Nie jesteś zalogowany

Na tronie teen-pop'u.

2010-05-25 21:04:48

Na początku roku naszła mnie ochoda na jakiś pop. Jak zwykle poszukiwania aktualnych "gwiazd" nie trwało długo. Z pomocą BBC i ich corocznego wróżenia z fusów, poznałem piątke artystów (tym razem liczba miejsc na liście "może gówno potraficie, ale i tak najdalej za kilka miesięcy wszyscy o was usłyszą" jest scięta o połowe). Liczba nominowanych była jedynym zaskoczeniem, ponieważ obecność kobiet (raczej dziewczyn) w każdym zestawieniu BBC jest już tradycyjna. Skupiłem sie na dwóch pierwszych miejscach. Póki co miejsce 1 BBC Sounds of 2010.

Lights

 

 

#1 Ellie Goulding

Białogłowa brytyjka ma średnią prase. Zarzuty o bezpłuciowość materiału, nie wychodzenie poza ramy klawiszowego popu i mniejsze umiejętności wokalne niż jej konkurentka z drugiej pozycji to tylko cząść z nich. Pierwszy kontakt z jej twórczościa - Under The Sheets i pytanie "czy to jest słabe a ja mam spaczony gust, bo mnie sie naprawde podoba". Wyraźna perkusja w fragmentach poprzedzających refren, przesłodki wokal przepuszczony przes filtry, męskie chóry pod koniec utworu, trafia to do mnie. Na całe szczęście reszta albumu też ma coś do pokazania. Starry Eyed z przyjemnym początkiem i mega melodyjnym refrenem, balladowe This Love (Will Be Your Downfall) i I'll Hold My Breath, akustyczna gitarka i standardowo teksty o miłości, które nie mdlą, . Do tego mój fawort Wish I Stayed, słodki początek z przyjemnymi bitami, refren który jak sie mnie uczepi nuce go nieświadomie i ta sekunda pauzy koło 1'50 - no magia. Reszta utworów równie przyjemna, chociaż przy którymś poczułem sie jakbym słuchał Miley Cyrus ale nie pamiętam która to piosenka wywołała u mnie to nieprzyjemne uczucie. Dziewczyna łączy klawisze, pop z przed dwóch dekad z folkową (czasem świadomie przesadzoną) manierą śpiewu tak umiejętnie że negatywne opinie które zbiera za przeprodukowanie płyty czy dziecinną, irytującą barwe głosu nie przeszkadzają mi w częstych powrotach do Lights. Ellie gości u mnie równie często co Neurosis czy Health i wcale nie traktują ją jako guilty pleasure. 

7/10

Słyszałem ostatnio w You Can Dance, Starry Eyed . Samospełniające się proroctwo BBC dokonuje się na naszych uszach.


Tańcz głupia tańcz, wśród sprzążeń i przesterów...

2010-05-16 18:52:01

 

Crystal Castles - S/T [2010]

Kanadyjski duet po 2 latach od premiery debiut wydaje na świat drugi album pod tytułem Crystal Castles.

Nazwa zmyliła mnie początkowo bo jest identyczna jak tytuł debiutu, ale muzyka zawarta na tegorocznej płycie różni sie dość znacznie od dzwięków jakie prezentowali w 2008.

Agresywne punkowo-8-bitowe dzwięki zastąpiły syntezatorowe plamy i rytmiczne, taneczne bity. Hałaśliwość pierwszego S/T która zwracała uwage jako przytępna forma tanecznego noisu na 2 krążku została zmodyfikowana. Wśród tych 50-paru minut obecne jest odrobina sprzążeń i pisków lecz zwolennicy połamanej elektroniki zmieszanej z punkową rytmiką jaka odnosiła sukces dwa lata temu ( odpowiedzialnym za sukces zespołu Alice Practice chociażby) nie uświadcza jej za dużo na drugim krążku. Wśród typowych tanecznych utworów którymi ta płyta jest naszpikowana uwaga zwraca ledwie kilka z nich. Celestica będący pierwszym singlem, zaprezentowany wcześniej na EP pod tym samym tytułem jest ugrzecznionym przystępnym trackiem nie mającym szans z Courtship Dating ale w porównaniu do ogólnej miałkości większości materiału broniącym sie. Empathy którego początek może przypominać minimalne podkłady amerykańskich bitmakerów spod znaku Timbalanda, w refrenie wybucha zsamplowanymi chórami. Gitarowe Birds potrafi dać kopa mimo że technicznie to prosty (prostacki?) utwór. Najlepszy dla mnie moment tej płyty to króciutki Doe Deer, półtora minutowa petarda która obok znanej z EPki Mother Knows Best stanowi dla mnie najlepsze dokonania CC. Oba mają krzykliwość i dynamikę która pokazuje że w dwójke można stanąć na przeciw czołowym reprezentantą rytmicznego noise-rocka w stylu Health i odnaleść swoje miejsce pośrodku między zwolennikami przejrzystego dance'u a wariatami dla których popsute wzmacniacze to najistotniejszy element instrumentarium.

