Nie jesteś zalogowany

 "Czyli co, Polonia mistrzem w tym roku?"

2011-06-02 09:21:19

Ze szczególnym zainteresowaniem zapoznałem się z felietonem Borysa o rehabilitacji polskiego popu wśród niezal „krytyki” muzycznej w naszym kraju. Kilka słów komentarza ode mnie w punktach:

1. Z mojej prywatnej perspektywy zjawisko zajawienia się polską muzyką rozrywkową sprzed lat było niczym odnalezienie koła ratunkowego – po latach zachłystywania się esencją gitarowego i popowego kanonu z Zachodu, a następnie przeoraniu wzdłuż i wszerz dekady 00’s przy okazji podsumowania dekady dla Screenagers, z trudem wykrzesywałem z siebie entuzjazm dla nowej (tu w rozumieniu: nieznanej wcześniej) muzyki. Może chodzi tu o przesyt źródłami, nadmiar dostępnej wiedzy i nieuniknionej paplaniny na temat dosłownie każdej istniejącej płyty – czynniki zabijające świeżość i niewinność w odkrywaniu nowych gruntów. Tak się złożyło, że w wakacje 2010 roku zacząłem pracować nad projektem, który ostatecznie objawił się internetowi w takiej oto formie, pochłaniając mnie na długie tygodnie nieprzebranymi archiwami polskiego popu (z których 90%, siłą rzeczy, nie mogła się znaleźć w repertuarze komercyjnej bądź co bądź stacji). W konsekwencji kolejne długie miesiące spędzałem grzebiąc w zapomnianych zestawieniach, rekonstruując po omacku genealogię rodzimej sceny i próbując wyłuskać spod grubej warstwy szumów i trzasków jedne z najlepszych melodii, jakie popełniono w tym kraju. W sukurs przyszedł mi współzajawkowicz z redakcji Screenagers, nieoceniony Paweł Sajewicz, z którym wspólnie zamierzaliśmy realizować cykl pod drażniąco roboczą nazwą „Stare dobre i polskie” (materiał o grupie Wrak). Cóż, trwało krócej niż chwilę nim przekonaliśmy się, że to okazjonalne, niezobowiązujące drążenie niszy ujawnia nam niespożytkowane zupełnie pokłady fantastycznej muzyki, rozsadzające z łatwością pierwotne założenia rubryki. Nie zapeszając – bo minie zapewne jeszcze kilka miesięcy nim Screenagers dopnie projekt polskich topów wszech czasów na przysłowiowy ostatni guzik – z naszego punktu widzenia rok 2011 w „rodzimym dyskursie muzycznym” po prostu musi należeć do polskiej muzyki.

2. Powodów by tak się działo jest naprawdę multum. Przede wszystkim działka pt. „historia polskiej muzyki rozrywkowej” była dotychczas niemal bez wyjątku zarezerwowana dla opracowań ROCKOWYCH, prawie kompletnie wyłączających szeroko rozumiany pop, polską piosenkę, ale także hip-hop czy elektronikę. Ten karygodny brak jest do nadrobienia, z pewnością (zwłaszcza gdy weterani po raz kolejny proponują lekcję historii z Jarocina z otoczką a la „szmacianeczkę się kopało i klubik się zakładało, a okupant pędził i tylko hende hoch, a my znowu w tę piłę”). Niestety, problemem jest brak dostępności materiału – nieliczne reedycje pożądanych albumów ukazywały się często w urągającej ich wartości artystycznej oprawie, a całe dyskografie ważnych przed laty muzyków potrafią leżeć odłogiem nie wiadomo gdzie. I właśnie, po drugie – przedzierając się przez archiwalne nagrania artystów sprzed lat doznaliśmy wstrząsu, jak kompromitująco zaniedbany pozostał temat archiwizacji tego dziedzictwa. O tysiące unikalnych, bezcennych często nagrań nikt nie dba, a obrazy taśm na półkach lokalnych rozgłośni Polskiego Radia, rozsypujących się z roku na rok w coraz szybszym tempie, przyprawiają o palpitację serca. I co gorsza, nikt nie kwapi się, żeby dać impuls do działania. W tym kontekście aktywność kilku internetowych zajawkowiczów musi być szczególnie cenna, także z kulturowego punktu widzenia. Skoro ludzkość w XXI wieku ma obsesję dokumentowania każdego dosłownie wycinka swojej aktywności życiowej, to czemu, na Boga, prawdziwie bezcenny dorobek takich wykonawców, jak choćby Wrak, leżał odłogiem przez ćwierć wieku, nieomal rozsypawszy się w drobny mak?

