Nie jesteś zalogowany

 Sacrum Profamúm 2010

2010-09-14 13:23:11

W niedzielę w Krakowie, na terenie huty Sendzimira została zainaugurowana ósma edycja festiwalu Sacrum Profanum. Nie ukrywam, że przyciągnęły mnie dwa koncerty – rozpoczynające i wieńczące – múm & friends i Jónsi. Po pierwszej piosence wokalista przedstawił się po polsku i wypowiedział parę słów z akcentem, o którym Czesław Śpiewa może sobie tylko pomarzyć.
Zwykle lokalizacja nie pełni aż tak ważnej roli, ale tym razem warto się chwilę zatrzymać – hala i ogólnie sam teren huty robią ogromne wrażenie. Dość powiedzieć, że dla widzów podstawiono specjalne autobusy, które spod bramy kombinatu na miejsce koncertu jechały ładnych parę minut.
Wokalista zapowiedział na początku koncertu, że momenty się będą przeplatać – racja, momenty wybitne przeplatały się ze słabymi, goście raz robili na scenie zamieszanie, raz robili różnicę. Ktoś złośliwy mógłby nazwać całe wydarzenie czymś w rodzaju benefisu, ale ja wolę nazwać to ucieleśnieniem islandzkiej mentalności – oni się tam wszyscy znają, lubią, przyjaźnią i nie ma w tym ani krzty fałszu czy zadęcia. Jeśli chodzi o polskie akcenty, doliczyłem się czterech, w tym trzech na plus. Najpierw o tym na minus – L.U.C – już oczekiwałem, że coś nawinie, ale zapętlanie własnego beatboksu to średni pomysł na zaistnienie na scenie. Na plus Chór Polskiego Radia oraz Sinfonietta Cracovia. Na plus także wspólny występ z Jóhannem Jóhannssonem polegający na graniu muzyki na żywo do poruszającego filmu Bohdana Poręby (ciekawe czy múm zdawali sobie sprawę, jak ten koleś odpłynął…) nt. niepełnosprawnych dzieci ze szpitala w Otwocku.
Jeśli chodzi o kolejne highlighty, muszę wyróżnić The Land Between Solar Systems zagrane z byłą członkinią zespołu oraz nowy utwór zagrany zaraz po nim wraz z Mugisonem – tytuł to bodaj Stamina. Poszukajcie, mocna rzecz. Nie mogę też nie wspomnieć o tym, że są to bardzo sympatyczni ludzie, a islandzki akcent...
Żałuję jedynie trochę, że ze starszych kawałków zagrali tylko dwa, ale nie można mieć wszystkiego. Podobnie szkoda też, że koncert nie był wyprzedany i było trochę wolnych miejsc, ale bilety były trochę drogie…
Jónsi chyba nie będzie wstanie przebić swoich kolegów z Islandii.

Nie dodano tagów



Skomentuj

Komentarze: 0

Nie dodano komentarzy.