 Ocena: 6,5/10

 


Pierwsze kroki.

2010-05-12 19:03:57

Kilka dni temu Nowy Jork sprawił mi prezent po 3 latach oczekiwania. Jeden z moich ulubionych zespołów, a jeśli chodzi o Indie najważniejszy - Interpol ujawnił nowy utwór, a jakby tego było mało udostępnił go za darmo (chwalebne podejście przy obecnym parciu wytwórni na walke z piractwem).

Pierwszy odsłuch nie zabił mnie tak jak oczekiwałem. Utwór typowy dla zespołu, brzmienie, struktura czyli wszystko to co Interpol już prezentował na albumach więc powinno być git ale czegoś jest brak. Początek kojarzy mi sie z Hands Away (lubie) rozwinięcie też jakby znane ale za serce nie chwyta. Po kilku przesłuchaniach coś jakby lepiej wchodzi, no i klimat jest więc może, może. Mimo wszystko wolałbym żeby Paul i chłopaki na albumie poszli w inną strone tak jak obiecali w wywiadach. Sam orkiestrowe i bogate brzmienia, Paul powrót do roku 2002 i minimalizmu debiutu, Ja zdecydowanie pójde za Banksem.

Link do Lights  www.interpolnyc.com

Dość sentymentalizmu, czas na coś weselszego.

Notic Nastic to duet z Niemiec grający według Last.fm Elektro, ale to co wyrabiają przekracza ten gatunek zdecydowanie. Poznałem ich dzięki recenzji na Nowej Muzyce a podchwycili mnie momentalnie. Może to przez ochote na granie z pogranicza Crystal Castles (ich 2 album bardziej mnie wciągną niż debiut) bo potomkowie germanów jawią mi sie jako troche bardziej ugrzeczniona wersja wariatów z Kanady. Na necie śmiga tylko ich video do utworu Secret Life z debiutu It's Dark But It's Okay ale reszte albumu przesłuchałem na Juno playerze dołączonym do wcześniej wymienionej recenzji wprawdzie to tylko sample ale to mi starczyło. Polecam sprawdzić i jak ktoś zna granie w podobnych klimatach to niech da znać.

Linki: Video do singla http://vimeo.com/9908217 

Recenzja http://www.nowamuzyka.pl/recenzje.php/1716/Notic-Nastic-It-s-Dark-But-It-s-OK


Słowem wstępu...

2010-05-12 18:12:22

Witam.

Jest to Mój pierwszy blog, a zarazem pierwsza działalność o charakterze muzycznym (wielkie słowa he) jakiej sie dopuściłem kiedykolwiek.

Jak każdy początkujący blogger mam nadzieje że moje pierdoły (oficjalnie -wpisy) zainteresują kogokolwiek, a może pozwolą poznać innych melomanów (staroświeckie to określenie).

Gatunki o jakich mam zamier pisać to głównie bardzo szeroko pojęty Rock, (ostatnio Indie głównie), troche Drone, Noise (ten gitarowy jak i "syntetyczny"), Ambient. Znajdzie sie też miejsce dla Metalu/Core'u w jego nowoczesnej formie (Post... , Math... czy Sludge).

Będe wdzięczny za komentarze.

Komentarzy: 0 Dodane w Inne

« wróć 1 czytaj dalej »