Nie jesteś zalogowany

Posty z kategorii: "dance"


No, fajnie, intelligent dance music, a inteligentny pop? Kasper Bjørke, "Standing on Top of Utopia"

2010-06-14 17:10:31

Ostatnio, dzięki uprzejmości M., poznałam takiego jednego Duńczyka. W zasadzie moje kontakty z duńską muzyką są dość ograniczone, gdybyście kazali wymieniać, na pewno powiedziałabym o The Asteroids Galaxy Tour, a potem poprosiłabym, żebyśmy przenieśli się bardziej w stronę Szwecji, Sincerely Yours dobra wytwórnia, ze Skandynawów Islandczycy znakomici przecież są, Finowie mają coś więcej niż tylko The Rasmus, no przecież...

Stało się jednak, że Kasper przyszedł do mnie do domu, a jak stał, nieśmiały, spokojny, na wycieraczce mojego Google'a, tak został. Ostatnio Nylon, pismo tak na oko dla indie dziewczyn, popełniło o nim artykuł, myślę więc, że wkrótce o nim usłyszymy. Póki co jestem chyba pierwszą piszącą na jego temat na Musicspocie (tu daję Wam wybór: możecie wyobrazić sobie mnie z łagodnym uśmiechem, niosącą kaganek oświaty, albo z sardonicznym chichotem, bo chwilowo podskoczył poziom hipsterstwa).

Wszystko to pięknie, mówicie, cieszy nas ten przydługi wstęp, ale czy ów wygrzebany z odmętów internetu kolejny elektroniczny, biedny, nerdowaty chłopczyna o łagodnym uśmiechu, widzieliśmy tego na pęczki, słoneczko, jest czegoś wart? Jest. Jego muzyka ma mnóstwo wdzięku. Gra na synth popowych patentach, ale nie w tak uwielbiany przez wszystkich alternatywców ostatnimi czasy sposób tu trochę lat '80, tu trochę mieszanek od czapy, jakiś folk najlepiej, a jak zaprosimy kogoś z Animal Collective albo chociaż Thoma Yorke'a, to będzie jak zasmażka na naszym torcie. Idzie bardziej w dance'ową stronę, ale popowe wokale są nienachalne, troszkę smutne, acz przyjemne. Jeśli kojarzycie Toma Veka lub Miike Snow, to coś w ten deseń.

Pop, trochę zbyt charakterystyczny jak na pop, ale za mało udziwniony jak na indie. Jeśli istnieje idm, to to będzie ip, tak?


Ratatat, "LP4", czyli hey there, Autechre

2010-06-08 22:04:04

Ratatat jest zespołem znanym, podejrzewam, i lubianym, jeśli ktoś gustuje w tak zwanym odłamie indie dance rock tiu tiu tiu tiu, a znudzili go Klaxons. Takie przynajmniej odnoszę wrażenie po wszystkich znajomych, którzy podrzucali mi nazwę tej grupy lata i kawałek jeszcze temu.

Lubię Ratatat. Zachwycili mnie w zasadzie już pierwszym utworem pierwszej płyty, stworzyć kawałek, o którym powiedziałabym, że to rockowa piosneczka, ale pocięta tak, że wyszły naprawdę zachęcające beaty? Yay for them.

Reszta dyskografii okazała się podążać tym tropem. I tu, let me introduce it to you, ladies and gentlemen, wchodzi wahanie. Jak już powiedziałam, muzyka nie jest zła. Jest wręcz niezła. Da się potańczyć. Nawet da się bardzo potańczyć. A jak komuś w połowie beatu zatęskni się za gitarą, to też ją dostanie. Do tego wszystkie płyty zespołu są zaskakująco równe, można wziąć każdą z nich, zabrać do znajomych i nie czyhać na słabsze momenty przy odtwarzaczu.

Ale miało być o wahaniu. Lubię, kiedy artyści kombinują. Czy fakt, że wypracowali styl dobry, całkiem ciekawy i dość świeży jak na niszę, w której siedzą, oznacza, że mają ciągle go eksploatować? I czy kolejna fajna, rockowo-elektroniczna płytka, oznacza jednak świeżość?

Wahanie uspokoił na czas dłuższy album LP3. Trzeba to sobie jasno powiedzieć. Jedni mają ładny charakter pisma, inni potrafią szybko skręcać szafki z Ikei, mój ojciec robi znakomity placek z gulaszem, a Ratatat mają naturalny talent do tworzenia beatów. Ok, martwiłam się o ich rozwój stylistyczny, ale większość klubowców mogłaby się od nich uczyć i podkradać im te ich powtóreczki. A kiedy na LP3 poszli w kierunku mniej rockowym, a bardziej elektronicznym, weszło więcej eleganckich zapętleń z syntezatorem (Shempi!), ba, nawet jakichś pseudo world musicowych nawiązań, odetchnęłam.

I relaksowałam się aż do teraz, do czasu, kiedy dostałam przypominajkę o LP4. Pierwszy kontakt to było znaczące chrząknięcie ze strony wahania. Zgadnijcie, jaki to album? Porządny, równy, bla, bla, bla. Z beatami, oczywiście. Odczucia trochę jak przy nowym Autechre. To Autechre, więc nie może być źle. A jednak to Autechre, więc mogłoby być jeszcze lepiej.

O ile jednak Autechre jeszcze na razie nie dałam drugiej szansy, co wkrótce uczynię, o tyle Ratatat swoją dostał. W sumie nie żałuję. Nie ma aż takiego cofnięcia się, jak myślałam. Wrzucili trochę na luz, poszli bardziej w stronę przyjemnej muzyki elektronicznej, ale tej bardziej do słuchania, nie zawsze tanecznej.

Dobrze. Jedna rzecz do zapamiętania, Panowie Ratatatowie. Jeśli nazwiecie następny album LP5, zabiję. Miłego dnia.


« wróć czytaj dalej »
Logowanie
Zapamiętaj mnie
Bezpieczne logowanie (SSL)
Zapomniałem hasła
» zarejestruj się!