3. Bardzo bym sobie życzył, by te oddolne i – co tu się oszukiwać – hermetyczne inicjatywy znalazły w ciągu kilku najbliższych lat szerszy oddźwięk. Myślę tu nie tylko o kompletnym przepisaniu dziejów rodzimej estrady, ale być może nawet o zinstytucjonalizowanym podejściu do tematu – realizacji swoistego planu ratunkowego dla całego, bez wyjątku, dorobku nagraniowego (celowo nie używam terminu „fonograficznego” – ileż to fantastycznych grup nie doczekało szczęśliwej chwili wypuszczenia na rynek choćby małego, siedmiocalowego singielka?) polskich muzyków. Kto wie, może są na to szanse? Róbmy zatem.

Nie dodano tagów



Skomentuj

Komentarze: 32

dawrweszte 32 57   02/06/11, 12:13  
Jeśli chodzi o wygrzebywanie fajnych nut (jeszcze jakby za tym szły reedycje to ho ho), to jest bardzo fajne. Zapomniane kapele, zapomniane dźwięki jak najbardziej. Ale u Borysa w felietonie pojawiają się nazwiska Maryli Rodowicz, Anny Jurksztowicz itd. Też ok, tylko to chyba jako lans i moda, a nie ciekawostka muzyczna. Bo możemy sobie rehabilitować nie tylko Korę, ale i Wojtka Gąsowskiego (Test! - powiedzą niektórzy), Vox czy inne wiekopomne postaci polskiej muzyki rozrywkowej. Tylko po co? To zadanie shołów telewizyjnych, niezal może się spokojnie skupić na rzeczach nieznanych. Choć podejrzewam, że te znane nazwiska, to u Borysa po prostu figura retoryczna.
kubaambrozewski 12 98   02/06/11, 13:11  
"Ale u Borysa w felietonie pojawiają się nazwiska Maryli Rodowicz, Anny Jurksztowicz itd. Też ok, tylko to chyba jako lans i moda, a nie ciekawostka muzyczna."

I ten jeden tylko fragment pokazuje, że to całe zamieszanie jest jednak potrzebne. Gdyż NO WŁAŚNIE NIE.
dawrweszte 32 57   02/06/11, 13:25  
@kuba

"Gdyż NO WŁAŚNIE NIE"

NIE lans i moda, czy NIE ciekawostka?
kubaambrozewski 12 98   02/06/11, 13:55  
Właściwie ani jedno ani drugie. Gąsowski czy Jurksztowicz mogą być kojarzeni przez moje babcie nawet, ale są "znani" na poziomie jednego, dwóch hitów. Jeśli faktycznie w ich dyskografiach znajdują się perełki, to nie jest to powszechna wiedza.
dawrweszte 32 57   02/06/11, 14:48  
Owszem, perełki mogą być wszędzie. Takie kryterium można obrać w stosunku do dyskografii każdego śpiewaka, grajka, artysty. Równie dobrze można przekopać się przez wszystkie solowe nagrania krautrockowców (czego nawet po części probowałem, ale wymiękłem przy Michaelu Rotherze), można tak przejść przez karierę Demisa Roussosa i tak dalej. Pytanie tylko czy naprawdę warto brać się za Marylę czy Gąsowskiego?
iammacio 76 381   02/06/11, 14:53  
stawianie sprawy w ten sposób - "czy warto?" - jest mocno niepokojące. w tym całym zamieszaniu chodzi wyłącznie o świeże spojrzenie na muzyczną historię polski. intencje są dobre, nastawienie lepsze niż poprzedników, u których ograniczenia gustów brały górę na rozsądkiem.
dawrweszte 32 57   02/06/11, 15:06  
"stawianie sprawy w ten sposób - "czy warto?" - jest mocno niepokojące."

