Nie jesteś zalogowany

 Muzyka dziadowska (23 lipca 2009)

2010-05-17 17:56:21

changes-orphan.JPG

 

Jakiś czas temu oglądalem sobie Boso przez świat Cejrowskiego. No i Wojtek daje narrację o wodzu wioski jakiejś w Afryce Południowej. Mówi, że w sumie to on nie jest formalnie wodzem, ale jest najstarszy, wszyscy go pytają o radę, śmierdy pierdy, jednak wodzem jest. No ale, że przy okazji nie jest to nie można o nim powiedzieć wódz. Więc z racji, że stary i że trzymał akurat oszczep postanowił nazwać go dziadkiem Dzidkiem. Changes to dwójka takich właśnie dziadków Dzidków co to już od 1969 nieśli światu kaganek neofolkowej oświaty.

Prywatnie są kuzynami. Grywali sobie po różnych uniwersyteckich pędzelniach za kawę i rogaliki przez sześć latek, zanim nie doszli do wniosku, że to wszystko chuja warte, że artysta na zawsze pozostanie niezrozumiany i że Rivanol nie zawsze pomaga na zapalenie siurka. Narobili tymi zapalonymi siurkami dziatwy i ogólnie zrównali się z ludzką mierzwą. Mijały latka, braciom rosły piwne badziochy, włosy za młodu płowiejące posiwiały. Ryje im się opuściły też, to znaczy skóra na ryju. I to byłby koniec historii - wyjąwszy może jakąś ryfę na pogrzebach - jeśli by dobrze poszło, gdyby nie niejaki Michael Moynihan. A Moynihana znamy jako szefa kapelki pod wdzięczną nazwą Blood Axis, współautra tej książeczki o black metalu, Lords of Chaos cośtam oraz jako ogólnie z lekka prawicowo pojebanego para-antropologa. No, ale nieważny Moynihan, ważne, że dzięki niemu nasze dziadki Dzidki wróciły do obiegu. Wydał bowiem zestawik ich piosenek zatytułowany Fire of Life. No.

627310339_l.jpg

A że jak się okazało zapatrzona w neofolk scena europejska łyknęła owo wydawnictwo jak dziwka na Pigalaku spermę za 4,20, to postanowiono iść za ciosem. Dziadki Dzidki, czyli R.N. Taylor i Nicholas Tesluk z Nowego Meksyku doczłapali ostatkiem sił do studia, gdzie zarejestrowali płytkę Orphan in the Storm. Co na niej? Ano neofolk slasz szanty. Proste i nieskomplikowane jak moje życie psychiczne, za to z fajną, dawno nie słyszaną w ramach sceny melodyką. Bez żadnych nazi-wtrętów, bez jakiegoś neo-pagan pierdolenia. I bez moczenia się w nocy jak na scenie freak-folkowej. Niby nic, a cieszy. A, dziadki Dzidki nagrali jeszcze 4 inne albumy, ale tego już szukajcie sobie sami, bo mi się mocno nie chce. Indżoj.

Nie dodano tagów



Skomentuj

Komentarze: 0

Nie dodano komentarzy.