Nie jesteś zalogowany

Ważna sprawa

2011-03-22 18:42:31

Ej wy tam, dziennikarze muzyczni różnej maści.

Grzeszycie.

Bez jaj.

Ciężko grzeszycie.

W lutym wydano polskie "SMiLE".

A wy nic.

Wzmianki nawet żadnej.

Pierdnięcia jakiegokolwiek.

Nic.

Chillwave srillwave.

W ramach pokuty pojedziecie na Przystanek Woodstock.

Ale najpierw klikniecie tutaj.

Komentarzy: 3 Nie dodano tagów

Salem & Salem

2011-01-24 18:42:27

Historia muzyki rozrywkowej zna co najmniej trzy zespoły o nazwie Salem. Jeden z nich (tu link dla ciekawych) pominiemy i skupimy się na dwóch pozostałych. O ile zbieżność nazw w szołbiznesie jest czymś normalnym (Nirvana, Charlatans), to rzadko miewamy jednocześnie do czynienia z tak zadziwiającą zbieżnością założeń artystycznych, jak w tym przypadku.

SALEM nr 1: lo-fi, mroczny bit, kiepskie flow.

SALEM nr 2: lo-fi, mroczny bit, kiepskie flow.

Proszę sobie wybrać.

Komentarzy: 3 Nie dodano tagów

Dzikusy - Stale to samo

2011-01-10 14:12:49

Oto przed Państwem jeden z najmniej grzecznych epizodów pierwszego rozdziału historii polskiego rocka. Nagranie z 1966 roku. Hipnotyczny riff, mroczna modulacja w refrenie, neurotyczne zagrywki w końcówce... Może nie arcydzieło, ale jednak bardzo przyzwoity garage psych. Można sobie wyobrazić, co by wyszło, gdyby zamiast Tadeusza Woźniaka wzięli na wokal takiego na przykład, hm, Rafała Wojaczka.

Komentarzy: 1 Nie dodano tagów

8 grudnia

2010-12-08 12:00:08

Komentarzy: 0 Nie dodano tagów

When We Were Very Young

2010-11-24 21:28:47

Jak wiadomo, nie lubię się tu rozpisywać, więc będzie szybciutki, zwięzły hajp. Jeżeli wiecie, że Floydzi nagrali tylko jedną płytę i ta płyta nigdy nie wypadnie z waszej pierwszej trójki, jeżeli kojarzycie, że miasto Cantenbury miewało fajniejszych mieszkańców niż anglikańscy hierarchowie, jeżeli wierzycie, że w 2010 roku można olewać ciepłym moczem całą muzykę powstałą po roku 1970, a przy tym pisać i nagrywać świetne, ŚWIEŻE kawałki, jeżeli nie traciliście nadziei, że w Polsce w końcu pojawi się ktoś, kto śpiewa po angielsku bez fake'owego akcentu i jednocześnie bez irytującej maniery, to biegusiem szorujcie tutaj:

http://www.myspace.com/jakublenarczyk

Jeżeli nie spełniacie wyżej wymienionych warunków, szorujcie tym bardziej. Bo cztery tracki z plejera na tym majspejsie to chyba są polskie kawałki roku. A może i dekady, jeśli będzie kiepska. Bez jaj kurwa, to jest naprawdę kozackie.

Komentarzy: 3 Nie dodano tagów

Sztuka konferansjerki albo Za co kochamy Kodyma

2010-10-01 12:51:26

komedya w jednym akcie

OSOBY:

Kodym

publika

Klub muzyczny gdzieś w Polsce. Widownia wypełniona niemodnie ubraną i prowadzącą niezdrowy tryb życia publiką po trzydziestce, nieco zniecierpliwioną po dwóch supportach. Kodym pojawia się na scenie, stroi gitarę i podchodzi do mikrofonu.

KODYM: Już?

PUBLIKA: Już!

KODYM: Chuja w dupę włóż.

Komentarzy: 1 Nie dodano tagów

Gayga (1954-2010)

2010-08-19 14:30:27

30 lipca zmarła Krystyna Stolarska. Nie jestem miłośnikiem RIP-ów i interpunkcyjnych świeczek, ale co tam, ta pani zasłużyła sobie na posta na musicspocie, niech to będzie mój post. Wspomnijmy ją ciepło, wybaczając "Dziewczynę z St. Pauli" (chociaż cholera wie, czy ktoś za kilka lat nie okrzyknie MC Divy nowym Poniżejem).

Bo przecież Gayga bywała konkretną laską. I miewała kapelę z konkretnym imidżem. RIP.

