Nie jesteś zalogowany

 I'm bored, I'm really, really bored.

2011-01-19 02:35:23

 

Nudno, nudno, nauka, nudno, nudno, potrzebuję stymulantów, nudno, nauka, nudno, brak pomysłów, dlaczego ten serial nie ściąga się szybciej, nudno, nauka, dekoncentracja, nudno.

Nie ma pomysłu na posta. Napisałam półtora miesiąca temu 2 strony o BBC Sound of, ale posłałam do diabła, nie chciało mi się kończyć, więc wrzucam niedokończone, nieoszlifowane, nieedytowane, w ogóle do dupy. enjoy the crap.

 

Zdarzyło mi się już pisac o BBC Sound of w 2008 roku i nie będę rozwijać ponownie tego, co tam napisałam i co wszyscy wiedzą: ten sondaż to poprawna politycznie samospełniająca się przepowiednia.

http://www.last.fm/user/Proserek/journal/2008/12/18/2ccqmn_bbc_a_sterowanie_spo%C5%82ecze%C5%84stwem_masowym_czyli_jak_napisa%C4%87_nikogo_nie_interesuj%C4%85cy_tekst_o_tym,_co_interesuje_nas_wszystkich.

http://www.last.fm/user/Proserek/journal/2008/12/28/2czzzd_bbc_a_sterowanie_spo%C5%82ecze%C5%84stwem_masowym_2

 

Nie mam zamiaru polemizować z opinią naczelnego Ambrożewskiego, bo po prostu mam rację. Oczywiste, że trzeba brać poprawkę we wszystkim co się pisze na temat BBC Sound of, ponieważ mamy doczynienia z mainstreamowym medium kierującym mainstreamową listę do mainstreamowego, ergo SZEROKIEGO targetu. Na dodatek jest to lista wcale nie „typująca najgorętsze zepsoły muzyczne tego roku” lecz lista zespołów, które są relatywnie nowe na scenie muzycznej i przedostają się do głównego nurtu zglobalizowanej świadomości społecznej. Czy bez tego sondażu by się dostały? Prawdopodobnie także, choć zapewne na mniejszą skalę.

 

Przejdźmy do klu programu, a mianowicie krótkiej opinii na temat tego, co pisklątka napędzające komercyjno-muzyczne piekiełko, które BBC próbuje wyhodować i wziąć pod swoje opiekuńcze skrzydła, mają do zaoferowania.

Spośród 15 wytypowanych nazw(isk) znam dwa: Warpaint i James Blake (o, ironio). W kwestii Jamesa trudno o jakieś zastrzeżenia, Brytyjczyk wypłynął na ciągle rosnącej i zaczynającej wywoływać mdłości, fali popularności dubstepu, oraz dzięki miauczącemu wokalowi. Wybór Warpaint rzeczywiście nieco zaskakuje, lubię, przyjemnie się słucha, ale zadatków na komercyjny sukces nie mają.

 

Na pierwszy ogień poszła Anna Calvi, singer-songwriterka z WB (900 słuchaczy na last.fm). Pierwsza piosenka (Jezebel, cover Edith Piaf, zdaje się) – potężny głos, nieco kabaretowa stylizacja, z ukłonem w stronę folku i pełnych patosu soundtracków westernów. Druga piosenka (First We Kiss) – zdolności wokalne ciągle powalają, mam wrażenie jakbym słuchała jeszcze-trochę-popowego Scotta Walkera, aranżacja daje radę, melodyjne i popowe, baroquepopowe przearanżowanie też ujdzie. Trzecia piosenka (Moulinette) – są zadatki na komercyjne zaistnienie, dziewczyna chyba zna się na rzeczy, gra na kilku instrumentach i komponuje. Jak dla mnie raczej na plus.

Lecimy dalej i to niemalże dosłownie. Nie wiadomo zbyt wiele o Daleyu (320 słuchaczy na last.fm) po za tym, że jest hipsterem i śpiewa soul. Nic specjalnie świeżego, więc możemy z góry przyjąć, że BBC próbuje być eklektyczne, a rzeczywiście co roku pojawia się jakaś jedna lub dwie „gwiazdeczki” soulowe bądź o soul zahaczające. Odnosi relatywny sukces, więc bezpiecznie jest taką choć jedną do zestawienia wrzucić, weźcie na ten przykład Adele, Ayo, Liddela, Corinne Baley-Rae czy Plan B. Między mną a współczesnym soulem nie ma chemii. Obejrzałam kilka klipów, między innymi jeden umiarkowanie zabawny, zrobiony z gorillaz, w którym wraz ze swoją hip grzywką przemierza głębiny w pulsującej dyskotekowym światłem łodzi podwodnej (we all live...!). Jedyne w czym ten pan osiągnie sukces to w zapełnianiu naszej rzeczywistości hipsterskimi klonami w pasiastych t-shirtach, z wygolonymi boczkami, sterczącymi raybanami i grzywką.

