Nie jesteś zalogowany

 Pamięć vs Nostalgia

2010-09-07 14:03:49

Dziwna sprawa z tą nostalgią. Każdy jej ulega od czasu do czasu, ale czy zastanawialiście się kiedyś gdzie kończy się pamięć o czymś a zaczyna rozpamiętywanie? Każde zjawisko, trend, wydarzenie czy postać w którymś momencie przechodzi ze stanu skupionego w zupełnie rozmyty, masowo zapominamy o wszystkich niepotrzebnych, ale często też niewygodnych szczegółach i koncentrujemy się na tym, co wywołuje w nas ckliwe rozrzewnienie na samą myśl o tymże. Zmarnowane lata i całe dekady z perspektywy czasu nie wydają się już takie złe, wszystko nabiera innego wymiaru i dziwnym trafem rzeczy, do których jeszcze kilka lat temu nikt by się nie przyznał, nagle wracają na salony praktycznie nienaruszone, często wręcz otoczone atmosferą kultu. No dobrze, ale jak to się ma do muzyki popularnej? Już wyjaśniam.

 

Punktem wyjścia niech będzie chillwave, którego popularność zasadza się praktycznie w całości właśnie na nostalgii. Nie trzeba dużo główkować, żeby usłyszeć w nim pop lat 70tych i 80tych, od struktury utworów po brzmienie, często dodatkowo przejaskrawione, żeby nikt nie miał wątpliwości, że ma do czynienia z retro-stylizacją. Do tego dorzuciłbym jeszcze nostalgię za latami 90tymi, bo dzisiejsi słuchacze chillwave'u wtedy właśnie zaliczyli teoretycznie najbardziej beztroskie dni swojego życia, które z pewnością wypełniały również dźwięki dekad poprzednich. I to właśnie ta dekada zalicza ostatnimi czasy szczególnie widoczny comeback.

 

No bo tak. Do ogłoszenia powrotu jakiejś dekady potrzebna jest – według mojej teorii – cezura czasowa min. 10 lat. Po tym czasie kolektywna świadomość kasuje całą zbędną wiedzę na temat danego okresu, przede wszystkim zaś związane z nim negatywne emocje. Pamiętacie lata 80te? No pewnie, pierwszy hip-hop, raczkujący indie-rock, korzenie grunge'u, filmy z Rambo i Żółwie Ninja. A Rick Astley, Debbie Gibson, Wham, Spandau Ballet? A epidemia AIDS, agresja na Afganistan, stan wojenny? Nieee, kto by sobie tym zaprzątał głowę, wtedy było fajnie i koniec. Poza tym Spandau Ballet byli zupełnie OK. To samo tyczy się lat 90tych. To były czasy! Nintendo, hity z satelity, BMX, naklejki z NBA. W muzie też same cuda, Nirvana, Radiohead, britpop, Tupac i Biggie, etc. Byli też Shaggy, Backstreet Boys i Limp Bizkit, ale raczkująca właśnie nostalgia za latami 90tymi jeszcze ich nie rozgrzeszyła.

 

No właśnie, czy znacie taki trend w muzyce, który nie doczekał się reaktywacji po latach? Mega-obciachowe disco, dawniej strawne tylko dla bywalców napędzanych kokainą klubów, dziś podrywa do tańca i zatwardziałych awangardzistów. Stylizowany na lata 80te synth-pop z powodzeniem radzi sobie nie tylko na listach przebojów, ale i w indie-dyskotekach (vide La Roux, Hurts). Tandetny, plastikowy pop lat 90tych dziś zdobywa rzesze fanów, którzy jeszcze 15 lat temu pogardzali (lub pogardzaliby) takimi potworkami jak Ace of Base, a dziś bez cienia zażenowania pląsają przy hitach Lady Gagi. Każdy popularny nurt przeżywa w końcu odwet medialny, czy też po prostu wywołany zmęczeniem słuchaczy spadek popularności. Z podkulonym ogonem chowa się gdzieś w swojej niszy, przeczekuje chude lata, ale prędzej czy później wraca z nową siłą, odchudzony i skrojony do potrzeb nowych słuchaczy. Nie zdziwiłbym się, gdyby tuż za rogiem czaił się wielki comeback flanelowego, klasycznego grunge'u, a zaraz za nim opuszczony krok królów nu-metalu. Dajcie mu odpowiednio dużo czasu, a nawet 'najgorsze gówno' zostanie zrehabilitowane do co najmniej akceptowalnego statusu.

