Nie jesteś zalogowany

Posty z kategorii: "Ferrara"


"The Funeral" (1996)

2010-04-17 14:28:42

reż. Abel Ferrara

Fajność Ferrary polega na tym, że będąc reżyserem offowym, wciąż daje się wpisać w chwalebną tradycję kina gatunków. Oczywiście, podobnie jak u Polańskiego czy Kubricka, “gatunek” jest dla Abla Ferrary ledwie barwnym fatałaszkiem, w który twórca ubiera kreację skrajnie autorską. W “The Funeral” Abel odstawia kameralną wersję “Ojca Chrzestnego”, ale co naprawdę się liczy to niuanse scenariusza St. Johna. Strzępy wypowiedzi, jednostkowe działania i kolektywna historia mafijnej rodziny stanowią ciąg dalszy rozważań nad problemami chrześcijaństwa. To właściwie jest najlepsze: zakończenie takiego filmu jest nie tylko efektownym sztychem, ale NAPRAWDĘ coś znaczy.

3.5 / 5

obejrzane we wrześniu 2009 r.


"The Addiction" (1995)

2010-04-17 14:27:20

reż. Abel Ferrara

Jeśli kino może być wykorzystane do prowadzenia filozoficznego dyskursu wprost (a nie metaforycznie, jak u, nieprzymierzając, Szwedów), to w obrazach tandemu “Ferrara(reżyser) – St.John(scenarzysta)” ów dyskurs niemal przesłania (boleśnie przesłania?) wartości filmowe. Miejscami gadające głowy nudzą i śmieszą, ale nawet po pół roku od ostatniej projekcji, wciąż rozgryzam wymowę “The Addiction”.

3/5

obejrzane ostatnio wiosną 2009 r.


"Dangerous Game" (1993)

2010-04-17 14:25:16

reż. Abel Ferrara

Madonna-aktorka zawsze dostaje złe recenzje, ale kiedy zagrała u reżysera, który zwykle zbiera entuzjastyczne, to reżyser oberwał. Dla odmiany Madge chwalono. A ja wam powiem jak jest naprawdę: “Dangerous Game” to nie jest film, to nawet nie jest wprawka, ćwiczenie. To pomysł na film albo grupa aktorów podczas prób do pomysłu na film. Tematycznie Ferrara nie oddala się od “Bad Lieutenant” (tam było odkupienie, tutaj – nawrócenie), ale formalnie proponuje niewiele, zgoła nic. Okropni aktorzy (James Russo!)  miotają się bez celu powtarzając do znudzenia te same prawdy. Smutek, żal rozpacz.

1/5

obejrzane we wrześniu 2009 r.


"Bad Lieutenant" (1992)

2010-04-17 14:23:45

reż. Abel Ferrara

Trudno uwierzyć, że “Bad Lieutenant” nie jest debiutem jednego z reżyserów new hollywood, ale nakręcony został 20 lat później, przez weterana filmów telewizyjnych z epizodem porno na koncie. No bo wszystko pasuje: odwołanie do kina gatunków, przy skrajnie offowym podejściu; wielkie nazwisko (Keitel) występujące w imieniu sztuki; dekonstrukcja mitu amerykańskiego społeczeństwa; no i świeżość. Świeżość tej bezkompromisowej wizji, która być może nie ma nic wspólnego z “rzeczywistością”, ale “mówi ci, tak jak jest, bracie”. Ferrara zjadł zęby na forsowaniu obsesyjnie dręczących go treści – rzekomo obecnych nawet w jego pornograficznym debiucie, “9 Lives Of A Wet Pussycat” (nie wiem, nie widziałem. A szkoda!) – ale w “Bad Lieutenant” z tej magmy wyłania się najpełniejszy kształt. Zresztą i później Abel Ferrara wracał do rozważań nad stosunkiem chrześcijaństwa do odkupienia, wolnej woli i łaski uświęcającej, ale nigdy już z taką siłą i zręcznością. “Bad Lieutenant” jest filmem jaki powinno się zrobić na początku drogi twórczej – by jednoznacznie określić swoje miejsce w historii kina.

4.5/5

obejrzane circa 2005


"The Blackout" (1997)

2010-04-17 14:03:32

reż. Abel Ferrara

Gdyby jeszcze pomyłki w realizacji funkcjonowały na płaszczyźnie znaczeń, to pół biedy, ale Ferrara porywając się na thriller (który w przeciwieństwie do innych jego “thrillerów” ma faktycznie jakiś suspens), obnaża “niedostatki warsztatowe niezależnego reżysera” – nieumiejętność montażu czy operowania tempem. Skutecznie zabija dramatyzm, nieudolnie prowadzi narrację i strasząc mętnym scenariuszem, potwierdza tylko słuszność słów innego, zdaje się bardziej świadomego, awangardzisty: “Czy ty jesteś geniuszem czy nie, to się okaże po szkole. Na razie naszym zadaniem jako pedagogów, techników – bo film to jest technika – jest nauczyć was tak, żeby jak was nagle zrzucimy ze spadochronem na biegun północny z małą kamerą Bell & Howell, taką nakręcaną, to żebyście w pełni umieli nakręcić film, wywołać negatyw na miejscu, czyli na biegunie, zmontować, zrobić wszystko. Żebyście w pełni umieli zrobić film od A do Z. Jakikolwiek by nie był”.

1.5 / 5

obejrzane 21 listopada 2009 r.

(cytat wyżej oczywiście z: P. Kletowski, P. Marecki “Żuławski. Przewodnik Krytyki Politycznej”)


« wróć czytaj dalej »