Dlaczego? Wiem, że można po prostu "wyzerować" perspektywę i wprowadzić zasadę, że wszystko od początku. Maryla nie jest przaśna, jest na tym samym poziomie co Breakout dajmy na to. No i co to właściwie nam daje? Jak wszedłem na OpenFm na playliście był akurat Dżem - Czerwony Jak Cegła. Spoko, ale jeśli to są intencje "odczarowania" polskich zbiorów, to pytanie "czy warto?" jest jak najbardziej na miejscu.

Chodzi mi o te piosenki, które znają wszyscy. Posłuchamy ich teraz jeszcze raz, z koneserskim spojrzeniem i stwierdzimy, że są świetne?

Jeśli idzie o takie artykuły, jak ten o grupie Wrak, to jestem za, ale my tu gadamy o Maryli i Jurksztowicz i wychodzi na to, że one są spoko i warto ich słuchać. Mi nic do tego co kto słucha, ale mojego czasu mi jednak trochę szkoda, to mam na uwadze pytając "czy warto?".
dawrweszte 32 57   02/06/11, 15:13  
ps. żeby nie było, że się czepiam, to ostatni akapit felietonu Kuby jak najbardziej jest mi po zgodzie.

"realizacji swoistego planu ratunkowego dla całego, bez wyjątku, dorobku nagraniowego (celowo nie używam terminu „fonograficznego” – ileż to fantastycznych grup nie doczekało szczęśliwej chwili wypuszczenia na rynek choćby małego, siedmiocalowego singielka?) polskich muzyków. "
iammacio 76 381   02/06/11, 15:15  
o playlistach wypowie się Kuba, ale o ile rozumiem ten biznes to jest to przykry kompromis - miedzy oklepane numery, które dociągają słuchalność wrzuca się kilka perełek.
dawrweszte 32 57   02/06/11, 15:19  
Dobra, to pójdźmy na kompromis. Kto chce niech się przekopuje przez te dyskografie, ja biorę perły, ok? ;)

A te playlisty to takie złote przeboje trochę. Przypominają mi się czasy podstawówki, ech...
kubaambrozewski 12 98   02/06/11, 16:05  
Nie nie, akurat stacja Po Polsku Gold nie ma nic wspólnego ze zjawiskiem/trendem, o którym tu rozmawiamy. Jej celem jest przyciągnięcie możliwie największej liczby słuchaczy, kropka.

Nie wiem na jakiej podstawie deprecjonujesz z góry dokonania Maryli czy Jurksztowicz. Ta pierwsza w latach 70. pracowała m.in. z uznanymi jazzmanami i ścisłą śmietanką polskiej muzyki rozrywkowej. Jurksztowicz numery pisał Krzesimir Dębski. Czyli może jednak warto się zastanowić raz jeszcze, nim postawi się krzyżyk?
kubaambrozewski 12 98   02/06/11, 16:07  
Plus obserwacja: zespół Wrak dostaje punkty za "cred" tylko dlatego, że jest nieznanym obskurem. Muzyka Wraku nie jest przecież ani trochę mniej gładka, popowa i przystępna niż ta wczesnej Jurksztowicz.
dawrweszte 32 57   02/06/11, 16:25  
@kuba

Nie wiem jak jest z tym GoldFm, ale pojawia się w tekście, to myślałem, że związek ścisły jest.

"Ta pierwsza w latach 70. pracowała m.in. z uznanymi jazzmanami i ścisłą śmietanką polskiej muzyki rozrywkowej. Jurksztowicz numery pisał Krzesimir Dębski. "

No fajnie, tylko Ty zakładasz, że o tym nikt nie wie. Zupełnie nie rozumiem dlaczego. Doskonale wiem, że polska muzyka rozrywkowa (bo wtedy w Polsce nie istniało pojęcie "pop") lat 60-tych czy 70-tych to w dużo fajnych rzeczy, ale mimo tego są one znane. Rodowicz też była w awangardzie? Właśnie dlatego fajnie jest wyciągać kapele, które historia pominęła kompletnie, choćby po to, żeby sprawdzić dlaczego. A rehabilitowanie gwiazd, które i tak wciąż w masowej świadomości istnieją, trąci trochę myszką. Zrobimy z Jurksztowicz ikonę polskiej muzyki? To już może lepiej zająć się Igą Cembrzyńską i jej Dialogami z Sumieniem, bo choćby o tym ciężko znaleźć jakieś info w polskiej prasie, a płyta wyborna.