Komentarzy: 0 Nie dodano tagów

Jedna z 28631 relacji z Offa

2010-08-10 02:04:49

Najpierw wyleję żółć: te szwadrony karków kipiszujących na każdym kroku plecaki i kieszenie to po co tam były? Żeby nie było zbyt miło? Bo bezpieczeństwo i porządek w grupie kulturalnych i pokojowo nastawionych ludzi można zapewnić innymi sposobami. Kiedy jeden z tych kolesi zaczął uważnie studiować mój sprej, tzn. żel na komary, poczułem się tak trochę jak kibol na wyjeździe. Przymykam oko i wybaczam, ale nie idźcie tą drogą.

Orgazmy: Trans Am (dziki seks w czołgu sunącym po nazistowskiej autostradzie z płyt betonowych), Anti Pop Consortium (ogień, no, ogień!), The Fall (Mark E. Smith jest bogiem i tyle, nawet gdyby zapomniał włożyć sztuczną szczękę), Jerzy Buzek (ta biała marynara, mrrrau).

Pozytywne zaskoczenia: Lali Puna (lukier, który na płytach męczy, schował się w tle, a na wierzch wylazła fajna krautowa motoryka), Art Brut (miałem ich za nieświeży NRR-dewolaj i w zasadzie częściowo się to sprawdziło, ale zaiwaniali tak zdrowo, że aż nie poszedłem na Fennesza), Black Heart Procession (nie sądziłem, że mnie ta rzewność kazachskiego stepu tak weźmie), Baaba (nie trzeba wychodzić na scenę z cipki i turlać się w kuli, żeby zrobić świetny show), These Are Powers (taka bzdurka, ale piekielnie energetyczna).

Panowie-których-zawsze-miło-zobaczyć-raz-jeszcze-i-nie-przejmować-się-że-na-innej-scenie-gra-właśnie-jakiś-gieniusz-z-dziewiątkowymi-recenzjami: Kodym (bo Stocznia Gdyńska, chyba wiecie), Brylu (choć na kolana nie powalił), WSB (tylko następnym razem mniej tego dymu bym prosił).

Rozczarowania: koncerty na scenie mBank. Nagłośnienie ssało tam tak bezlitośnie, że za każdym razem po dwóch-trzech numerach udawałem się na piweczko. Nie było mi specjalnie żal, bo nie grał tam nikt, kogo bym kochał jakoś ślepo.

Na Bundicka się spóźniłem (a naprawdę chciałem dać draniowi szansę). Zdążyłem tylko tylko na bisa, ssał trochę ten bis.

Wrażenia pozafestiwalowe piękne, ale inaczej być nie mogło, bo uwielbiam Katowice. Lane Zamkowe w barze Konik na Warszawskiej - 3,50 zł. Spacery śladami Michejdy - bezcenne.

Do zobaczenia za rok. Tylko błagam, Panie Arturze, przemyśl Pan sprawę z tymi zomowcami. Naprawdę.

 

Komentarzy: 2 Nie dodano tagów

Family Fodder

2010-06-25 14:15:39

Już wkrótce przepadną gdzieś ostatnie osoby, u których hasło "eighties" nie wywołuje odruchu wymiotnego, a za hasła "post-punk" i "new wave" będzie się dostawać w ryj, jednak póki do tego nie doszło, można odświeżyć pamięć o być może najbardziej niedocenionym zespole tamtych czasów, który dziś nie ma nawet hasła w Wikipedii. Założony przez niejakiego Aliga Pierce'a Family Fodder był luźnym kolektywem londyńskich freaków (m.in. członków zacnego This Heat), którzy lubili bawić się taśmami w piwnicy, a przy okazji pisali powalające piosenki w duchu Barretta i Zappy, w jakimś stopniu - emajrajt? - antycypujące stylistykę Stereolab i dewiacje Ariela Pinka. Wydali dwie płyty: megaprzebojową "Monkey Banana Kitchen" (1980) i surowszą, bardziej eksperymentalną "All Styles" (1983). Więcej niech napiszą mądrzejsi ode mnie. A warto. Wręcz trzeba.

Komentarzy: 4 Nie dodano tagów

The Duchess

2010-06-24 20:49:08

Norma-Jean Wofford (circa 1942 — April 30, 2005) was a guitarist who played with Bo Diddley and his band from 1962 to 1966.

Born in Pittsburgh, Pennsylvania, she was Bo Diddley's second female guitarist replacing Peggy Jones aka 'Lady Bo'. After Jones left the band, Bo Diddley was asked by disappointed fans what happened to the girl. As a response, he enlisted Miss Wofford, nicknamed her 'The Duchess', taught her to play rhythm guitar and informed male admirers that she was his sister. In reality, they were not related. Onstage, Wofford played guitar and sang alongside Gloria Morgan and Lily "Bee Bee" Jamieson as the Bo-ettes. (wikipedia)

Spodnie! Obczajcie te spodnie!

 

Komentarzy: 0 Nie dodano tagów

« wróć 1 2 czytaj dalej »