Nie jesteś zalogowany

Posty z kategorii: "janusz laskowski"


Wsi radziecka, wsi wesoła, w śniegu można dostać doła (5 lipca 2008)

2010-04-23 01:00:48

SH105819l.jpg

Tradycyjnie w tytule częstochowski rym... To co dziś postuję jest chyba rekordem na skali dziwactwa. 1, słownie 1 wynik w guglach. Zakładam, że powód jest taki, że to wydanie ruskie i po rusku, a ja nie znam ich krzaczków. No, ale to znów usuwa problem piractwa, bo jeśli wydane tylko u nich, a oni tam jeszcze nie mają ustawy o prawach autorskich, to mogę bez etycznego dylematu wrzucać, polecać, a Wy możecie ssać, lizać, drażnić języczkiem. No. Tyle, że za 1 wynikiem w google idzie przykra konieczność nadrabiania niebywałą erudycją i intelektem plus równie perfekcyjnym dowcipem... No, ale co to dla mnie, wszak jestem złotym chłopcem polskiego pici polo.

Z ruskimi jest tak, że niby wszystko o nich wiadomo, a potrafią zaskoczyć - tym, że mają u siebie restauracje z innym żarciem niż słonina, że niektórzy mają sztuczne zęby w kolorze naturalnym, a nie złotym, czy srebrnym, że na obczyźnie nie zawsze parają się fachem żołnierza mafii i że dzięki Albanii nie są na pierwszym miejscu krajów z najwyższym odsetkiem analfabetów. No. Poza tym, o czym wie mało kto, termin bistro oznaczający lokal umiarkowanie szybkiej obsługi wymyślili właśnie oni. Otóż ruski stacjonujące we Francji w epoce napoleońskiej miały zgodny ze swoją naturą zwyczaj robienia bydła w przybytkach uciech organoleptycznych. Rzucali kuflami, pluli na glebę, łapali kelnerki za cycki - ogólnie dobrze się bawili. Jeśli natomiast obsługa była ospała i nieużyteczna traktowali ową pięścią, szablą, lub pistoletem skałkowym. Jako naród o wysokiej kulturze nie robili tego jednak bez ostrzeżenia, więc zanim nadeszła przemoc, uprzedzana była tubalnym komunikatem Bystro!, co w języku tej neolitycznej grupy oznacza szybko. Francuzy - bojąc się mieć na ryju szramy po ruskiej szabli spolegliwie stosowali się do nakazu - ot i cała tajemnica.

No, błysnąłem dowcipem jak Sztraz-burger w Familiadzie, teraz o albumie słów kilka. Kawałki przedwojenne, a jeśli mnie moje ultra-indian-guru-wymiatacz-specjalista-ucho nie myli to i może carsko-przedbolszewickie. Tytuł mówi: rural i lyric, więc mamy do czynienia z wiejskimi romełami i wiejskimi juliami w ruskiej wersji, albo że śpiewają o pięknie krajobrazu (na co swoją drogą wskazywałaby okładka). Trochę tam bandżoli, trochę akordeonu, ale przede wszystkim śliczne melodie damskich wokali i wyjebcze patenty rytmiczne, którym poza Rosją najbliżej do Półwyspu Iberyjskiego - jeśli ktoś ma jakąś teoryjkę spiskową, czemu ruska muza przypomina mi flamenco chico albo jakieś tam skoczniejsze wariacje na temat fado, ewentualnie jeśli wie, że gadam bzdury i chce mi nawrzucać, że się penisa znam i śmierdzę mozarellą - zapraszam do komentowania. Wsio. Indżoj.

 

Various - 1984 - Far Beyond the Village Outskirts (russian rural lyric songs)

 


Pod palemką siedzi Hawaj, drobnych jednak mu nie dawaj (1 lipca 2008)

2010-04-23 00:20:06

folder.jpg

 

Z Hawajami to jest jakoś tak, że nie wiadomo o co chodzi. Niby oni skośni, a nie skośni, niby to stan USA, a niby nie. Niby się nazywają Hawaje, ale mówi się też Wyspy Sandwich (od takiej pozycji seksualnej, że najpierw facet, w środku kobieta, a na górze znów facet - zauważcie, że homoseksualnie to jest albo awykonalne, albo wymaga strasznie dużego przekroju przewodu, że tak to ujmę). Mieli królów co się nazywali Kamekameha, potem stwierdzili, że wolą służyc tłustym amerykańcom za kurort seks-turystyczny i w zamian za wieńce z kwiatów i innego gówna pozbawiają ich waluty. Świnie znaczy - za pinionc sprzedają cnotę swoich córek i synów. A kiedy tego nie robią, grają na steel guitar melodie z takim charakterystycznym falującym bląąąąą, jak momentami u Laskowskiego. No. Przynajmniej tyle można wyczytać w Wiki, które to słowo bajdełej po hawajsku znaczy "szybko".
Samo steel guitar to taka specjalna gitara skonstruowana, żeby lokalne hendriksy mogły na niej zamiatać trzymając ją na kolanach. Nie wiem, czy to dla efektu, czy dlatego, że oni są słabosilni i jak trzymają normalnie to im siada kręgosłup pod obciązeniem, jak Dodzie od sztucznych cycków - ważne, że tak jest i basta.
Na płycie mamy prawdziwych tuzów grania w taki pedalski sposób. Można się więc skutecznie przekonać, że Hitler miał w sumie rację, że przetapiał metal na czołgi a nie na struny do hawajskich gitar... Choć i w Niemczech nie każdy był patriotą, o czym świadczy udział w tym epokowym albumie czegoś o nazwie Unknown German Orchestra. Też bym dał w nazwie unknown jakbym miał na karku złośliwego malarza obrażonego, że mu zajumałem lufę, czy gąsienicę na struny.


5cd6c010001a828e484e6a94.jpg

Płytka bardzo słuchalna, najlepiej w towarzystwie soku z kokosa, jak i kupionej za dolce hawajskiej seksualnej niewolnicy z sercem i zębem ze złota. Indżoj.


« wróć czytaj dalej »