Sedno mojej wypowiedzi: po co robić kolejne Beats of Freedom?
kubaambrozewski 12 98   02/06/11, 16:36  
Gdzie tak zakładam?

Czy Rodowicz była w awangardzie? A skąd mam to kurczę wiedzieć nie przesłuchawszy żadnego jej albumu? Może była? Nie wiem czemu musi być konflikt między odgrzebywaniem zapomnianych kapel a weryfikowaniem dorobku ikon?
dawrweszte 32 57   02/06/11, 16:36  
ps. druga strona medalu - właśnie dlatego taki Wrak jest dla mnie ciekawsze, ponieważ w Polsce nigdy nie liznął mainstreamu. A w Polsce mainstreamem niekoniecznie było to co dobre. To taka drobna, subtelna różnica między Polską a mitycznym zachodem. Wg mnie bardzo istotna.

Na przykład zespół Perfect oraz pierwsza płyta Voo Voo. Nie będę stwierdzał, co lepsze, ale mogę wprost powiedzieć, co jest kompletnie pominięte. Dlatego nie bardzo mnie interesują rehabilitacje mainstreamowych gwiazd lat przeszłych.
dawrweszte 32 57   02/06/11, 17:07  
"Gdzie tak zakładam? "

Ok, może nie zakładasz, moja nadinterpretacja, sorki.

"Nie wiem czemu musi być konflikt między odgrzebywaniem zapomnianych kapel a weryfikowaniem dorobku ikon?"

Nie chodzi o konflikt. Chodzi mi o pewien dysonans. Kiedyś muzyka rozrywkowa (pop) była mocniejsza, bo ci wszyscy jazzmani czy ludzie jak Dębski robili fuchy. Właśnie dla takich lasek jak Jurksztowicz czy Rodowicz. Stąd to wszystko. Ok, niektóre rzeczy są dobre, ale te zapomniane kapele robiły muzę z powołania, bo tak im w duszy grało, a nie dlatego, że telewizja płaciła, albo radio. Wielkie rzeczy rodzą się w kontrkulturze, tam tworzy się klasyka, w kontrze do czegoś. W Polsce to nie do końca było możliwe, bo takie rzeczy po prostu w ogóle nie miały szans na wydanie. Jeśli o nie chodzi, to właśnie jest dużo bardziej istotne.

ps. Musicspot nareszcie żyje!!
iammacio 76 381   02/06/11, 18:11  
nieco tendencyjne podejście - punkty za "obskurność" nie pociągną całościowej oceny. u znanych, poza "hitami", też znajdzie się kilka wartych uwagi zaskórników pozwalających spojrzeć na nich z innej perspektywy. grunt to nie mieć uprzedzeń i zachować otwartą głowę.

ps. teksty "umarł, żyje" to jakby nie patrzeć suchar.
dawrweszte 32 57   02/06/11, 18:32  
No tak, jak suchar to pewnie źle. Pejoratywnie. Czuję wrogość i kpinę, szczerze powiedziawszy.

"nieco tendencyjne podejście - punkty za "obskurność" nie pociągną całościowej oceny."

