Nie jesteś zalogowany

Dogonić wyobraźnię - teledyski z recyklingu jako optymalna forma wizualizacji

2010-06-04 17:19:36

Każdy, słuchając pewnych utworów, automatycznie dowyobraża sobie do nich teledysk. Czasami jest to prosta wizualizacja, jak w moim przypadku podróż pociągiem podczas słuchania fieldowego "Silent", czy nocny trip samochodem zawsze ewokowany przez Moderat. Najczęściej jednak buduje się bardziej złożona narracja, snująca już pewną skończoną opowieść.

Aż w końcu ten sam każdy w pewnym momencie odczuwa potrzebę zmaterializowania swoich wizualizacji. I albo wreszcie włącza sobie Fielda, jadąc tym pociagiem, albo po prostu tworzy o tym teledysk.

Ideałem byłoby własnoręczne nakręcenie filmu, którego byśmy byli reżyserem, scenarzystką, scenografem i wszystkimi w ogóle. Tyle, że znów każdy wie, że to niemożliwe. Czlowiek stoi z kamerą i... co? Nawet abstrahując od umiejętności - skąd wziąć wymarzony krajobraz? Niesztucznych ludzi, rekwizyty, światło, jak stworzyć kontekst, wprawić narrację w ruch? I tym sposobem nawet próba przeniesienia na ekran prostej wizualizacji jadącego pociągu okazuje się katastrofą. Gołe pola, obskurne domy z gołej cegły w tle, nic się nie dzieje, sam pociąg się wlecze, ciągłe postoje, szyba brudna, no i światło o kant dupy. A przecież w Star Guitar wyglądało to zupełnie inaczej.

Pierwszy taki fanowski teledysk do muzyki zrobiłem pod koniec 2008. Wczesniej na koncie miałem jedynie teledysk do Samuraja Jacka (z obciachowymi napisami końcowymi na niebieskiem tle), gdzie muzyka co prawda z obrazem korenspondowała, ale grała drugorzędną rolę. Ten był pierwszy, gdzie muzyka grała pierwsze skrzypce, a obraz po prostu tymi skrzypcami był.

 "Motherless Bastard" The Books zaczyna się przypadkowo nagranym w oceanarium dialogiem pomiędzy droczącym się ojcem a jego synem. Mnie ten dialog opowiedział historię władzy. Ileż razy my, maluczcy, oszołomieni patrzyliśmy ku górze i pytaliśmy z niedowierzaniem: Dad... WTF?

 

Zaś moim najlepszym, as in: moim ulubionym, jest ostatni, z kwietnia. Jest to historia opowiedziana do remiksu The Fielda "Touch", utworu oryginalnie Popnoname. Jeśli chillwave jest Harrym Potterem z całą jego glorią i magią, to ta historia jest regularnie bitym dzieckiem z lower class, mieszkającym trzy ulice dalej od Privet Drive, który nigdy nie dostał żadnego listu.

Kolejny mój teledysk, to po prostu taniec, taniec wszystkich ze wszystkimi. Przy okazji też podróż do dzieciństwa, ale inna niż w narracji nostalgicznej, gdzie cofamy się wspomnień nam bezpośrednich. Tutaj odwołuję się do symulakrum amerykańskich lat 60. Jestem dzieckiem z przedmieść, biegnę ze szkoły do domu, siadam po turecku przed telewizorem i chłonę kreskówki. A potem tańczę. Sponsored by "Turn Into Something".

Wszystko zaczęło się od tego, że youtube przedstawiający po prostu okładkę płyty jest jedną z pięciu najsmutniejszych rzeczy na świecie. Choćby dlatego warto sklejać swoje wizje - nawet gdy odbiegaja od ideału, gdy do końca to nie jest to, co mieliśmy w głowie, to przynajmniej sprawia się radość innym fanom, którzy na co dzień zalewani są tysiącami piosenek z tysiącami okładek. A jaka nasza radość, kiedy odnajdują się w naszej opowieści. Wtedy łapiemy się za ręce i wspólnie tańczymy w kółku, śpiewający jednym głosem. A potem nabijamy kolejną lufkę.

Komentarzy: 1 Nie dodano tagów

« wróć 1 czytaj dalej »
Logowanie
Zapamiętaj mnie
Bezpieczne logowanie (SSL)
Zapomniałem hasła
» zarejestruj się!
Ostatnie komentarze