Nie jesteś zalogowany

Muchy at Żaczek, 23.10.2010 + nowa piosenka

2010-10-24 23:53:29

takie mamy teraz czasy, że każdy może leżeć na Wawelu

Jako, że jest to mój debiutancki wpis, a zarazem wczoraj dane mi było uczesniczyć w moim prywatnym jubileuszowym - dziesiątym - koncercie zespołu Much postanowiłem krótko i luźno podsumować wczorajsze zdarzenie:

 

Pomimo jesiennego chłodu i odbywającego się nieopodal meczu Wisły, tuż przed godziną 20.00 pod drzwiami akademickiego klubu Żaczek zaczęły mozolnie zbierać się osoby pragnące rozkoszować się koncertem Much, tudzież – jak to w sobotni wieczór - napić się piwa. Miejsce niewątpliwe urokliwe, a zarazem skrywające w sobie wiele fascynujących przeżyć młodych, i często jeszcze naiwnych studentów, ale przechodząc powoli do konkretów:

W okolicach godziny 20.00 na scenie pojawił się jednoosobowy projekt PCTV. Po pierwszym odegranym utworze człowiek odnosił wrażenie, że w Częstochowie ostał się jeszcze jeden z punktów dopalaczy. Jednak po całkiem sympatycznej konferansjerce, dość ciekawym przedstawieniu swojego ‘’zapatrywania się na muzykę’’ i niezłym motywem z kucaniem – krótki recital uważam za pozytywny, choć nie dało się ukryć zniecierpliwienia na twarzach podnieconych przedstawicielek płci pięknej.

 

Jeszcze jedno zerknięcie na zegarek, wciągnięcie ostatniego bucha drżącą ręką… i oto wychodzą na scenę: majestatyczny obrazek, który na stale zapisze się w annałach historii Krakowa i przed nami kwartet młodych bogów: Tomek ''Dżarwis'' Skórka - który wcześniej przechadzał się w modnej czapeczce a'la Enrique -  tym razem w dość stonowanym ubiorze, na czele z dość luźnym T-shirtem. Michał - jak zwykle ogolony 'na Wiraszkę' – Wiraszko, w czarnej koszuli z odpiętym ostatnim guzikiem pod szyją. Następnie Piotrek w bielutkiej (chyba go Chajzer odwiedził), markowej koszulce z coraz bardziej zarysowanymi bakami (najwyraźniej idzie w ślady Tomka) i oczywiście Szymek, choć ogolony to również w modnych jeansach.

 

Publiczność jeszcze nie w pełni rozgrzana, dopijająca ostatnie łyki piwa, ale nasi bohaterowie po chwili startują z openerem i tytułowym utworem z debiutanckiego krążka, ‘’Terroromans’’. Pierwsze osoby zaczynają ‘czuć muzykę’’, zagadujący dziewczyny z tyłu panowie prą do przodu na pogo, a reszta odśpiewuje refrenowe: więc nowocześnie terroryzuj, romantycznie hipnotyzuj mnie

Następnie ''Brudny Śnieg'', czyli poruszająca opowieść z podwójnym dnem, dotykająca zarazem problemu zanieczyszczenia środowiska, jak i emancypacji miast z dostępem do środków komunikacji miejskiej w postaci tramwajów. Kapitalne rockowe rzemiosło i wręcz Bonowe odśpiewanie końcówki refrenu: wejście Michała na barierkę tuż przed sceną.

Powoli rozkręcająca się publiczność spontanicznie reaguje na kolejny kawałek - jeden z 11 highlightów ostatniego krążka -  ''Zimne Kraje''. Podryw na oczy, a także poruszenie problemu małego ruchu turystycznego w krajach w strefie klimatu okołobiegunowego. Publiczność do uniesienia doprowadził przede wszystkim wyciągnięty z rękawa riff Piotrka na wejściu refrenu i swoisty gitarowy dialog z Michałem. Nieoficjalnie udało mi się dowiedzieć, że to właśnie po usłyszeniu tego utworu wokalista The Smiths postanowił wydać ‘’Mozipedię’’.

