Nie jesteś zalogowany

 Nowa Muzyka dla starych ludzi!

2010-08-30 23:53:05

Piątek/Sobota

Bonobo
Na Jaga Jazzist i Pantha Du Prince zwyczajnie nie zdążyłem, a Bonobo nie podołał presji - osobistego - openera. Koncert ledwie i aż sympatyczny. Będę złośliwy - tłumek na scenie sprawiał wrażenie dobranego na prędce, a kompozycje jakby się rozjeżdżały. Zabrakło fajerwerków. Albo Drużyna B niebezpiecznie długo się rozkręcała - chwila po północy ruszyłem odnaleźć licznie przybyłych znajomych.

Autechre
W 2008 r. byłem na koncercie Dj Shadowa, który z pomocą Cut Chemista odegrał niezwykłe show posługując się tylko i wyłącznie winylowy singlami (45tki). Ale zanim obaj artyści pojawili się scenie, publiczności puszczono kilkuminutowy filmik instruktażowy, w którym ekspresowo przedstawiono historię nośnika i związane z nim wyzwania techniczne, dyplomatycznie objaśniając co za chwilę stanie się naszym udziałem. I tego właśnie - słowa wstępu - zabrakło mi przy Autechre, którzy rzucili nas na głęboką wodę nie oferując nic poza pokomplikowaną i chaotyczną muzyką. Publiczność była wyraźnie zdezorientowana brakiem jakiejkolwiek oprawy. Nie to miejsce - takie eksperymenty to raczej do klubu, nie ta pora - narkotyczna aura niektórych wygoniła do domu, a resztę na piwo.

Mary Anne Hobbs
Impreza wieczoru! Po ascetycznym koncercie Autechre Mary Anne dała nam something we could wrap our minds around. Był to chyba dubstepowy odpowiednik populistycznych setów a la Kobiety Za Konsolety - hehe - bo "nikt nie pozostał obojętnym", a reakcje zgromadzonych były ekstatyczne! Krzyczałem, jołowalem i ja!

Sobota/Niedziela

Niwea
Z koncertu na Offie wyszedłem oburzony zachowaniem publiczności, więc miałem duszę na ramieniu - szczęśliwie publiczność niedopisała, bo reakcje nielicznych zgromadzonych były co najwyżej życzliwe. Mi się natomiast podobało. Bardzo. Bąkowski przyjmował wymyślne pozy bawiąc się rolą artysty/muzyka (Następna piosenka jest o życiu, ogólnie.), 'przeżywał' swoje teksty 'jak zawsze', stanowiąc zdrową przeciwwagę dla skoncentrowanego na posępnych podkładach Szczęsnego (es-zet-ce-zet-e-z-kreską-sny). Szkoda tylko, że panowie nie zdecydowali się na żart ostateczny - zamykający koncert singiel "Miły, młody człowiek" mogli odegrać na prawdziwych instrumentach zadając tym samym ostateczny cios instytucji rockowego zespołu. So meta...

Kamp!
Od zeszłego roku przybyło chłopakom sprzętu - obstawili się klawiszami - i repertuaru. Niestety rozkręcali się w tempie podstarzałych prog-rockowców, więc przeładowany makaronową zapiekanką nie wystałem zbyt długo. Ale jak tylko pojawią się w pobliskim klubie to biegnijcie ich zobaczyć - impreza na "elo, elo, 5 2 0".

Bibio
Byłem, postałem chwilę, ale niewzruszony pobiegłem łapać miejsce na Loops Haunt.

Loops Haunt
Set odegrany z dachu redbullowego autobusu zaparkowanego jakby w scenie gastro - jedyna scena pod którą tolerowano alkohol! Przyjemne zaskoczenie. Scena, bo set Loopsa to zupełna wysoko-energetyczna niespodzianka. He played like a 13 year old boy masturbating 5 minutes before the school bus arrives zarzucając nas dubstepowymi samplami i samplikami wyciętymi chyba z gier wideo, utrzymując wysokie, rejwowe wręcz tempo przez bite 40minut. Nawet deszcz nie przegonił spragnionych ekscesu festiwalowiczów.

Nosaj Thing
Za Marcelim Szpakiem: "Ma wszystko ładne — wizualki, bity, tempa, widać, że publika pod sceną się buja całkiem przyjemnie, a pan stara sie jak może, żeby nie było tak nudno jak na płycie, ale nic z tego. Pozostaję oziembłem."

Prefuse 73
Jako soundtrack do kiełbaski z grilla sprawdziło się to to wyśmienicie. Niestety nie podzielam zachwytów choćby przywołanego wyżej Marcela, ale jako reprezentant gatunku 'chudy brytyjski pedał' nie muszę.

Floating Points
Note to self - wybrać się znowu do stołecznego Balsamu. Przyjemna przechowalnia przed główną częścią wieczoru - można się było ogrzać w roztańczonym tłumie.

Moderat
Przyznam bez bicia, wejście i wizuale mieli świetne (żwawe rączki!). Ale im dalej w las tym nudniej... ale jestem w tym osądzie wyraźnie odosbniony.

Gasslamp Killer & Gonjasufi
Po dwóch dniach beztroskiego szaleństwa i nieumiarkowania propozycja tak agresywna muzycznie mogła skończyć się tylko bólem głowy i szybkim odwrotem. W bardziej sprzyjających okolicznościach przyrody chętnie przetrzymałbym niemal punkowy koncert tylko po to by rzecz I did it!, ale wymiękłem. Sorka.

