Nie jesteś zalogowany

Posty z kategorii: "Serrat"


Joan Manuel Serrat "Mediterraneo" (1971)

2011-08-23 11:17:42

Wczoraj koledzy z muzycznego bloga Screenagers, Niemczyk i Ambrożewski, na innym muzycznym blogu (facebook.com) wymieniali się nowofalowymi numerami z Półwyspu Iberyjskiego. Przypomniało mi to o twórczości Serrata, który - o ile wiem - jest dość powszechnie uważany za najważniejszego hiszpańskiego songwritera (lub katalońskiego, jak chcą nacjonaliści; sam zainteresowany mówi: "I sing better in the language they forbid me"). Był czas, kiedy dość intensywnie obczajałem muzykę z tej części Europy nagrywaną od końca lat 60. do mniej więcej połowy 70. Ten epizod stanowił logiczne następstwo zajawki Południową Ameryką, o ile jednak "brazyliana" czarowała metafizycznym mixem wszystkiego ze wszystkim (z dużą domieszką popowej samoświadomości), Hiszpania i Portugalia okazały się dużo trudniejsze do strawienia. Jako kulturowa przestrzeń, Półwysep Iberyjski z lat 70. wydaje się bowiem zachodnioeuropejskim odpowiednikiem obozu socjalistycznego: poddany cenzurze treści (ciekawostka: jeszcze w '75 frankiści zakazali rozpowszechniania w Hiszpanii "Cortez The Killer" Neila Younga), angażujący sztukę w walkę z reżimami, PRZEDE WSZYSTKIM jednak stosunkowo hermetyczny sam-z-siebie. Kto posłucha tych artystów, którzy kładli fundament pod tradycję iberyjskiej piosenki (obok Serrata m.in. Lluis Llach, Jose Afonso, Sergio Godinho, Jose Mario Branco i inni), zauważy, że ich twórczość niewiele ma wspólnego z muzyką popularną. KRYTYK MUZYCZNY Robert Leszczyński powiedział kiedyś, że w Polsce narodziło się unikatowe w skali świata zjawisko muzyczne: bard. Otóż nie, Panie Robercie, nie w Polsce, prędzej w Hiszpanii i Portugalii właśnie. To tam smutni poeci wyposażeni w akustyczne gitary, mruczący coś pod nosem melancholijnie, stanowili zwarty front, dominującą siłę artystyczną. Na ich tle Serrat, ze swoim kiczowatym wibratto i dramatycznymi orkiestracjami, faktycznie wydaje się wielobarwnym ptakiem, artystą popowym. Ale nawet on posługuje się melodyką, która słuchaczowi odchowanemu na zachodniej popkulturze może wydać się dziwaczna i skrajnie staromodna. Cóż, kwestia przyzwyczajenia zapewne. Mnie nigdy nie udało się do końca skumać rzekomej wielkości takich albumów jak "Dedicado a Antonio Machado, poeta", "Miguel Hernandez" czy "Meditterraneo", ale też nie mogę zaprzeczyć rewelacyjnej (i niezwykłej) jakości niektórych ich fragmentów. (more to come)

 


« wróć czytaj dalej »