 

Na koniec zagadka: jak myślicie, które zjawiska i postacie niedawno zakończonej dekady mają największą szansę na powrót za te 10-15 lat?




Skomentuj

Komentarze: 6

pszemcio 0 33   07/09/10, 18:27  
Ale pojechałeś stereotypem z tym popem, szczególnie że lata 90 to chyba najbardziej gówniana dekada dla takich dźwięków, więc nie nie ma się co dziwić, że wtedy brzydził. Mnie też DJ Bobo, Scooter i Aqua brzydziły. Poza tym rehabilitowanie (jak to określasz) "najgorszego gówna" jest super, bo obala stare i zatęchłe schematy w myśleniu o muzyce, typu art-rock - muzyka dla inteligentnych ludzi, pop-gówno dla prostaków. Dziś nie ma takich sztucznych granic i słuchacze dzięki temu bardziej otwarci
krowki 10 63   07/09/10, 19:16  
nie sądzę żebyśmy jakoś specjalnie tęsknili za kims z lat 00 bo wszystkie postacie z tego okresu były reminiscencjami kogos kto już był przedtem. Przesadzam i generalizuję, ale no kto? Sufjan i Panda może, jesli bycie grzecznym będzie hip.
maciomat 3 17   07/09/10, 22:07  
z lat zerowych na powrot typuje bogaty gangsta rap i ckliwe arenbi. I znow dziewczyny beda chodzily w balejażu na glowie i biodrowkach na nogach. Ale ja juz nie mam nic przeciwko temu, bo glownie chodzi o to zeby byc true to yourself a jesli sie gardzilo Scooterem to nie wolno sie przyznawac ze caly dzien sie nuci 'how much is the fish!, tak? No ale trudno, ja nuce moze wlasnie za tesknota ze wtedy bylem mlody.
pandawolf 0 8   08/09/10, 22:08  
Chillwave jest przepełniony tęsknotą za czasami, których nigdy nie było, ale to już bardziej zależy, z której z strony się patrzy. Każdy w końcu słuchał trochę innych rzeczy z tego gatunku i co innego czytał.

Co więcej, większość członków grupy, która podsyca ten hajp, miała latach 80 w najlepszym wypadku 10 lat, niczego raczej nie zapomnieli, bo generalnie nie mieli czego. ;p
zamoichczasow 5 4   09/09/10, 15:27  
@pandawolf, Ależ właśnie o to mi chodzi, każdy, kto dorastał w latach 90tych wie, że były one ciągle jeszcze pełne muzyki z lat 80tych i 70tych, kolekcje płyt naszych rodziców, sensowne stacje radiowe, etc. Więc nie jest to tęsknota za latami 80tymi w przypadku tych młodych ludzi(!), ale za obrazem lat 80tych przepuszczonym przez filtr lat 90tych, dokładnie tak, jak napisałeś - czasy, których nie było.

@pszemcio, Te 'sztuczne' granice oczywiście nadal istnieją. Owszem, z czasem dochodzi do ich zatarcia, ale podkreślam, z czasem. Dziś z pewnością jest masa rzeczy, których byś nie tknął nawet kijem, ale za te 10-15 lat, kiedy wszyscy nabierzemy do nich dystansu, potraktujemy z dozą nostalgii i nutą ironii...
pagaj 2 20   13/09/10, 20:35  
@zamoichczasow: "nie jest to tęsknota za latami 80tymi w przypadku tych młodych ludzi(!), ale za obrazem lat 80tych przepuszczonym przez filtr lat 90tych, dokładnie tak, jak napisałeś - czasy, których nie było. "

nie zauważasz, że właśnie w tym miejscu załamuje się cała Twoja linia ataku? ja w tym, że ta nostalgia jest sztuczna, niejako "pożyczona", upatruję właśnie szansy dla czilłejwu. bo właśnie ten filtr lat późniejszych wprowadza przekłamania i nowe elementy do tej muzyki. na razie tą szansę wykorzystał tylko Toro y Moi na "Causers of This" - to płyta, mimo wszystkich swoich nawiązań do lat 80-tych, na wskroś nowoczesna, świeża. pokaż mi kogoś, kto tak grał przed nim.
być może ktoś jeszcze pójdzie w te ślady, zobaczymy.