Nie jesteś zalogowany

 Przebiegłe lisisko ("Fantastyczny Pan Fox", reż. Wes Anderson)

2010-04-28 18:58:59

Fantastyczny Pan Fox

Wes Anderson o tym samym, co zawsze, ale inaczej. Czyli: bohaterowie rozdarci pomiędzy pragnieniami i możliwościami, przyczynami i skutkami, autonomia jednostki vs funkcjonowanie w społeczeństwie, pielęgnowanie i dostrzeganie własnej odrębności, akceptacja dziwactw innych, empatia. Jest więc Pan Fox, niegdyś rozbójnik, gangster w zwierzęcym świecie, postrach kurników, który obiecał ciężarnej żonie, że już nigdy więcej, w związku z czym zajął się dziennikarstwem, choć i tak nie czyta jego felietonów. Ale natury nie da się zwieźć: gdy nadarza się okazja obrabowania z kur, gęsi i cydru trzech niezbyt miłych farmerów, pomimo obietnicy złożonej partnerce, Pan Fox w tajemnicy decyduje się na ostatni skok. Pani Fox z kolei chciałaby żyć w spokoju, więc ceni sobie swoją małą stabilizację, nie akceptując dążności męża do ekscesów. Ash, syn państwa Foxów, przeżywa typowe dla wieku dojrzewania niepokoje: młode lisiczki nie zwracają na niego uwagi, na sali gimnastycznej zdecydowanie sobie nie radzi, w tle ma wciąż nadaktywnego ojca, a do tego jeszcze w odwiedziny przyjeżdża dawno niewidziany kuzyn Asha, który nie dość, że wysportowany, to jeszcze inteligentny, rywal po prostu.

Morał jest łatwy do przewidzenia: żona stanie po stronie męża, mąż obieca, że już naprawdę nigdy więcej, a słabeusz w krytycznej sytuacji stanie się bohaterem, w końcu bajka to bajka. Bajka swoją drogą posługująca się wybornymi kulturowymi toposami: Pan Fox, mówiący głosem George’a Clooneya, wraz z bandą bobrów, oposów i szczurów, to nic innego jak zwierzęca reinkarnacja Danny’ego Oceana. Umowność konwencji filmu animowanego (przygotowanej w formie poklatkowej, wzruszającej, bo tej samej, jaką stosowano przy produkcji Misia Uszatka) pozwoliła na gogolowski dystans: przecież Pan Fox to zarówno ja, jak i ty, jak i on. Z jednej strony chęć przygody (dla Pana Lisa taką przygodą jest kradzież kur), z drugiej: ograniczenia związane z pełnioną społeczną rolą. Gdy przeważa pierwsza dążność ryzykiem jest egoizm, gdy druga: pozorny spokój, brak satysfakcji. Anderson mówi jednak, że w takim położeniu nie jesteśmy sami, otoczeni rodziną i przyjaciółmi, którzy też muszą uładzić się z własnymi ciągotami, na zasadzie kompromisu możemy odnaleźć optymalne (choć nie najlepsze) dla siebie miejsce. Gorzki to wniosek, ale niestety – jedyny możliwy.




Skomentuj

Komentarze: 2

iammacio 76 381   28/04/10, 23:52  
tytuł notki odbieram osobiście;]
tomaszewski 9 2   30/04/10, 11:41  
Do usług! ;)