejsie i na ile jest to zbieżne. Zastanawiam się tylko, czy obok tych rozkmin jeszcze gdzieś jest miejsce dla muzyki? Niektórzy wykonawcy utyskują na te zmiany wartości, a parę dni później wypuszczają kolejną transzę t-shirtów za stówę sztuka.


Swoją drogą niezłym pomysłem byłoby ustalenie odgórnego cennika koszulek – cena zawsze jest burzliwie dyskutowana – „a bo PROSTO daje za tyle, a bo Alkopoligamia za tyle, a bo Hi-Fi Banda za tyle…”. Kolejnym fenomenem jest – chyba celowe – wypuszczanie za krótkich nakładów ciuchów – dzisiaj w ciągu dnia wypuszczono kolejne rodzaje koszulki z chmurką Warszafskiego Deszczu – sprzedały się w kilkanaście minut, a spora część wylądowała na allegro wystawiona po paserskich cenach. Nie wiem kto, poza allegrowymi cinkciarzami, ma zyskiwać na takiej taktyce. Zresztą i w koszulkach z chmurką panuje pewna hierarchia – poza estetyką, pewne połączenia kolorów są zarezerwowane dla elity z Wielkiego Joł i PLNów. Szaleństwo.
Trochę odbiegłem od muzyki, więc powrócę do jednego z panów już tutaj wymienianych w tekstylnym kontekście. Otóż Pezet – właśnie szykuje płytę, za której produkcję ma odpowiadać Sidney Polak. Ale nie wiem czy mam ochotę w ogóle ją sprawdzać po tym, jakim niepowodzeniem okazała się Muzyka emocjonalna (dzisiaj przesłuchałem i nie zamierzam wracać). Tak w ogóle, to wspomniałem Pezeta z innego powodu. Chciałem się po prostu podzielić:
a)    Zajebistą grupą na fejsbuku: w każdej ekipie jest koleżko, który wygląda jak Pezet
b)    Zajebistym cytatem z kogoś na last.fm: Pezet mistrz metamorfozy, na pierwszych dwóch płytach zagubiony mędrzec, potem pimp i hustler, dalej biedny, wrażliwy chłopiec, teraz znowu pimp z małolatem a w międzyczasie gangsta skurwysyn w płomieniu.
dotyczącymi grzeczniejszego z braci Kaplińskich.

Dodane w hip-hop / rap



Skomentuj

Komentarze: 1

kuba_radkowski 4 52   29/06/11, 14:32  
te ZAiKS-y to aż tak dużo nie zabierają...