Nie jesteś zalogowany

 ukradli mi

2010-08-20 03:27:23

Ukradli mi zajawke.

Byłem młody i nie znałem się na muzyce. Ale kto w wieku 13 lat z internetem przez modem sie zna? Miałem wtedy trzy ogromne zajawki muzyczne. Największą był hip-hop który kształtowałnie tylko moją świadomość ale i wygląd. Nosiłem baggy jeansy kontra legginsy, walczyłem z mamą żeby móc sie obciąć na te trzy milimetry i nie dostawałem w pysk od kolegów dresiarzy. Drugą był skate punk (naturalna ewolucja?) i do tej pory żałuje że nie było mnie na NOFX w lipcu. Trzecią był black metal i o tym tu i teraz.

Moje pierwsze spotkanie z blackiem było, nie uwierzycie, magiczne. Pamiętam te chwile, jedną  z tych niewielu w całym życiu. Mieszkanie pod wieczór, jakaś krzątanina i ja siedze na podłodze oglądam VH1. Nagle zgrzyt, jakis wilk z telewizora, rysują się runy, klawisz plumka. Nie no nawet nie będe próbował tego opisać, śmiesznie to wygląda, sorry. To był ten moment kiedy czas staje, kiedy można dotknąć emocji drugiej osoby, kiedy odbiorca jest zestrojony z nadawca. 

Long story short, to było to. To chyba ten rodzaj emocji którego szukam w muzyce. To ten moment kiedy człowiek uzmysławia sobie ze nie etykietki mają znaczenie. I jak próbowałem innym tłumaczyć ze ten black którego ja słucham ma niewiele wspólnego z metalem to nikt nie rozumiał.

Chcę przybliżyć historie ale bez odwoływania siędo prehistorii. Dobrym bratem bliźniakiem był zespół Bathory. Było sporo power metalowej radochy ale też odwołanie się do pogańskich czasów (coś jak witch house z gitarami i bez trójkątów).

Drugim, złym, bratem bliźniakiem byli brytolscy pozerzy z Venom. Skórzane wdzianka i kiepksi thrash metal. Lepiej o nich nie pamietać. Do tej mieszanki dodajmy jeszcze Candlemass. Czesto mówi się ze black metal jest ekstremalny. Ale jest ekstremalny w dwie strony, czasem ekstremalnie szybki a czasem wolny. Wolny jak doom metal. I gdyby nie polewkowy klip to ten kawałek naprawde byłby mocarny.  Lou Barlow lubi St. Vitus my możemy słuchać Candlemass.

 

Byli też kolesie bardziej na serio. Podpalanie kościołów, bullet belty i znów świetna muzyka. Mayhem:

Ulver:

Ja nie słucham metalu. 90 procent tej muzyki mogło by dla mnie nie istnieć. Zawsze marzyła mi się mieszanka blacku z muzyką której 'naprawdę' słucham i sojusznika znalazłem w postaci Phila Elveruma. Przeciwnika znalazłem w postaci mody na wszelkiej maści niugejzy i lo-fi. Recenzja nowego Burzum pojawiła sie w rożnych dziwnych miejscach polskiego internetu, na Porcysie są recenzje jakis slabych amerykańskich projektów (tylko Bergen!) był Alcest a i pojawiła sie Yoga (bardzo dobra). Gdzie te czasy kiedy opowiadało sie takie dowcipy jak:

- czego słuchasz?

- a różnej muzyki

- no powiedz

- heavy metal, black metal, death metal, power metal

hu hu hu. Black cieszy się zupełnnie zasłużoną uwagą ale tu dochodzimy do sedna. Ukradli mi zajawkę. Ukradli mi poczucie wyjatkowości i pozostaje mi tylko dopisać kolejną zwrotke

but i wad there

in 1994

when burzum killed mayhem

 

p.s. tak sie zastanawiam co mnie tak kręci w blacku i w ramach akcentu humorystycznego dodam ze to troche taka telenowela. No bo w teledysku Candlemass widac wokaliste Mayhem który później popełnił samobójstwo o czym piosenke Transilvanian Hunger napisał Darkthrone a gitarzyste Mayhem zamordował Varg.

p.s. 2 W ogóle Quorthon z Bathory też już w piachu, Ulver odleciał w zupełnie inna strone tak jak Darkthrone. Wszystko brzmi juz jak death metal albo jak symfoniczne mokre sny chłopca z pryszczami ew. lo-fi wannabies.

Nie dodano tagów



Skomentuj

Komentarze: 2

pijotr 0 1   20/08/10, 18:18  
Na szczęście jest jeszcze Xasthur.
gimell 0 1   24/08/10, 01:05  
Mam niemal identyczne wspomnienie. Siedziałam sama w domu, oglądałam VH1 i nagle ten wilk i runy. Wydawało mi się wtedy, że ten teledysk trwa chyba ze dwadzieścia minut i w ogóle jest jakiś dziwny i niepokojący, ale oglądałam go z rozdziawioną gębą,

Do dziś Dunkelheit jest jedyną metalową piosenką, którą lubię. Jedną z dziesięciu, które znam.