przejdź do bloga

Moje komentarze

30.11.2010
Fajny tekst. Zamieszanie wokół nowego Westa to inna para kaloszy, ale kilka słów gwoli wyjaśnienia recepcji muzyki w środowisku, o którym mowa bo chyba do niego należę i jestem przedmiotem tej dyskusji a wypadało by się upodmiotowić. Przede wszystkim (pisanie 'przede wszystkim' w momencie kiedy dyskusja jest na wyczerpaniu zasługuje na naprawdę solidne propsy! Stachu, you lazy ass!) należy wyodrębnić grupę ludzi, którzy owszem, lubią wypić piwo na openerze ale generalnie to martwią się bardziej o swoje trampki niż o muzykę. Grupa banalna, ale całkiem liczna, wymarzony target dla hype-maszyn i wymarzeni czytelnicy dla takiego PFM, bez którego zgubiliby się we mgle.
Antynomiczną grupą jest z kolei młodzież, którą trafnie opisuje grupa na laście 'people who have proved their eclectism/indie rep, and now they can listen to what they want' (czy jakoś tak). Ludzie ogarniający kanon na tyle aby móc się nie zgubić w gąszczu porównań i mający na tyle wyczucia, że mogą zapuszczać się w mniej znane muzyczne światy, i mogący pozostać z czystym sumieniem przy Faith No More zamiast zgłębiać koleje propozycje z BNM.
Ale i tych drugich dotyczą również sytuacje z przyjmowaniem pewnych narzucanych odgórnie opinii (vide przykład pszemcia z Oasis, wyżej) czego przyczyna jest zapewne presja żeby 'ogarniać wszystko'. Internet = łatwiejszy dostęp do muzyki i e-prasy na temat, ale też tysiąc tagów, porównań. Możliwość zabrania głosu w dyskusji, ale też duża możliwość 'zbłaźnienia się', udowodnienia małości swojej wiedzy. Nie powinno więc dziwić, że spotykając się z ogromem materiału wierzą 'autorytetom' na słowo (z jednej strony czemu nie - skoro ktoś mądrze mówił o płytach nam znanych to dlaczego by nie zaufać mu nie sprawdzając samemu, a z drugiej duża rozbieżność gustów konkretnych przypadkach np moje niezrozumienie list osobistych redaktorów z których tekstami najczęściej się zgadzałem), bo sami nie mają czasu (musisz przecież poznać Allman Brothers i masę innych rzeczy!) sprawdzać czy Oasis rzeczywiście śmierdzi a co dopiero wygrzebywać perełek, które mogłyby się stać ich osobistym 'Spirit...'
Dlatego ja osobiście ucieszyłem się na te 'rekomendacje; przy podsumie Porcysa, bo to jest jednocześnie muzyczny fast food (co nie znaczy, że junk!), bo masz ciekawostki bez szperania i no... właśnie tą 'ciekawostkowość' i 'zapazuchowość' (tak, wraz z opublikowniem tego na porcysie te rekomendacje stają się troszeczkę bardziej spopularyzowane, ale powiedzmy, że nie jest to aż tak drastyczne). A radość z słuchania muzyki -fakt gdzieś się w tym wszystkim zatraca, ale chyba suma summarum każdy najczęściej powraca do tego muzycznego domku gdzie mu najlepiej.
05.09.2010
1 2 3 z 3