Moje disco polowe początki
2010-05-21 12:26:46
Kto mnie zna, a wielu zna, wie, że mój stary grał w kapeli disco polo. To nie dziwne, bo w Białymstoku albo ktoś gra w kapeli disco polo, albo kradnie. Ściana wschodnia, nie ma wyboru. Z dwojga złego lepiej więc serce swe i talent manualny oddać muzie, niż doliniarstwu. Chyba...
Kapela zwała się Las Vegas i odniosła średniej klasy lokalny sukces lansując w lokalnej - poświęconej temu jakże szlachetnemu genre'owi - audycji singiel, który dotarł do 2 miejsca listy przebojów, ustępując tylko kultowemu przebojowi "Jolka Jolka" (w teledysku pogodynka TVP1, Marzena Słupkowska) zespołu Classic. A ten wszak był lokalną odpowiedzią na wysublimowane dźwięki Talking Heads, więc i przegrać z nimi nie wstyd.
Las Vegas mieli szyk i glam. W kasynie lokalnego hotelu Cristal zorganizowali sobie sesję zdjęciową. Czarne dżiny i czerwone koszule (żarówa). Pięści na wajchach automatów do gry mieli zaciśnięte dziarsko, jak dłoń na członku młodego masturbanta. I te miny. Triumf. Zwycięstwo. Przez tę chwilkę, siedząc na kasynianych stołkach mieli świat u stóp. Nic tam Final Countdown zespołu Europe, nic tam Puszek Okruszek Natalii Kukulskiej. Las Vegas miało mieć rząd dusz. Groupies, kokaina, szampan, brokat, prywatni fryzjerzy do codziennego poprawiania płetwy. Rzeczywistość zweryfikowała sytuację. Owszem, było jak w kasynie. Tercet włożył w swoją disco polową przygodę niemałe fundusze, a zysków zobaczył tyle, co Stevie Wonder swojej żony.
Ja jednak, młodym ancymonem będąc nasiąkałem dźwiękami piosenek o letnich miłościach, rozrywających serce rozstaniach, "strzelaniu (lasce) gola" jak się ją złapie oraz całym mnóstwie innych, jakże ważkich dla młodego człowieka tematów. No i obcowałem z VIPami! Sram na waszych indie rockowych celebrytów. Gośćmi w moim domu bywali Janusz Laskowski, Krzysztof Cieciuch (ex-Boys), Krzysztof "Blady" Bladowski z Casanovy, czy Robert Sasinkowsky (owszem, "y" - tak miał na wizytówce), lider zespołu Skaner.
Miłość do disco polo pozostała mi do dziś. Niejedna osoba widziała mnie, kiedy w chwili słabości (szczególnie alkoholowej) wdzięcznie i ze sznytem RnB nuciłem Lekcję Miłości Maxela, czy Zakochanego Klauna formacji Redox. A że na starość robię się sentymantalny, pomyślałem, że i ten wspaniały bastion muzyki etnicznej (no bo jakiej innej?) ocalę od zapomnienia. Przed wami subiektywne top 10 kultowych kawałków disco polo. Posłuchajcie i wczujcie się w Pawła Walińskiego. Lat 8. Indżoj.
10. Zenon Martyniuk, Sonet dla miłości (ostatnia wokaliza zawstydza Ellę Fitzgerald i Ninę Simone razem wzięte)
9. Akcent Dziewczyna z klubu disco (z dedykacją dla wszystkich dziewcząt, które tańcowały w nieodżałowanej Jadłodajni)
8. Janusz Laskowski Świat nie wierzy łzom (bo i Bstoku można kawałek pooglądać, i w zestawieniu musi być więcej niż 1 ballada, no i urzeka mnie kontrast tekstu z klatkami przedstawiającymi głodujące afrykańskie dzieci)
7. KIS Lech Stawski Biała Mewa (bo to wszak był jeden z największych hitów gatunku, Stawski wygląda jak Wayne Hussey wnajlepszych latach The Mission UK, a mnie zabrakło 1 pomysłu...)
6. Zorka Czarownica (czyli New Order z Kuźnicy Podlaskiej)
5. Boys Figo Fago (nie wiem, czy Marcin Miller wie co znaczy "fag", ale... "czas by świnka nim zajęła się")
4. Casanova Nic i zero (Dowód, że by robić piękną muzykę nie trzeba być pięknym. Wystarczy mieć talent. "Blady" polskim Waitsem!)... ("ten gośc kiedyś mnie opierdolił w białce parczewskiej za to że psa oplułem. 6 lat wtedy miałem" - niejaki uldg1, komentarz z youtube'a)
3. Voyager Johny (proszę wsłuchać się w tekst refrenu)
2. Maxel Lekcja miłości (proszę wpatrzeć się w prolongowaną płetwę 1 członka bandu i seksiwy wąs drugiego)
1. Redox Zakochany klaun (on ma takie czułe serce...)
0. Mig Co ty mi dasz (bez komentarza)
OBIECAŁEM, TO OBIECAŁEM... pierwsza w historii premiera unreleased materiału disco polo. Sięgamy poziomu hip hopu i black metalu z nielegalami i rehami. Tworzymy historię... Indżoj.
Skomentuj