Jednak prawdziwa ekstaza wybuchła w międzyczasie, kiedy to Dżarwis ściągnął koszulkę wprawiając w szybsze bicie serc niewiast uszeregowanych przy barierkach. Gęstnąca atmosfera, zroszone od potu czoła, a tu Szymek już odpalił  bębny zwiastujące jednego z moich faworytów. Tak, odgadliście - to najbardziej rockujący kawałek z ''Notorycznych''. Pełna jazda longboardem od Sopotu do Krakowa i kultowa linijka: ‘’To będzie dobry rok…’’

Muchy już miały pełną władze nad publicznością, czarując raz po raz błyskotliwymi wstawkami, naprzemiennie wykonując piosenki z obu krążków. Zresztą, aby nie być gołosłownym: Pierwsze rytmy i jeden z najbardziej rockowych killerów grupy ‘’Najważniejszy dzień’’. Hałas, latające staniki, i atmosfera równie gorąca, jak podczas próby zabrania krzyża z Krakowskiego Przedmieścia

Kilka sekund na odetchnięcie i już po chwili słyszymy legendarną już partię klawiszy Michała z ‘’93’’, czyli hołdu dla wybrania drugiego rządu Waldemara Pawlaka. Chórki Piotrka, Tomka, jak i całej zgromadzonej publiczności (a tu obok ściany zaczynają pękać!)

‘’Wyścigi’’ – gdyby F1 wzięła kiedyś przykład z piłkarskiej ligi mistrzów i wybrała jeden najbardziej pasjonujący utwór z wyścigiem w tle, to niewątpliwe wybór padłby na numer 1 z Terroromansu.

Modne syntezatory, singlowa melodia. Tak. To bez wątpienia ‘’Przesilenie’’ – ‘’już możemy sobie mówić na Ty’’, ‘’rozumiemy się bez słów’’ i sentymentalna podróż do letnich wojaży z poszukiwaniem huby na czele.

 

Podtrzymanie nieco melancholijnej sekwencji piosenek i podróż do dzieciństwa w ‘’15 minut później’’, dała nam trochę czasu na odpoczynek, ale tylko po to, aby wrócić z podwójną siłą na wykrzyczenie mostku i ostatniego refrenu.

 

‘’Zapach Wrzątku’’ - nie dość, że jedna z perełek w dyskografii to jeszcze coraz to bardziej szaleńcze wykonanie na żywo; zapętlone, wywrzeszczane intro wraz z tysiącem gardeł przed sceną, a później fantazyjne crescendo, po czym mini-solo Szymka na perce, Tomek wskakuje na bębny (tak prawdę powiedziawszy myślałem, że się o sufit pierdolnie), a Piotrek i Michał czarują na gitarach, więc jeszcze raz gdzieś przeczytam, że Muchy nie dają rady na koncertach, to wyśmieję - za przeproszeniem - od chuja. Tajemnicą poliszynela jest, że hipermelodyjna gitara po intrze zainspirowała Stephena Malkmusa do reaktywacji Pavement i wystąpienia na jednym festiwalu z Muchami (oczywiście boss niezala dopiął swego i wystąpił na tegorocznym HOFie - dop. red.).

Dalej dostaliśmy nieco mniej charakterystyczne, acz niezaprzeczalnie równie znakomite utwory poczynając od: ‘’Górny Taras’’, czyli kawałka, w którym dominują głównie rozbudowane zwrotki i perka Szymka wgniatająca wręcz w ziemię i przypuszczalnie zagadkowe - 3 tygodnie – nie stanowiły oczywiście żadnego problemu dla gorączkowo reagujących kobiet, które zresztą na widok śpiewającego w refrenie Michała ‘’Pamiętasz, co obiecałaś mi kochanie’’ tylko cudem utrzymywały się jeszcze na nogach.

