Nie jesteś zalogowany

"The Addiction" (1995)

2010-04-17 14:27:20

reż. Abel Ferrara

Jeśli kino może być wykorzystane do prowadzenia filozoficznego dyskursu wprost (a nie metaforycznie, jak u, nieprzymierzając, Szwedów), to w obrazach tandemu “Ferrara(reżyser) – St.John(scenarzysta)” ów dyskurs niemal przesłania (boleśnie przesłania?) wartości filmowe. Miejscami gadające głowy nudzą i śmieszą, ale nawet po pół roku od ostatniej projekcji, wciąż rozgryzam wymowę “The Addiction”.

3/5

obejrzane ostatnio wiosną 2009 r.


"Dangerous Game" (1993)

2010-04-17 14:25:16

reż. Abel Ferrara

Madonna-aktorka zawsze dostaje złe recenzje, ale kiedy zagrała u reżysera, który zwykle zbiera entuzjastyczne, to reżyser oberwał. Dla odmiany Madge chwalono. A ja wam powiem jak jest naprawdę: “Dangerous Game” to nie jest film, to nawet nie jest wprawka, ćwiczenie. To pomysł na film albo grupa aktorów podczas prób do pomysłu na film. Tematycznie Ferrara nie oddala się od “Bad Lieutenant” (tam było odkupienie, tutaj – nawrócenie), ale formalnie proponuje niewiele, zgoła nic. Okropni aktorzy (James Russo!)  miotają się bez celu powtarzając do znudzenia te same prawdy. Smutek, żal rozpacz.

1/5

obejrzane we wrześniu 2009 r.


"Bad Lieutenant" (1992)

2010-04-17 14:23:45

reż. Abel Ferrara

Trudno uwierzyć, że “Bad Lieutenant” nie jest debiutem jednego z reżyserów new hollywood, ale nakręcony został 20 lat później, przez weterana filmów telewizyjnych z epizodem porno na koncie. No bo wszystko pasuje: odwołanie do kina gatunków, przy skrajnie offowym podejściu; wielkie nazwisko (Keitel) występujące w imieniu sztuki; dekonstrukcja mitu amerykańskiego społeczeństwa; no i świeżość. Świeżość tej bezkompromisowej wizji, która być może nie ma nic wspólnego z “rzeczywistością”, ale “mówi ci, tak jak jest, bracie”. Ferrara zjadł zęby na forsowaniu obsesyjnie dręczących go treści – rzekomo obecnych nawet w jego pornograficznym debiucie, “9 Lives Of A Wet Pussycat” (nie wiem, nie widziałem. A szkoda!) – ale w “Bad Lieutenant” z tej magmy wyłania się najpełniejszy kształt. Zresztą i później Abel Ferrara wracał do rozważań nad stosunkiem chrześcijaństwa do odkupienia, wolnej woli i łaski uświęcającej, ale nigdy już z taką siłą i zręcznością. “Bad Lieutenant” jest filmem jaki powinno się zrobić na początku drogi twórczej – by jednoznacznie określić swoje miejsce w historii kina.

4.5/5

obejrzane circa 2005


"A History of Violence" (2005); "Eastern Promises" (2007)

2010-04-17 14:22:01

reż. David Cronenberg

Zacząłem się poważnie niepokoić – David zawsze był twórcą konsekwentnym, a teraz konsekwentnie robi filmy o niczym.

2 / 5

obejrzane kolejno w 2009 r. i 2008 r.


"Crash" (1996)

2010-04-17 14:19:01

reż. David Cronenberg

Body horror w filmach Kanadyjczyka jest straszny nie dlatego, że rozlicza nasze fobie dotyczące deformacji i zniekształcenia ciała – to wybieg estetyczny. Fizyczność jest tu ledwie symptomem choroby, projekcją zdeformowanej świadomości, której treści można dostrzec u zdrowej jednostki. Bo o czym mówi nam Cronenberg? O fetyszu, o technicyzacji życia, o niezaspokojonej żądzy, o przekraczaniu konwencji. W “Crash” reżyser jest bliżej pozornej normalności niż kiedykolwiek, a jednocześnie udaje mu się tę normalność w naszych oczach przewartościować. Oto wniosek naprawdę straszny: trawi nas ta sama choroba.

