Nie jesteś zalogowany

 Art brut, z gówna but #3, edycja bluegrassowa

2010-05-31 22:55:29

 

Znów się zbyt słuchalnie zrobiło. Tu piękne chorały, tam polski dęs... A przecież zupełnie nie o to w muzyce chodzi. Muzyka ma być ekspresją a ta oblicza przybierać może różne. Nie zawsze musi to być piosenka indie, nie zawsze musi to być w ogóle piosenka. Gdyby nie było takich panów jak - zupełnie nie przymierzając - Cage, Bertoia, Połomski (prawdziwe nazwisko Pająk), bylibyśmy skazani na fatalizm wyczerpanej na Wagnerze skali temperowanej, a jedyne odstępstwa od owej byłyby jak banany, sprowadzone z miejsc gdzie człowiek bywa biały tylko jak do wapna wpadnie.
Głupio swoją droga wpadać (nomen omen) w szkolny ton i dowodzić sensu i celowości eksperymentów z muzyczną formą i dźwiękiem samym w sobie. Średnio zorientowany w muzyce ancymon ma pi razy oko pojęcie, za co dziękować - znów nie przymierzając - Robertowi Moogowi, zjawisku muzyki industrialnej z lat 70, krautrockowi etc. I nie ma, że boli, nie można non stop nakurwiać turystycznej piosenki w postaci La Roux, czy innej Florence, bo to droga wprost do wtórnego analfabetyzmu. Melodia jest ważna, pop bywa fajny, ale należy czasem sobie głowę poddać jakiejś pożywnej obróbce. A to puścić se space jazz, a to ogarnąć Moondoga. Jak z mięśniami. Niećwiczone podlegają atrofii.
Ok. koniec przemowy ex cathedra. W dzisiejszym poście bardzo zgrabna propozycja na kilka chwil muzycznego masochizmu. A mianowicie założony w 1982 w San Francisco band, o wdzięcznej nazwie Caroliner. A konkretnie w przypadku tej płyty: Caroliner Rainbow Hernia Milk Queen. Co jest o tyle nieoczywiste, że kapela przed rokiem 1999 każdą płytę nagrywała pod ciut innym szyldem. Od Caroliner Rainbow Scrambled Egg Taken For a Wife (1993), po Caroliner Singing Bull of The 1800 Memorial Band (1996). Teraz zwą się bodaj Caroliner Rainbow Bluembiegh Treason of the Abyss.
Ale o co komą i dlaczego spuszczają się nad nimi krytycy z New Yorkera i podobnych?
A o to, że Caroliner stanowią mieszaninę industrialu, muzyki eksperymentalnej, noise'u i... bluegrassu. Do tego dochodzą cokolwiek absurdalne stroje jak na przykład kapelusz jednego z członków zespołu posiadający zdolność fotosyntezy. Tak, chodzi o żywą roślinę. Mamy więc absolutny dźwiękowy holocaust z pogranicza jazzu i industrialu podany z wykorzystaniem instrumentarium często stricte bluegrassowego. Efekt? Chaos zaprzężony w służbę quasi spirytystycznych transowych form. Wygląda to mniej więcej tak (i niech mi ktoś powie, że to nie jest czyste dobro):

 

Inspiracje wedle własnych słów znajdują w Spike'u Jonesie (nie Spike'u Jonze), Docku Boggsie (no, kto jest kozak i kojarzy bez googlowania?), Tiny Timie, Pendereckim i... wiadrze gwoździ zrzuconym ze schodów. I faktycznie ich muzyka to jedna wielka dekonstrukcja, choć celowa, zwykle formalnie zwarta ładnym zdrone'owanym basem, wokalami obejmującymi w sumie więcej oktaw niż klawiaturka od Steinwaya i niekontrolowanymi wytryskami banjo.
No, kto już się trochę ogarnął? Tak, tak, Caroliner to takie nowsze i bardziej noise'owe The Residents i ewidentnie podobny mają target, więc jak kto lubi skopać sobie głowę... chociaż raz na jakiś czas... za mamusię... Indżoj. Ja sobie tymczasem pooglądam tegoroczną Eurowizję, bo właśnie mi się zassała. Wszak to "jedyny wieczór który jednoczy w Europie 111 mln widzów".

 

149430441_faaf9fa0f5.jpg

 

Caroliner Rainbow Hernia Milk Queen - 1985 - Rear End Hernia Puppet Show

Nie dodano tagów



Skomentuj

Komentarze: 7

gjon91 0 59   01/06/10, 01:18  
Zły Człeku, Twój blog zaczyna mnie męczyć. uświadamia mi jak wiele jeszcze muzyki nie potrafię sobie nawet wyobrazić, a Ty mi tu że facet z trawnikiem na głowie już z którąś tam płytą się rozbija po wsi. noż dajcie spokój. ledwie się oswoiłem z faktem, że zapisy z czarnych skrzynek merzbow może określać mianem muzyki, a baskowie na ćwiartki rżną nuty, by pomiędzy nimi pomieścić swój język, a Ty ciągle dalej i dalej. nie nadążam. jestem 5 pejdżów z tyłu i staram się.
a dziękuję to mi już samo wychodzi - się kłaniam pod akapit.

a na zapitkę log jam dla wszystkich niewiernych: http://www.youtube.com/watch?v=mIOtpiPaCU8
Zly_Dotyk 152 242   01/06/10, 02:32  
milo ze nie trafia w proznie :)

LINK GENIALNY!!!
Mad_Dog_Helmer 20 90   01/06/10, 03:14  
Ten fragment o Boggsie był ewidentnie pode mnie pisany ale skromność nie pozwala mi się wyrywać. W ogóle to skąd ty te rzeczy bierzesz... Jakieś specjalne warezy z muzą dla BDSM są czy jak?
Mad_Dog_Helmer 20 90   01/06/10, 03:16  
ad LOG JAM - i to jest właśnie neofolk.
Zly_Dotyk 152 242   01/06/10, 08:50  
boggs tak
skąd? daj pincet to może ujawnię
gjon91 0 59   01/06/10, 12:47  
ten pakiet jotpegów w archiwum to oryginalny bonus twórców, czy Twoja własna spuścizna? znaczy chodzi mi o potwierdzenie, czy dostałeś to zapakowane w te uwiecznione na nich kartki, "malunki" i podpaski?
drugij wapros dotyczy klucza według którego uznajesz ten bigos mieszany kolanem za muzykę. nie zrozum mnie źle - to ciekawość, a nie sarkazm. no może trochę podpierdalanie się, ale w dobrej sprawie. w tych (z mojego punktu widzenia) chaotycznych dźwiękach zbyt niewiele słyszalnych powodów, by nie traktować Tego Czegoś jako zbitki przypadkowych nałożeń, zdarzeń, obecności. na pewno nie umieram przy tym z bezsilnej wściekłości jak przy wypełnianiu ciszy wszystkim niesłuchalnym przez pana Akitę, ale też widzę granice nie do przekroczenia w dogadaniu się. a czy Ty przesłuchałeś tę płytę w całości? czy tylko znalazłeś i innym majtasz przed oczętami :)
Zly_Dotyk 152 242   01/06/10, 14:25  
sprawdz maoisto na lans.fmie :)