Start!
2010-04-07 20:57:05
A więc Musicspot startuje. No pięknie. Serce rośnie, tym bardziej, że pamiętam, jak niewiele ponad rok temu w weekendowe popołudnie spotkaliśmy się z Maćkiem i Kubą, żeby przedyskutować szczegóły pomysłu, który Maciek „sprzedał” naszej dwójce podczas jednej z imprez zimą 2009 roku. Niedługo później do drużyny dołączył Michał, a ja – z nadmiaru innych przedsięwzięć – musiałem wybierać między paroma z nich (przedsięwzięciami, nie chłopakami tworzącymi Musicspot), co doprowadziło mnie ostatecznie do decyzji o rezygnacji z prac nad pierwszą polską platformą blogową o muzyce. Trzymałem kciuki, żeby się udało – a nuż po latach, gdy już chłopcy będą sławni i bogaci, znajdzie się i moje nazwisko w notce na Wikipedii. Taki Pete Best Musicspota. Mi ta rola odpowiada. Pete Best is good enough.
Nigdy nie miałem bloga i nie planowałem go mieć. Dopiero niedawno udało mi się zredukować liczbę platform, w których tworzenie jestem zaangażowany od strony pisarskiej, do poziomu zapewniającego satysfakcję. Poza tym, blogi? Rzadko interesuje mnie to, co piszą autorzy polskich stronek tego typu o muzyce. Kilka, owszem, szanuję i odwiedzam. Natomiast beztreściowość maskowana efektownymi grafikami, pretensjonalnym nazewnictwem, no i przede wszystkim tonami linków do YouTube’a, w które nikt przecież nie klika, to bolączka wielu. Jak napisał autor bloga o najkrótszym bodaj żywocie w historii polskiej branży muzycznej, Marcin Nowicki, „jesteście nudni” (edit: a jednak był to chwilowy problem techniczny – blog Acidhouses istnieje i ma się dobrze). Istnieje spore niebezpieczeństwo, że i mnie to dotknie, ale spróbujmy – nawet jeśli trochę na zasadzie, że wszyscy to robią, więc ja też będę.
„A co oni umią, ci młodzi wilcy? Co tu będziesz wrzucał, kolego?”, spytacie. Praktycznie wszystko. Prawdopodobnie jednak prędzej niż się spodziewacie blogasek skończy jako przegląd bisajdów XTC. Co mimo wszystko nie byłoby nawet takie złe. Czy byłoby? Nie mogę się zdecydować. Idźcie się oszuszyć.
Skomentuj