Nie jesteś zalogowany

 24 (Eastern European Power)

2011-04-01 12:08:42

czyli parę mniejszych i większych rewelacji. Power!

Setting The Woods On Fire - Ruins

STWOF już na wysokości poprzedniej płyty zarówno pod względem brzmieniowym jak i kompozytorskim byli na poziomie którego bardzo mało post-hardcorowych kapel mogłoby się wstydzić, nie mówiąc już o kompletnie rozpieprzających koncertach. No, ale "Ruins"...sorry, nawet niezwykle udany debiut to przy "Ruins" zabawy w piaskownicy. Trzeba posłuchać chociażby dla samego brzmienia. Jest też spory postęp pod względem kompozytorskim i wokalnym. Z wyjątkiem pierwszego, krótkiego kopiącego "Quickstop" poszli trochę tropem form bardziej rozbudowanych, jak "You started the fire, I was burnt alive", czy "The letter", co cieszy. Mamy 20 minut kompletnie intensywnej, jednocześnie agresywnej i lirycznej jazdy z odlotem kompletnym w postaci zamykającego całość "We're falling". Jak to zwykł mówić mój dobry ziomek - "wszyscy wiemy, że epki są zajebiste", no więc cóż mogę powiedzieć... jeśli epki są zajebiste same w sobie to jeszcze kiedy nagrywa je zajebisty skład to generalnie jest bosko. Nie wiem jakie pole rażenia będzie miała płyta na świecie, ale jestem pewien, że przy promocji dużej wytwórni robiłaby za klasyk. (10/10)

Turnip Farm - All The Tangled Girls

Że dziewięćdziesiąte lata, że "Afghan Whigs", że "Sunny Day Real Estate", że "Dinosaur Jr."... i nagle ktoś stawia kropkę nad i wyciągając z rękawa "Rein Sancion", potem ktoś tylko dopisuje "brzmi bardziej" i "b". Dzięki komentarzom na "WAFP" poznałem skład "Rein Sancion" - naprawdę fajny, w moim stylu, lubie sprzęganie, fuzzy i wszystko co gra na gitarach i jest bardziej snobistyczne niż Nirvana (to Kurt zabił się sam, czy zrobiła to Courtney? Gdyby Kurt jeszcze żył... przydałby się teraz Kurt). Kiedy udało mi się przesłuchać ściągnięte ze światowych blogów pliki zacząłem się zastanawiać dlaczego takie fajne składy jak "Rein Sancion" mają takiego pecha. Nikt ich nie słucha mimo, że są zaangażowani, pełni pasji i talentu. Co do samego "Turnip Farm" to nazywają się jak utwór "Dinosaur Jr." co dobitnie świadczy o tym, że inspirują się "Dinosaur Jr.", utwór "Debonair" nazywa się tak samo jak utwór "Debonair" Afghan Whigs, co z kolei świadczy o tym, że zżynają nawet nazwy utworów. No więc jak prosto wywnioskować mamy przed sobą bandę epigonów słuchających classic rocka. Do tego nagrali taki materiał, gdzie każdy utwór wyciągnięty przed nawias mógłby robić za dobry hicior. "Rein Sancion" wydali dziewięć albumów, którymi teraz jarają się tylko poszukiwacze dziwnych zespołów, w dodatku "Rein Sancion" wyglądali jak nerdy. "Turnip Farm" to doświadczeni muzycy, w dodatku przypominają bardziej rumcajsa niż miłośników RPG, co wróży im bardziej udaną karierę (chociaż z drugiej strony nie wiem czy na świecie jest więcej rumcajsów, czy miłośników RPG). Tylko podobnie jak "Rein Sancion" grają muzykę strasznie w stylu lat 90tych, co sprawia że mimo wszystko odbiór tej płyty jest wielką niewiadomą. Dla mnie mogliby grać dla pięciu osób i jarałbym się dalej, chociaż jak dobrze wiemy, Kuba Ziółek potrafi wymyślać fajniejsze tytuły utworów w "Alameda Country Death Cult" i "Edzie Woodzie". Aha, wróżę też wielką karierę filmową o której żaden wcześniejszy recenzent rozbierający album na czynniki pierwsze nie wspomniał. (8.5/10)

Plum - Hoax

"Plum" do tej pory podobał mi się bardzo w wersji na żywo i średnio w wersji z płyty. Tym fajniejszym zaskoczeniem jest dla mnie "Hoax" - bardziej niż poprzedniczki zróżnicowany, ale też łatwiej przyswajalny, przytulony z melodią, z momentami na oddech od napieprzania (jak beastie boysowski "Thread", polvovski, instrumentalny "It's a musy" i troszkę industrialny "Beast"). Ameryki w zajmowaniu się tą płytą nie odkryję. Wiem tylke, że jest to kawałek bardzo dobrej muzyki. (8.5/10)

Olivia Anna Livki - Demo

"Mam dość raperów w "my music" / nie masz jak zarabiać to pchaj bluzy" pienił się Jimson na "gorączce w parku igieł". Cóż... rzeczywiście sposób promocji dosyć wiejski, no ale jeśli nikt oprócz pani Olivii nie gmera w dźwiękach i ma okazję prezentacji swojej ciekawej muzyki przed dużą publiką nawet za cenę takiego małego niesmaku jakim jest pokazywanie się w "polsacie" to czemu nie? Tym bardziej, że sprawia wrażenie bardzo świadomej w kwestii artystyczno-światopoglądowej i chyba sama też jakoś zdaje sobie sprawę z wiejskiego posmaku pokazywania się w "Must Be The Music". Kończąc wątego tego co jest wiejskie i co nie jest : piosenki są dobre, niektóre nawet bardzo, fajnie, z feelingiem zaśpiewane. No, mogłaby się wybić, żeby ludzie przestali udawać, że jarają się ostatnią płytą Brodki. (6.5/10)

Nie dodano tagów



Skomentuj

Komentarze: 0

Nie dodano komentarzy.