Nie jesteś zalogowany

 Tauron Festiwal Nowa Muzyka - jest płyta CD!

2010-08-25 01:00:21

"Na płycie znalazło się szesnaście ekskluzywnych kawałków". Do każdego dokładam wspomnienie/refleksję związaną z festiwalem - pogrubieni artyści wystąpią na tegorocznej edycji.

1. Roots Manuva - Let The Spirit
Jego zeszłoroczny koncert na świeżo po wspominałem niespecjalnie, ale to właśnie jego płyty zagościły w plejerce chwilę po powrocie do domu.

2. Jamie Lidell - Little Bit Of Feel Good
Z cenami na warszawski koncert organizatorzy przesadzili nieziemsko, ale też show jakie odstawia Jamie to zaiste wyprawa w kosmos. Widziałem dwa lata temu w USA i część solowa - improwizowanie muzyki na bazie multiplikowanych wokaliz i klawiszowych sampli - wbiła mnie w ziemię. A raczej wystrzeliła na jej orbitę.

3. Bonobo - The Keeper
Dwa lata temu Bonobo uspokajał publiczność krakowskiej Off Camery po genialnym występie Finka. Robił to na tyle skutecznie, że po pół godzinie opuściłem lokal w obawie, że zasnę na stojąca. Tym razem kolo przyjedzie z zespołem więc obejdzie się - i hope! - bez napojów energetycznych.

4. Flying Lotus (feat. Dolly) - Roberta Flack
Pani poza 'Killing Me Softly' nie kojarzę - pana nieszczęśliwie wciąż ledwo kojarzę. Obiecuję poprawę.

5. Prefuse 73 (feat. Sam Prekop) - Last Night
Mówią, że zagra nie raz, a całe dwa! Szanse, że w ferworze towarzyskiego tango nie przegapię, wyraźnie wzrosły.

6. Tim Exile - Family Galaxy
Dawid Bowie muzyki elektronicznej? Pressure jest.

7. Pantha Du Prince (feat. Panda Bear) - Stick To My Side
Najbardziej wyczekiwany przeze mnie występ. Nie napiszę nic więcej, żeby nie zapeszyć.

8. Hudson Mohawke - Just Decided
Za wikipedią is currently working on producing the debut EP for Manchester band Egyptian Hip Hop. Wyników tej pracy ciekawy nie jestem, ale koncertu owszem, choć pana znam bardziej z prasowych doniesień niż płyt(y).

9. Speech Debelle - Spinnin'
Fragment relacji z zeszłorocznej relacji na Screenagers: "Niespecjalnie ogarniam (hype, zachwyty, pełne gacie recenzentów) zamieszanie wokół tego dziewczu – ani ona ładna, ani wyszczekana, a i płytowy debiut jakoś po mnie spłynął. (..) Znak jakości Ninja Tune traci na wartości".

10. Jaga Jazzist - One Armed Bandit
Brat - starszy - bardzo lubi i zamierzam być przy nim na wszelki wypadek, bo jeszcze gotów jakieś głupstwo w emocjach popełnić.

11. Gonjasufi - Duet
Za Marcelim Szpakiem: "Coś musi być w tym facecie, że pomimo nagrania mało strawnej płyty wciąż cieszy się olbrzymim kultem wyznawców. Wierzę, że na żywo pojawi się w tym jakaś energia i ogień, a nie tylko smętne popierdywanie." Wierzę i ja.

12. Amon Tobin & Kronos Quartet - Bloodstone


13. Andreya Triana - Lost Where i Belong (rmx Flying Lotus)

Baby-face killer? Fink w spódnicy?

14. Lou Rhodes - There For A Taking
Większość muzyki, która mnie inspiruje powstała wiele lat temu, przy użyciu starych analogowych technik. Dla mnie wzorem brzmienia były takie płyty jak “Five Leaves Left” Nicka Drake’a czy “Chelsea Girl” Nico tłumaczy artystyka w materiałach promo, nieświadomie wpisując się w tragiczną spuściznę namecheckowanych muzyków - "One Good Thing" naznaczył ból po śmierci siostry Lou, Janey. Historia smutna, ale muzyka pogodna i gatunkowo najbliżej obecnego na tegorocznej edycji Bibio.

15. King Midas Sound - Waiting For You
"Robal kazał na siebie czekać i niestety spóźnienia nie wynagrodził. Rozgrzewka – przed wejściem emce – była nieco wymuszona i niepotrzebnie poszatkowana, a część zasadnicza – po wejściu emce – dziwnie chaotyczna (nie dogadali się co grać?) i mało wciągająca. Oczekiwałem psychodelicznej przejażdżki rollercoasterem, a załapałem się na muzyczne wyścigi na ćwierć mili, co mimo ogromu wrażeń (w tym sonicznych – poziom głośności przekraczał wszelkie dopuszczalne na tego typu imprezach normy) pozostawiło uczucie niedosytu." Tym razem mam nadzieję wyjść usatysfakcjonowany.

16. Fever Ray - Seven
Pierwsze single z debiutu podobały mi się - płyta mniej, a zeszłoroczny koncert w ogóle, acz mój osąd sytuacji był mocno zaburzony. Pamiętam tylko, że sprzedawca w niedalekiej Biedronce nazywał się Adrian Chryst i bez wątpienia był to jakiś znak od Absolutu. He he he!