Następnie zabieram się za Esben & the Witch. To brzmi intesująco, choć ponoć i w tym przypadku BBC nie był w żadnym stopniu trendsetterem, nikt chyba nie oczekuje, że nim będzie. Ciekawe tagi? Check. Wsparcie od p4k i The Guardian? Check. Next Big Thing w Q Awards? Check. Kontrakt z Matadorem, CIĄGLE i PRAWDZIWIE niezależną wytwórnią? Check.

Słucham. I słucham. I słucham. I myślę, że jeszcze będę.

Jesse J... och, tak zapomniałam, MAMY SZEROKI TARGET, więc wrzucimy trochę so-called alternative, co chłopcy? Więc dorzućmy tych animal collective wannabe, ale przecież istotą sprawy są śliczne panienki robiące okołopopową muzykę! Co sączy się z moich głośników? Okropna mieszanina irytującego grime'u, nie mającego nic wspólnego z subtelnością produkcji Goldie Locks, a rżnąca równo z M.I.A. Co z tego, że pisała piosenki dla popgwiazdeczek? Lady Gaga to nie będzie.

Clare Maguire, kolejna piękna dziewczynka (było, nie było, większość producentów, krytyków i innych osobistości muzycznych to głównie panowie około czterdziestki), singer-songwriterka z (znowu!) WB, wdzięcznie małpuje Anthony'ego w coverze Hope There's Someone. Klikam następną piosenkę – Ain't Nobody, tym razem – by sprawdzić, jak jej głos sprawdza się bez tak wysoko postawionych wzorców. To było zaskakujące, piosenka o miłości! Głos ciągle robi świetne wrażenie, wkurwia przearanżowanie, skąd ten pociąg do patosu i smyków? Kolejna – Strangest Thing – w swoim minimalizmie jest absolutnym przeciwieństwem poprzedniej, zostawia pole dla imponującego głosu Brytyjki.

Mona. Ewidentne Kings Of Leon wannabe. Kolejne absolutnie nic nie wnoszące zabawy gitarowe. Nudne. Słaba nazwa.

Włączam The Naked and Famous z myślą, że przecież nigdy za wiele electropopu. Pierwsza piosenka, Young Blood, i przez całe trzy minuty zastanawiam się, kogo przypomina mi ten głos. Zaczynam myśleć o Elizabeth Fraser, ale powstrzymuję się przed tą jawną profanacją. To musi być ktoś inny!

Kolejny utwór Punching In A Dream, mocna gitara jak na electropop, głos przestaje przypominać Elizabeth Fraser, piosenka ssie tak bardzo, że chcę ją zmiąć jak kartkę papieru, podpalić i spuścić w kiblu. Żeby nie wyjśc na sukę klikam jeszcze The Sun. Jest trochę lepiej niż ten eklektyczny wymiot, gitara mrauczy zdecydowanie przyjemniej, widać taneczny potencjał i próbe zrobienia czegoś ciekawszego z wokalem. Mimo to całokształt ciągle nie powala.

Nero, here we go dubstep. Rzecz stara jak świat, wieśc głosi, że w biznesie muzycznym siedzą od 2004, ale od niedawna (jakiś 2 lat) kręcą też dubstepy. Innocence, ostatni singiel nie prezentuje nic nowego, dobry banger, poszłabym na ich imprezę.

Jai Paul, o tu wreszcie coś ciekawego. WONKY hiphop i NIE, nie chodzi tylko o to, że podoba mi sie dźwięk słowa „wonky”. Nieprzesadnie wyszukane, ale przynajmniej trochę świeższe, BTSTU dobrze wchodzi w głowę.

Nie spodziewam sie wiele po The Vaccines, bo doprawdy nie wiem ile można promować to samo, ale wiadomo, na tym opiera się gospodarka, w tym przemysł muzyczny. Nic nie powstaje z niczego, po za tym estetyka rockowa, aczkolwiek ewoluująca, ciągle pozostaje symbolem pociągającym tłumy na wysadzanej sztucznymi brylantami smyczy. Słucham pierwszej piosenki (If You Wanna), otrzymałam paczkę opisaną „skrzyżowanie Surfer Blood i The Drums” co spowodowało przebłysk „ZARAZ ZWYMIOTUJĘ”, kiedy zdaje sobie sprawę, że wcale źle się tego nie słucha. Słucham drugiej, Post Break Up Sex, dostają plus za tytuł. Blow It Up brzmi nieźle. Są w porządku, nie rani mi uszu.

 

 boooooooooooooooooooooooooooored

Nie dodano tagów



Skomentuj

Komentarze: 0

Nie dodano komentarzy.
Logowanie
Zapamiętaj mnie
Bezpieczne logowanie (SSL)
Zapomniałem hasła
» zarejestruj się!