Nie jesteś zalogowany

 "The Royal Tenenbaums" (2001)

2010-06-03 14:30:59

reż. Wes Anderson

Film Andersona zachwalano mi jako przykład kina indie-popowego. Coś w tym jest; reżyser opowiada poważną przecież historię metodami właściwymi dla baśni, nie trywializując przy tym tematu. Tak jak łzawo-romantyczny indie-pop, tak „The Royal Tenenbaums” miejscami bywa nieznośnie manieryczny, rozumiem jednak jego fenomen – gdy scena samobójstwa zrealizowana jest w konwencji teledysku (te zakrwawione nadgarstki nad zlewem!), całe nasze pokolenie piszczy z zachwytu. Mam jednak wrażenie, że bardziej jest to zachwyt nad filmowymi środkami, niż ich celem.

3.5 / 5


Obejrzane w maju 2010 r.

Dodane w Anderson Tenenbaums



Skomentuj

Komentarze: 12

Mad_Dog_Helmer 20 90   03/06/10, 18:44  
" Mam jednak wrażenie, że bardziej jest to zachwyt nad filmowymi środkami, niż ich celem. "

To prawda. Nie wiem czy dostrzegłeś związek z Barry Lyndonem , oba filmy są podobnie zrealizowane - ruchy kamery ograniczone do minimum , narrator itd.

Soundtrac jest fajny i znajdziemy tam nie tylko indie .
dobry film ja dałem 7/10
pawel_sajewicz 74 36   03/06/10, 19:04  
wow, z barrym lyndonem? W życiu by mi to nie przyszło na myśl. Choć film Kubricka oglądałem lata temu, więc kto wie?
lewar 17 103   04/06/10, 14:12  
O ile przy większości recenzowanych przez Ciebie filmów nie odczuwam kłucia w boku z powodu kategorycznych stwierdzeń bez rozwinięcia (krótka forma ma swoje wymogi), to w tym wypadku nerwowo oglądam się za stolcem obok moich stóp.
Rzucę również krótko i zdawkowo (długi weekend mode, no i też nie chce mi się rozwijać):
- cel
Domniemany brak celu to nie wada "The Royal Tenenbaums" (a nawet nie wada filmów Wesa, bo ten zarzut mógłbyś postawić absolutnie każdemu z jego dzieł), a wada Twoja jako recenzenta/krytyka filmowego, który w każdym swoim tekście doszukuje się celu/celowości i na tej podstawie wystawia ocenę (a wystawianie ocen to wada wszystkich takich tekstów).
-Wes Anderson
Wesa Andersona nie da się zamknąć w kilku słowach. Chyba, że ktoś przytacza moją słynną Teorię Andersonów:

Życie powinno być jak filmy Wesa Andersona. Tak powinno wyglądać. Winniśmy postępować jak bohaterowie tych filmów.

Sztuka winna być jak filmy Lindsaya Andersona.

Każdy powinien pukać taką laskę jaką puka Paul W.S. Anderson (jego żoną jest Mila Jovovich).
Mad_Dog_Helmer 20 90   04/06/10, 15:23  
"Sztuka winna być jak filmy Lindsaya Andersona. "

To ja głupi myślałem że jak filmy Tarkowskiego...

Lewar ty znowu przesadzasz. Nawet nie o to chodzi że to postmodernizm(czy tam popkultura, indie srindie etc) , a oto że to tylko dobry film. Nic więcej.

"Każdy powinien pukać taką laskę jaką puka Paul W.S. Anderson "

Każdy powinien pukac facia takiego jak pukał Fasbinder (pukał udo kiera)
lewar 17 103   04/06/10, 15:49  
jasne że przesadzam, bez przesadzania jest nudno
Zly_Dotyk 152 242   04/06/10, 16:11  
ej wy byscie mlodego udo kiera nie pukneli? e?
Mad_Dog_Helmer 20 90   04/06/10, 16:31  
Ja to bym chciał mieć dzieci z nim...
lewar 17 103   04/06/10, 16:52  
@Stig

Ja nawet nie do postmoderny piłem, a do wybitnej zdawkowości tekstów Pawła Sajewicza, w których zarazem przejawia się szeregowanie na "wartościowe" i "etam", na podstawie "mówi o ważnych" i "jest, okurde jest przekaz". Zdawkowo napisałem w poprzednim komencie, to i ten zdawkowy będzie. Nie wiem, może ja się nie wczytuje po prostu...

A co do Wesa i filmów jego - no kurde, jasne że one są dobre. Dla mnie są wielkie. Wielkie jak rzeczy takie jak rodzina, przyjaciele, miłość. I Wes w każdym z nich z jednej strony przesadza (stylizacje na każdym poziomie rozkminy), z drugiej gdzieś tam smaga tematy - nie ma tu melodramy jak w "Tańcząc w ciemnościach", a przesadzenie nie polega na "ojezus, tak ich życie skrzywdziło, że zaraz zaśpiewają arię jakąś i zatańczą na śmietnikach pod blokiem", nie ma tu tego całego ciężaru, jaki zwykle pojawia się w kinie uznanym za wielkie, albo do tego miana aspirującym. Jeżeli przyjaźń to pojechana jak Owena Wilsona i Luke'a Wilsona w "The Royal...", acz opierająca się małych ludzkich gestach, a nie na śmierć i życie jak z "If" (że już z Andersonami zostanę". A jak miłość, to przestylizowana pięknie, ale ludzka taka. No.
Tak naprawdę, to nie mam pewności czy ja piszę tu to co myślę, i nawet nie mam siły przeczytać dokładnie, za długo na słońcu dziś. Ale ja przesadzam i to już wiadomo, więc potraktujcie to jak emanację taką. I niech już tak zostanie, że zawsze emanuję.
Mad_Dog_Helmer 20 90   04/06/10, 17:03  
No dla mnie te filmy wielkie nie są. Może też dla tego że nie jestem targetem jego filmów. Acz doceniam na pewno, bo to oryginalne twory. Jednak np przy Coenach(tak już zostając w okolicach postmodernizmu i stylistów w kinie bo Tarkowski to daleko ofkors) to Anderson jest dla mnie "taki mały".

Za to tańcząc w ciemnościach nie znoszę... i w ogóle trier się dla mnie skończył przed dogmą.
iammacio 76 381   04/06/10, 17:10  
@Za to tańcząc w ciemnościach nie znoszę... i w ogóle trier się dla mnie skończył przed dogmą.

mam to samo! nigdy tak nie chciałem by bohater/ka filmu zginęła w męczarniach - że też wysiedziałem do końca. ale "Królestwo" Triera to tak pokurwione cudo, że nawet tanie podróbki (brytyjskie "Darkplace") kupuje w ciemno.
Zly_Dotyk 152 242   04/06/10, 17:30  
No Krolestwo i Dogville Von Triera ewidentnie nasciagane z duetu Lynch/Frost. Poza tym zajebiste, ale nie mowcie ze nei widzicie, ze sciagal z "Najwiekszego" postmodernizmu.
pawel_sajewicz 74 36   05/06/10, 12:01  
@lewar

"Życie powinno być jak filmy Wesa Andersona. Tak powinno wyglądać. Winniśmy postępować jak bohaterowie tych filmów."

Boże, uchowaj! Bohaterowie "TRT" zachowują się jakby byli na środkach uspokajających. Życie w tym stanie nie może być fajowe.