PS. Wystąpią też Autechre, Moderat i Nosaj Thing. Koncertów całej trójki w dziwny sposób się boję, ale obiecuje przełamać strach by potem zdać relacje.




Skomentuj

Komentarze: 9

lewar 17 103   25/08/10, 11:37  
krótko będzie:

Bonobo z zespołem - obrywa to dupę. ale raczej weź sobie redbula z wódą, bo nie wydajesz mi się chłopakiem co go kręcą downtempa.

Tim Exile - bez przesady. Ale przyjemną płytkę popełnił rok temu.

Speech Debelle - płyta jest niezła. koncert był muczo słaby, o taki:
"Płyta "Speech Therapy" jest bardzo oke. Nic nie obrywa (głowy, dupy, czy czegotam), ale bardzo miła. Koncert był kiepściutki. Kiepściuteńki. Dlaczego? Otóż...
/sprzedałem tę myśl z 10 osobom, które podczas festiwalu pytały mnie o koncert Speech Debelle, łatwo ją obalić wysuwając jakieś argumenta sensowne, ale żadna z tych osób nic nie wysuwała, na szczęście wszyscy byli trochę porobieni alkiem i dali mi się wygadać/
...hip hop na koncertach musi się gnieść na dobrym bicie. To podstawa - żeby pukało jak trzeba. A w przypadku Speech Debelle nie mogło być o tym mowy: na płycie mamy prościutkie oszczędne biciki z żywej perkusji. Ich zadaniem nie jest robienie groove'u, tylko poddanie bazy pod te wszystkie dęciaki, kręcące klawiszki, smyki, klarnety i inne fleciki. I na albumie doskonale się to sprawdza. Na żywo nie było tego całego jazz-folkującego ustrojstwa, tych wszystkich instrumentów. Była napierdalająca prosto perkusja i chodzący z podobną finezją kontrabas. Jakaś słabizna tych kawałków wyszła. No i pani Debelle była potwornie skacowana. Cały zespół mocno przeżył zderzenie z flaszką Wyborowej poprzedniego wieczoru. Może dlatego Murzynie łamał się flow i nie trafiała w bit z kokosa." /fragment relacji z ubiegłorocznej NM/
A początek kryzysu marki Ninja Tune zaczął się nie ze Speech Debelle, a jakiś milion lat temu. Zresztą powtarzam - dobra płyta to jest.

Fever Ray - jak grali koncert to miałeś gorączkę sobotniej nocy.

I redaktorze Lisciecki - jak pare lat temu rozgryzaleś hip hop, tak teraz I dare you - weź się za wgryzanie w elektronikę i okolice. Ale ograniczaj się do piczforkowych hajpów, wystarczy że eksperctwo w tym temacie wyrabiają sobie SZ.K. ze Screenagers. Skumaj bity do których nie daje się onanizować.
lewar 17 103   25/08/10, 11:38  
kurekta: ale NIE ograniczaj się do piczforkowych hajpów.
jaceksobczynski 0 113   25/08/10, 12:30  
ja tam Ci TNM zazdroszczę, moim najbliższym festiwalem będzie najpewniej Melt 2011
iammacio 76 381   25/08/10, 12:40  
lewar@ dzięki za podpowiedzi. pamiętam zeszły rok dobrze - znaczy się pamiętam ostre bifory i ludzkie zniszczenie. koncertów kilka też;p

jacek@ chyba, że przyspieszymy organizacje musicspot festiwal!
jaceksobczynski 0 113   25/08/10, 13:25  
albo Internet Festival, hehe
pagaj 2 20   25/08/10, 13:59  
a ja nie kumam dlaczego ludzie się tak na tego Pantha du Prince napalają.
czekam właśnie na Nosaja Thinga (programisto festiwalowy - za umieszczenie go w rozpisce w tym samym czasie co Floating Points mamy kosę na wieki, howgh), na King Midas Sound, może będzie jakiś dubstepowy bauns przy Loops Haunt, ciekawi mnie Gonjasufi i Gaslamp, ale na fajerwerki się nie nastawiam, rzucę uchem z daleka na Jagę i Autechre.
coś może zażre, ale najbardziej jaram się okazją towarzyską, hehe.

ciekawe czy Konik Klub nadal działa ;)
domagalski 20 74   25/08/10, 17:20  
Gonjasufi na żywo jest ok (sprawdzony na Erze). Trochę chaotyczny, ale energii pod dostatkiem.

@pagaj
Konik hula w najlepsze. A parę kroków dalej w Genezie leją czeskie.
quidery 0 3   25/08/10, 18:22  
@pagaj: Line-up lekko uległ zmianie i zapewne ucieszy cię, że Nosaj Thing o 21:00 a Floating Points o 22:30 (ale nachodzi na Prefuse 73).
---> http://www.festiwalnowamuzyka.pl/index.php?id=20
pagaj 2 20   25/08/10, 23:47  
super i zupełnie nie szkodzi. prefuse'a widziałem dwa lata temu (w duecie z Dimlitem), a i ostatnie płyty mnie obeszły zupełnie; mogę postać przez 20 minut i wystarczy.