Wydawało mi się, że wyjaśniłem o co mi chodzi, ale jak widać nie do końca. Zaniecham.
dawrweszte 32 57   02/06/11, 18:46  
PS. Pytanko: czy określanie nagrań niemainstreamowych mianem "obskura, obskurność" nie jest uprzedzeniem?
domagalski 20 74   02/06/11, 20:37  
@"Screenagers dopnie projekt polskich topów wszech czasów na przysłowiowy ostatni guzik"

- kibicuję, czekam z niecierpliwością i życzę, żeby ewentualna chęć dania prztyczka w dupę jarocinocentrystom nie wzięła góry nad chęcią stworzenia rzetelnego i uczciwego zestawienia.
kubaambrozewski 12 98   02/06/11, 22:41  
Spokojna głowa!
pawel_sajewicz 74 36   03/06/11, 10:05  
W postrzeganiu polskiej muzyki, nawet przez tych nieźle zorientowanych, często pokutują dwa mity (wiem to, bo sam nim byłem):
a) polski rock starał się heroicznie nawiązać do dokonań zachodnich (więc słuchajmy go i zgłębiajmy),
b) a w tym samym czasie polski pop był zjawiskiem zapóźnionym (lub inaczej: zdolni artyści z przyczyn ideologicznych wybierali rock, a na poletku popu pozostawały miernoty).

Przyglądanie się szczegółowi i OGÓŁOWI dyskografii postaci takich jak Rodowicz, Bem, Wodecki etc. pokazuje, że ten utrwalony obraz jest w znacznym stopniu niezgodny z prawdą. Przede wszystkim zaś ujawnia kompletną nieznajomość wewnętrznych praw polskiej muzyki POPULARNEJ w całym jej spektrum (a więc zarówno rock, pop, jazz i ich powiązania, crossovery itd.). Nie chcę mi się tu wchodzić w szczegóły, bo obszernie na ten temat wypowiemy się pewnie już niedługo, ale sygnalizuję, że przecież choćby ta nieszczęsna RODOWICZ jest (paradoksalnie) postacią dużo mniej rozpoznawalną na gruncie REPERTUARU, niż dziesiątki singlowych punkowych kapel z lat 80., które doczekały się omówień, reedycji itp. Także nam nie chodzi tu o rehabilitację "Czerwonego jak cegła" ani "Maryli Biesiadnej" (choć kto wie, może warto? nie chcę wyrokować w ciemno;), ale przybliżenie czytelnikowi utworów i ALBUMÓW, które NIGDY i NIGDZIE jak dotąd nie doczekały się należnego im uznania. A wierzcie mi, w archiwach artystów, których nigdy byście o to nie posądzali, kryją się rzeczy dziewiątkowe.
Borys_Dejnarowicz 12 32   03/06/11, 12:04  
Kuba i Paweł - super inicjatywa, tylko mam wrażenie, że z tą Rodowicz to akurat trochę niefortunny przykład. trzy lata temu z pewnych (nieistotnych dla tej dyskusji) powodów przekopałem się przez WSZYSTKIE hity popularnej MARYLKI i ze zdziwieniem stwierdziłem, że jej najlepszym przebojem w czysto muzycznym znaczeniu jest "Remedium", czyli... to, co znałem od dziecka, bez tego przekopywania się. żadnych innych perełek nie wykryłem. autentycznie rozczarowałem się wtedy, bo też bardzo "chciałem" żeby Rodowicz miała coś genialnego w dorobku, czego nie znałem. niestety - na pewno nie w singlach. aczkolwiek nie znam jej albumów, więc może tam coś się czai (ale to byłoby mega dziwne - na zasadzie najlepsze numery grupy ABBA = album tracki znane tylko die-hardom, WTF).