Długo oczekiwane ''Miasto Doznań''. Zmęczone nogi powoli odmawiają posłuszeństwa, ale to w końcu jeden z najbardziej esencjonalnych utworów grupy więc i jedno z najgorętszych przyjęć przez publikę było mocno wskazane. Już od dawna w kuluarach PZPN mówi się, ze to właśnie ten kawałek emancypujący głęboko schowane walory Poznania (podobno samolotami z papieru zajęła się również NASA) przechylił szalę zwycięstwa w ogólnopolskich eliminacjach na gospodarzy EURO 2012 kosztem... Krakowa.

Jednak krakusi nie gęsi i swoje samoloty mają, czym niewątpliwie wprawiły w niemałą konsternację Michała i resztę załogi (''Masakra'')

Koniec podstawowej setlisty koncertowej, ale oczywiście nie koniec koncertu. Kilka ledwo przytomnych z nadmiaru wrażeń dziewczyn przesunięto na tyły, parę innych osób sięgnęło drżącymi rękami po papierosa. Po kilku okrzykach chłopaki ciągle nie wychodzą, ale w końcu nie mogli pozostać obojętni na wzruszający i chwytający za serce apel ze strony żaczkowej publiki: ''Kurwa Mać, Muchy grać!''.

I kolejny raz naszym oczom ukazali się Oni. Na czele oczywiście Michał z papierosem w ustach, przecierający zroszone czoło, niczym młody Serge Gainsbourg.

Na wstępniaku swobodna, kokieteryjna melorecytacja ''powiedz jak zrobić tak, żeby latać'' i już wiemy, że pierwszym bisowym utworem jest ''Nie mów'', czyli kawałek, który znalazł się na EPce ‘’Galanterii’’.

Następnie kompletna niespodzianka! Michał zapowiada nową piosenkę z trzeciego krążka. Pisk tysięcy gardeł przeszkodził mi w zrozumieniu tytułu, jak i większości tekstu, ale nośność refrenu, przejścia na perkusji Szymka i kolejny przebojowy refren (coś w stylu ''kocham Cie, kocham'') i wiemy, że Muchy nie tracą formy.

Oczywiście na tym nie koniec, bowiem po chwili słyszymy spokojne zwrotki z utworu ''Rekwizyty'', i kolejny kultowy refren, za którym poszlibyśmy na barykady, opatrzony pokoleniowym tekstem ‘’ to, że cię nie gonią, nie znaczy, że masz stać.’’

Początkowo myślałem, że, tak jak to miało miejsce podczas ''Notoryczni Tour'' - będzie to ostatni odegrany utwór, jednak nasi bohaterowie po prostu zmiażdżyli i na koniec jeszcze dołożyli ''Galanterię'', kolejny tekst o miłości znowu zamieszał niewiastom w głowach, a na pochwałę bez wątpienia zasługuje chowający się pod powłoką męsko-damskich relacji problem zakupów i kulinarne zamiłowanie Michała do biszkoptów.

Około 22.30 Koniec. Została pustka. płeć piękna jeszcze stoi zamurowana przy barierkach z nadzieją na kolejne przybycie zespołu. Na twarzach panów również jeszcze pełna gama uśmiechów zmieszanych ze zmęczeniem i emocjami, ale mozolnie trzeba się zbierać i liczyć na kolejne powroty naszych chłopaków do królewskiego miasta.

P.S. 1. Pamięć ma bywa ulotna więc możliwe, że pomyliłem w którymś miejscu kolejność utwórów.

P.S.2 Aby nie było żadnych niedomówień - główną inspiracją do napisania tekstu była relacja Clifforda z Pap'sów i moje subiektywne odczucia.

 


« wróć 1 czytaj dalej »
Logowanie
Zapamiętaj mnie
Bezpieczne logowanie (SSL)
Zapomniałem hasła
» zarejestruj się!