Nie jesteś zalogowany

Posty z kategorii: "afro kolektyw"


Afro cośtam *****

2011-06-24 23:06:57

Każdy względnie młody człowiek miewa takie momenty, że wolałby być starszy, urodzić się wcześniej i na coś się załapać. Z powodu tego, a nie innego peselu i stopnia muzycznego wtajemniczenia ten koncert Afro Kolektywu miał być moim pierwszym. Jak na ironię, okoliczności mojego przybycia na ten koncert doskonale mogłyby pasować do zwrotki w jednym z gorzkich numerów na Połącz Kropki ironicznie piętnującej nędzę studenckiego życia.
Przyjechał na Solec autobusem sto osiemnaście
I choć wygląda zwykle na lat piętnaście
Bez pytania o dowód barman sprzedał mu piwo
Wlał doń gumy arabskiej, a na imię miał Iwo

Jacunio bardzo sobie wziął do serca kilkunastokrotnie powtarzane na fejsbuku prośby o punktualne przybycie i przejął się nimi – jednak wcześniej naprawdę musiał zrobić coś pilnego parę przecznic dalej i dotarł na miejsce z kilkunastominutową obsuwą. Wtedy ucieszyła go nawet kolejka do wejścia i obecność krzątającego się po okolicy jednego z muzyków. Potem kupił sobie piwo, które pachniało i smakowało trochę jak klej do tapet (nie pytajcie…). Jednak już dosyć o tym – szczęśliwie warstwie muzycznej udało się przyćmić obsuwę, ciągłe uważanie na komputer znajdujący się w torbie, klej w butelce po piwie oraz narastający ból głowy.
Mając w torbie trzy książki i czarnego netbooka
Roztaczał wokół siebie woń gorszą od zbuka
Zasada „trzeba się myć, a nie wietrzyć” była mu obca
I nie stał się marzeniem żadnej dziewczyny ani chłopca

Koncert nie odbił się szerokim echem – na laście nie było burzliwej dyskusji, u Borysa standardowe zachwyty, na porcysiu cisza, a na fejsie jedynie napinka na obsuwę. A trochę dziwne, bo się działo. Nowe kawałki były konsekwentnie wymieszane ze starymi rozpierdalaczami. Nie byłem w stanie się skupić na tyle by sobie dokładnie zanalizować i rozłożyć na części pierwsze te nowe, ale znane mi już Krawat i Jeżeli kiedyś… rozwalają również na żywo. Grupowe wiązanie krawata odbyło się dwukrotnie – za pierwszym razem pod koniec zgasło światło i publiczność musiała sama dośpiewać i doklaskać do końca. Drugi raz, w czasie bisów, odbył się bez zakłóceń.
Flamastra starczyło tylko na makijaż a la Azjata
W półmroku absurdem trąciła Afro facjata
Wszyscy hipsterzy w letnią deprechę zapadli
Że na taki make-up przed Hoffmannem nie wpadli

Wśród establishmentu obecnego na koncercie wypatrzyłem Dużego Pe i trochę się spodziewałem, że niczym na koncercie w Trójce w 2005, zawita na scenie (BTW, są gdzieś jakieś Afro bootlegi z koncertów?) i coś nawinie. Nieobecność Dużego Pe wynagrodził z nawiązką chórek złożony z dwóch sióstr Miśkiewicz, które gościły na scenie podczas paru kawałków (bodaj Krawata i Przepraszam). Zrozumiałą euforię wzbudziły też wykonania Karla i Kokosa w czasie bisów. Publice było mało, publika chciała kawałków z Czarno Widzę, a konkretniej Gramy Dalej. Afro niestety zapomniał części tekstu i skorzystał z pomocy jednego jegomościa na scenie oraz paru skaczących najaktywniej pod sceną. Mam nadzieję, że obietnica powrotu z nową płytą na jesieni zostanie spełniona jeszcze w tym roku.
Uśmiech na twarzy pewnego kretyna się zjawił
Gdy ten wierszami na fejsie się tak zajawił
Że postanowił swoje szesnaście wersów stworzyć
I aurę vanitas vanitatum wokół siebie wytworzyć


« wróć czytaj dalej »