Nie jesteś zalogowany

 cappo!

2010-11-05 22:27:15

Kawałek z tytułu, który przed niechybnym przyśnięciem w pekapekowskim wagonie wyratował mą osobę i już nie tak bezpośrednio - ale też powinni być wdzięczni - mych bliźnich, których napastowałbym telefonami ze środka nicości, z prawdziwym uporem maniak, byle przyjechali po mnie nie wiadomo gdzie, gdyby visual odłączył się na zbyt długo. Chwała przypadkowi za to, że pozwolił zawieruszyć się gdzieś po kątach i uchował ten kawałek, mimo nie takiej małej zawieruchy w mej apdejtowanej handybiblio.

no age - cappo
czyli ...

walenie w gary i rozbijanie, a nie zawracanie gitary, czyli wysokokalorycznie dźwiękowo, czyli że mało postne danie spalisz w brewki pyknięciu, czyli volume proszę skręcić do oporu co by z chaty, strzecha bynajmniej nie krytej, prawdziwe kongo zrobić, ustawić dobry preset, co by zgrzytów i pierdnieć żadnych nie było i headbangować, kopać, tupać, bujać, rzucać, szczerzyć, mierzyć i wierzyć, że stare dobre gitary jeszcze trochę pociągną, przy wtórowaniu jak zawsze wiernych i nieodzownych w każdej muzyce dźwięków z garów, tudzież zwanych basem lub jakimś tam innym pierdolnięciem.
Co jak co, ale z perspektywy czasu i coraz to bardziej oddalającej się daty premiery, ten uznany przeze mnie wówczas za stanowczo przehajpowany zespół, broni się świetnie, zaskakując uszy me w najmniej oczekiwanym momencie. Pewnie nie jednego, nie trzeba do no age, jakoś szczególnie przekonywać . Cóż, mnie trzeba było, trwało to długo i w ostatecznym rozrachunku bilans wyszedł na plus. Jak jednak spodziewać się innego rezultatu, kiedy gitara brzmi tak jak powinna, czyli...no wiesz o co chodzi. A jeżeli nie to dupnij czym prędzej w lina powyżej.

Nie dodano tagów



Skomentuj

Komentarze: 0

Nie dodano komentarzy.
Logowanie
Zapamiętaj mnie
Bezpieczne logowanie (SSL)
Zapomniałem hasła
» zarejestruj się!
Najczęściej komentowane