Refleksje końcowe

3. Katowice to przyjemne miasto. Świetna kuchnia w Centrum Kultury (wymiennie, Hipnoza i Electro), ładnie ogarnięte drogi (choć centrum wciąż nieprzyjemnie rozkopane), rozmowni taksówkarze (Najładniejsze dziewczyny to na Opolską wożę).
2. Rezygnacja z namiotów była złym pomysłem - o tej porze roku jest zimno albo zimno i pada! Może w przyszłym roku ustawić więcej redbullowych autobusów? Tak aby zabawa przy alkoholu i z alkoholem była możliwa na terenie całego festiwalu?
1. Więcej młodej krwi! Nowa Muzyka obrasta tłuszczykiem sukcesu i uznania, ale nie przyciąga nowej publiczności - odsetek festiwalowiczów z kaszkietem a la Smolik na głowie był niebezpiecznie wysoki, podobnie przedwcześnie wyłysiałych panów i znudzonych sobą par.
0. Nowa wersja hasła promocyjnego imprezy brzmi Nowa Muzyka dla starych ludzi!




Skomentuj

Komentarze: 8

jaceksobczynski 0 113   31/08/10, 09:09  
z Panthą troche szkoda, z ust wtajemniczonych znajomych dowiedziałem się, że obok Kinga Midasa kolega zagrał najlepszy set festiwalu
iammacio 76 381   31/08/10, 12:51  
heh. moi z kolei nie wyszli zachwyceni:/ przespalem sie z tematem i musze dodac - bo nie wiem czy to widac po tekscie - ze bardzo mi sie podobalo na NM. przyjemny klimat (miejsce!), tłum rzadko kiedy był upierdliwy i uprzykrzający. a to końcowe narzekanie to raczej takie beztroskie przypieprzanie sie - pamietacie hasło reklamowe imprezy Roba z "Wierność w stereo"? - z lekkim utyskiwaniem w tle, bo organizatorzy zdają się znac ledwie dwa labele (wapr + ninja tune). ale i tak kudos i do zobaczenia za rok!
mepechedope 0 2   31/08/10, 13:21  
Nowa Muzyka dla starych ludzi bo oprócz wylansowanych licealistów było kilka osób starszych? Co do kilku koncertów się nie zgodzę ale to kwestia gustu bo ja np czekałem najbardziej na Bonobo i ludzi z LA i oni mnie nie zawiedli. Gdyby nie Twój komentarz to myślałbym, że jechałeś z mega złym nastawieniem :) Osobiście powiem, że strefa gastro pozostawiała sporo do życzenia.

Pozdrawiam.
iammacio 76 381   31/08/10, 13:30  
gastro@ poza piwkiem i raz kiełbaską nie korzystałem, więc może mam nazbyt naiwne wyobrażenie.
nastawienie@ hehe. no właśnie się zreflektowałem, że jakoś tak dziwnie wyszło. w piątek byłem trochę zły na siebie, że tak późno dotarłem, więc trochę się na Bonobo wyładowałem;p
ludzie@ na oko publika była starsza niż na offie. raczej studenci niż licealiści - raczej pary niż single.
warp@ w poście wyżej to o warpa chodzi;/
proserek 27 107   01/09/10, 01:03  
napisałam swoje, to mogę wreszcie twoje przeczytać.

Towarzystwo wydawało się jakieś przyjemniejsze niż na offie, rzeczywiście trochę starsi, no ale bez przesady, hasło jest trochę na wyrost ;) osobiście, ja nie wpisuję się ani w kategorię "starsi" ani "para".

Sorry i absolutnie nie kminię hajpu na Niweę, już się na ten temat spowiadałam, że jego imidż i wokal do mnie nie przemawiają, no ale słuchajta co chceta ;D
iammacio 76 381   01/09/10, 12:41  
hasło@ ironia, anyone? w komentarzu dopisałem - to raczej lekka drwina nawiązująca do wspomnianego hasła z "Wiernosć w stereo".

niwea@ heh
blindlibrarian 0 6   01/09/10, 12:48  
Nowa Muzyka dla Starych Ludzi - si, jak najbardziej, ale od kiedy Opole zeszło na psy, my też musimy mieć jakiś festiwal dla siebie. To, że organizatorzy znają tylko WARP i NT, to jakby oczywiste od dobrej dekady i pierwszych koncertów w Hipnozie i nikłe są szanse, że to się zmieni, choć festiwal robią tak właściwie kompletne nonejmy, pokroju Dub Mafii. Co do mojego zachwytu Prefusem, to cóz - jestem fanem, obowiązki mam fańskie - wchodzi mi bez mydła wszystko, co ten koleś robi i nie dam się zniechęcić nawet wtedy, jak opiera cały set na losowych jebnięciach w przypadkowy klawisz. Co nie zmienia, że wszystko, co robi i nagrywa pod tym akurat pseudonimem jest najsłabsze w jego dorobku. Strzel sobie chudy brytolski pedale Piano Overlorda, albo upal sie przy którejkolwiek płycie Savath y Savalas i może go polubisz. I sorry za brak spotkania live, ale zajmowałem się żoną, ktoś w końcu musiał dawać wzorzec znudzonym sobą parom.
iammacio 76 381   01/09/10, 15:30  
nonejmy@ coś w tym stwierdzeniu jest, tyle, że na nonejmy nikt by nie przyjechał

prefuse@ ogarne się

spotkanie@ okazji nie zabraknie;]

i taka uwaga/refleksja - zaskakuje mnie identyfikowanie się ludzi z festiwalami. zauważacie to? jakby nie istniała kategoria bywalców - jesteś z nami albo przeciw nam. słowa krytyki przyjmowane są ze świętym oburzeniem. wtf? mam kilka festiwalowych kuszelek, ale to głównie pamiątki - wspomnienie - a nie odznaka uberfana i żołnierza walczącego o dobre imie imprezy. takie moje wredne prawo konsumenta - deal with it!