Nie jesteś zalogowany

 I gimnazjaliści mają swój fest!

2010-08-26 01:34:17

Przekonana byłam, że w niedziele musicspot zasypany będzie relacjami z Coke Live Music Festival a tu cisza... Nikt z Was nie był? A może wstydzicie się przyznać? Muse Was nie jara? Mnie też nie :D

Wiadome było od dawna, że CLMF to festival dla wylansowanych licealistów. No. W tym roku prosze państwa jakie zmiany... Gimnazjum wreszcie znalazło event dla siebie:) Sprawcą tego był zapewne Jared Leto ze swoim Marsowym zespołem, bo on jest taki słiiiiiiit *_*  Z tego co udało mi się dowiedzieć, to dziewczynki zwarcie koczowały już od 8.00 rano przed bramami , więc poświęcenie przeogromne...  Fangirls to jest czad! W życiu nie widziałam tyle napalonych dziewczynek- emo! No ale do rzeczy.

Na CLMF byłam po raz pierwszy. Czy ostatni to nie wiem. Poza za małą strefą gastronomiczną rażących błędów organizacyjnych nie odnotowałam. Niewiele też udało mi się zobaczyć, bo jakby nie było pojechałam tam dla jednego zespołu- 30 seconds to Mars. Po zajęciu dobrej pozycji siedziało mi się tak wygodnie, że nie miałam najmniejszego zamiaru ruszania się gdziekolwiek.
Marsi. Poznałam ich w czasach młodości, kiedy to jeszcze kochało się w Linkin Park i "rocka" słuchało się dużo. Wtedy jakoś podjary nimi nie było, bo takich zepsołów istniało wiele. Potrzebna była odskocznia w inne klimaty, żeby spojrzeć na nich z innej storny. Pomimo tego, że taki rodzaj muzyki w ciągu ostatnich 2 lat zszedł na dalszy plan (na rzecz muzyki nieżalowej), to jednak od tych 4 lat nadal pozostawali gdzieś tam na liście koncertów obowiązkowych do zobaczenia. Czyli w sumie sentyment. Podjara przyjdzie później.

Zanim na scenie pojawili się Ci z Marsa, na Main Stage trzeba było przetrwać Sofę i N.E.R.D. To może najpierw ta kanapa... tzn Sofa. No... Poza jednym songiem zasłyszanym gdzieś tam w radio nie znałam nic, a i do poznania po koncercie mnie specjalnie nie zachęcili. A do tego chyba mili obowiązek mówienia o sponsorze festu, bo w czasie koncertu nazwa CC padła chyba z 10 razy. A N.E.R.D? Nooo... Pierwszy raz widziałam zespoł w 100 % czarny. Oni podobno rocka grają ja? Szkoda, że nie zauważyłam. Jedna gitara rocka nie czyni. Interakcji z publiką odmówić im nie można, bo te staniki, którymi wymachiwał Pharrell Williams z jakiegoś powodu się tam znalazły. Czyli jednak nie wszystkie dziewczynki przyjechały na Jareda. Jedyny plus dla nich za rozgrzanie publiki. Nie wiem tylko co bardziej rozgrzewało, muzyka i muzycy czy te porozbierane, wijące się po scenie czarne tancerki... Jedno jest pewne: one były najgorętsze. Jednogłośnie stwierdzały to nawet panie.

No i wreszcie 30 seconds to Mars. Zaczynając od transowego Escape i wyłaniając się z ciemności już na wejściu doprowadzili publikę do totalnego szaleństwa. Chyba jeszcze nidgy nie słyszałam takiego pisku... Potem energiczne Night of the Hunter i pierwsze jump! Attack, Vox Populi, Search & Destroy i przegenialne A Beautiful Lie. Potem akustyczne L490, From Yeasterday, The Story i półakustyczne The Kill, na którym Jared wybiega do ludzi... "NO NO NO NO! I will never forget!". Końcowe Kings & Queens z zaproszonymi na scenę wybrańcami, moim okiem okazało się totalnym niewypałem. Dziewczynki sikały, reszta zachowywała się jak małpy w cyrku. Jared wkurzony, bo nie dawał rady utrzymać bydła w ryzach. Poza tym zapomnieli, że wział ich tam po to, żeby śpiewać, a nie kraść mu kostki... Przypałowo x 1000. Mimo to koncert uznałam za jeden z najlepszych w życiu. Jak dla mnie mają nalepszą interakcje z publiką na świecie, a już na pewno najlepszą jaką w życiu widziałam. Tańczyli tak, jak Jared im zagrał. I robili dokładnie to, co im kazał. Po prostu ludzie jedli mu z ręki. Do tego mają mega zajebistą radochę z grania. Jestem pełna podziwu, że grając koncerty prawie codziennie od kilku miesięcy mają siłę i ochotę tak się bawić. Niesamowita energia płynąca ze sceny docierała nawet do tych stojących baaaaardzo daleko. Mega wielki plus za to.

Chemicznych braci już nie zobaczyłam, gdyż potrzeba spożycia alkoholu okazała się silniejsza :)

Nie dodano tagów



Skomentuj

Komentarze: 6

iammacio 76 381   26/08/10, 13:02  
14go grudnia zagraja na torwarze - moze odzew będzie większy?
proserek 27 107   26/08/10, 17:30  
@iammacio wątpię, bo bilety drogie jak zboże

A tytuł trafny, patrząc z mojej perspektywy, bo 30 seconds to mars oraz muse to u mnie okres końca gimnazjum i piewszej liceum. No, muse jeszcze wałkowałam później, bo yyy, sałndtrak do tłajlajt (no cóż, jedyne co w tym filmie jest znośnego)

Mam wrażenie, że dziwny to jest trochę festiwal
krowki 10 63   26/08/10, 19:33  
A on ma teraz takiego irokeza z włosów na głowie? Nie wiedziałem. From Yesterday kiedyś sie lubiło nawet...


Kołk to rzeczywiście dziwny festiwal, takie pół dupy zza krzaka, nie wiadomo o co chodzi...
cisza 7 35   26/08/10, 20:18  
Odzew już jest większy. Bilety wypuścili jakieś 8h temu, a już zostało tylko 1400 sztuk W OGÓLE. Wyprzedano 15 sektorów i duuuużo na płytę...
proserek 27 107   26/08/10, 23:27  
Uuuuu!

bo to problem, zrobić festiwal na którym main theme to "muzyka komercyjna". de facto tylko to łączy większość zespołów.
I w miarę, jak zmienia się to co popularne, a więc komercyjne, zmienia się też zestaw muzyczny. Pierwszy Kołk 06 miał zestaw pop/hip hop/reggae. Na drugim pojawił się nieśmiale Brainstorm. 08: rock - Kaiser Chiefs, TCIOF i electronica - Prodigy. A w tym roku jest zdecydowanie najbardziej rockowo.
O ile sie nad tym poważnie nie zastanowią, to za rok, dwa trudno będzie Selectora, Coke'a i Opka odróżnić od siebie.
iammacio 76 381   26/08/10, 23:31  
@za rok, dwa trudno będzie Selectora, Coke'a i Opka odróżnić od siebie.

szczególnie, że twarzą wszystkich jest Mikołaj Kamper Ziółkowski, a głosem Agnieszka Szydłowska.