natomiast ogólnie mega popieram - od dawna mówię, że powinniśmy konsekwentnie, wspólnymi siłami, na różne sposoby rehabilitować obraz muzyki popowej. a to co mówi Paweł na temat opozycji rock vs. pop w postrzeganiu muzycznych archiwów to problem nie tylko w polskiej, ale i światowej skali. na przykład kanon lat 80-tych to w rozumieniu indie-tłumu longplaye R.E.M., SY, Fall, Replacements, Husker Du, Meat Puppets, Mekons etc. one są "ważne", bo są "rockowe", "indie" i "walczyły z systemem", więc mają zapewnione miejsce w panteonie. tymczasem im więcej poznaję CAŁYCH PŁYT popowych z 80s, tym bardziej przekonuję się, że są to często rzeczy mocniejsze materiałowo, niż cała ta podziemna "heroiczna" alternatywa. ale nikt nie wywróci do góry nogami kanonu, bo pop nie posiada tego aspektu "istotności" społeczno-kulturowej i mitologii. w PL wygląda to podobnie: "just music" vs "more than the music". i oczywiście - najwyższa pora to zmienić. oby wasz feature się do tego przyczynił!
Borys_Dejnarowicz 12 32   03/06/11, 12:30  
PS: jeszcze taka uwaga w kwestii Maryli - w kontekście mojego researchu po singlach, nie rozumiem trochę wyliczanki "Rodowicz, Bem, Wodecki". fazę na dorobek Bem (dzięki mamie) i wczesnego Wodeckiego (dzięki koledze z zespołu) też mam za sobą i tam jest TYLE GENIALNYCH NUMERÓW, że głowa mała. jak się bawiliśmy z użytkownikiem Glebogryzarka w top 30 najlepszych polskich KOMPOZYCJI ever, to dałem "I co z tego dziś masz" na 1 miejscu. myślę, że nawet Fagen i Mitchell powiedzieliby do WINICJUSZA CHRÓSTA: "gościu, ty jesteś pojebany jakiś? co wy ćpacie w tym PRL-u?". jak to ujął GLEBO: "ideał: chwytliwa, popowa melodia tak obudowana, że i redaktor naczelny 'glissanda' się udławi" (no offense 'glissando', chodziło o symbol publikacji poświęconej muzyce akademickiej, partyturowej). s/t Wodeckiego z 1976 wymiata od deski do deski i antycypuje Stereolab, Air i "UtP" Bundicka. także wiecie... jak mi znajdziecie takie szczyty u Rodowicz, to stawiam wam obu po browarze ;) ale trzymam kciuki!
Camel 0 2   03/06/11, 13:12  
Borys - co do Maryli, to może album 'Sing Sing' Ci się spodoba...
kubaambrozewski 12 98   03/06/11, 14:05  
Rodowicz to bardziej Pawła rozkmina, ale... nie uprzedzajmy faktów!
pawel_sajewicz 74 36   03/06/11, 21:49  
Kuba się ze mną nie zgadza, ale ja twierdzę, że przynajmniej jeden album Maryli (nie zdradzę który, niech to poczeka do ficzeru) to jest 9/10, więc "nie po hitach ją poznacie". Choć oczywiście "Remedium"
pawel_sajewicz 74 36   03/06/11, 21:53  
ej, tam w poprzednim komentarzu zjadło mi serduszka po "Remedium". No ale wiadomo: chodziło o Miłość. O Miłość.
pszemcio 0 33   06/06/11, 11:40  
juz widzę tę publikę na Offie z naszywkami: Rodowicz, Połomski, Bem ;)
Camel 0 2   06/06/11, 21:09  
a ja widzę raczej Jurksztowicz, Czerwone Gitary, Wodecki ;)
kiedy ten 'ficzur' o Rodowicz będzie gotowy?
Borys_Dejnarowicz 12 32   11/06/11, 13:54  
no więc przyznaję - "lubię nas" genialne, Karolak zmasakrował. przecieram USZY ze zdumienia, bo nigdy bym się nie spodziewał czegoś takiego w repertuarze MARYLKI. i tak jak pisałem wyżej - nie widzę analogicznej sytuacji w świecie anglosaskim, przecież najlepszymi kawałkami gwiazd takiego formatu były prawie zawsze ich przeboje. przepisanie historii polskiej muzyki podąża więc dwutorowo - z jednej strony odczytanie na nowo i rehabilitacja powszechnie znanych hiciorów, z drugiej grzebanie w dyskografiach i album-trackach w poszukiwaniu takich pereł. pozostając przy metaforyce piłkarskiej - obu tendencjom kibicuję.
Dabu333 0 1   17/06/11, 17:55  
Najpierw popularyzujemy Toro Y Moi, potem posługujemy się nim aby zbakcylizować czytelników przed wydaniem topu PL. Pan Dejnarowicz jako sympatyk idei chyba pierwszy to przejrzał w mig polecając ww. tekst.
Idea zacna, ale kreowanie szumu jest tylko złe.