5 / 5

obejrzane zimą 2009 r.


"Naked Lunch" (1991)

2010-04-17 14:15:39

reż. David Cronenberg

“Głód jest więzieniem ciała, ale nie może uwięzić umysłu” na początku swej ekranizacji Burroughsa sugeruje Cronenberg. To rozwinięcie idei powieści, której tytuł oznacza zastygłą chwilę, stan zawieszenia z oczyma utkwionymi w wędrującym do ust widelcu. O ile jednak “Brazil” Gilliama, było apologią tej ucieczki do wewnątrz, w “Naked Lunch” pointa jest gorzka. Zgodnie z opowieścią o dupie, oczy w końcu blakną, a mózg umiera.

3.5 / 5

obejrzane w 2009 r.


"Dead Ringers" (1988)

2010-04-17 14:13:26

reż. David Cronenberg

Cronenberg o niebezpieczeństwie psychostymulacji za pomocą drugiej osoby opowiada używając historii bliźniaków-ginekologów sypiających z jedną kobietą. Kobieta ma zmutowaną macicę, bliźniacy wpadają paralelnie w uzależnienie od leków, a hasło filmu brzmi: Separation can be a terrifying thing. Zdaje się, że to zostało zrobione Łukaszowi Błaszczykowi ku przestrodze .

4 / 5

obejrzane ostatnio we wrześniu 2009 r.


"Videodrome" (1983)

2010-04-17 14:12:07

reż. David Cronenberg

Na poziomie “Videodrome” Cronenberg dopiero flirtował z tematyką późniejszej “poważnej” twórczości. To, co stanowi clue “Crash”, “Dead Ringers” czy “Naked Lunch” – obsesja i fizyczne zaspokojenie – tutaj wymieszane jest z sensacyjną fabułą jego wczesnych slasherów. O politycznym spisku, z którym walczy lokalny operator kablówki należy zapomnieć; w pamięci zostają obrazy okaleczonej Debbie Harry, zdeformowanego Jamesa Woodsa. Long live the new flesh!

3/5

obejrzane wiosną 2009 r.


"Persona non grata" (2005)

2010-04-17 14:10:04

reż. Krzysztof Zanussi, intelektualista i filmowiec.

O postmodernizmie: “Musi Pan mało kochać Schuberta, skoro lubi Pan muzykę lekką”

O współpracy z Dodą: “Myślę, że ona ma wielki potencjał, który pozwoliłby jej iść w ślady Madonny. Oczywiście jeśli nasz kraj potrafi tego rodzaju postać wypromować i utrzymać.”

O sztuce: “Proszę pana, albo się ma gust, albo się go nie ma.”

0/5

obejrzane w lipcu 2009 r.


"Brazil" (1985)

2010-04-17 14:05:03

reż. Terry Gilliam

W “Brazil” formalizm Terry’ego Gilliama niemal przesłania płyciznę treści. Zabawne, że generyczny, powielający schemat “Roku 1984″, scenariusz zyskał uznanie w oczach kolesi przyznających Oscary (co by go stawiało w jednym rzędzie z dziełami np. Roberta Towne’a czy Paddy’ego Chayefsky’ego) – przecież w kluczowych partiach filmu, kiedy obraz powinien szarpać emocjami, oddziałuje jedynie na wrażliwość estetyczną widza. Tym samym Gilliam utwierdza mnie w przekonaniu, że robi kino imponujące, ale z rzadka satysfakcjonujące. Plus pół gwiazdki za tę ostatnią scenę!

3.5 / 5

obejrzane 27 listopada 2009 r.


« wróć 1 2 3 4 5 6 7 8 czytaj dalej »