Moje komentarze

14.02.2013
wyczesywałem kołtuny z bookmarków i trafiłem na ten link. włochata po twarzy młodzież gra coraz bardziej słodziakowate numery (vide np. mr kitty czy diamond rings) i sie nie wstyda tego. moja lubić bardzo mniam mniam. i dąsuje tak, że aż igliwie się z butów sypie.

ps. gdy będziesz gdzieś pisał po internecie daj linka tez tutaj - nie wszyscy kochają rss, a szkoda byłoby przegapić Twoje wpisy
04.02.2013
Nie wiem za jakimi kozami się uganiasz, że trafiasz na groty z takimi rękopisami, ale Mulder już pruje do Ciebie na ręcznie malowanym bombay-talerzu, by to wyjaśnić. Staram się unikać bollywoodów, bo uzależniają bardziej niż ona-dla-mnie-tańczenie, ale poddałem się tej muzie, mimo że technicznie ostro stylizuje się na grodzkiego. I gdyby nie ta przekoszmarna jakość, to wciągałbym ściechę za ściechą i wrzeszczał jak ten włochaty napaleniec z okładki. Bo jest obłędnie - ta muzyka ma dziki, napalony flow i ciągle mam wrażenie, że połowa rzeczy, które słyszałem w swoim popowym życiu ma swe korzenie w tych cichograjkach. Normalnie czuję się jakbym miał z 90 lat i merdał petardą pod kręgosłupem.
Bardzo dziękuję za pojawianie się.

I nie milcz tak długo, o Muzyczna Gwiazdo Północy, bo tracę znowu się bez punktu odniesienia....
04.02.2013
Nie wierz, że tego co tu dajesz nikt nigdy nie słuchał. Tyle że pisać mi się nie chce, a Ty do czytania masz ciekawsze rzeczy. Ważne, że pozwalasz poznawać takie miejsca, bo nie muszę się wstydzić, by ich szukać w opuchniętej części internetu, która patrzy na mnie i jest głodna.

I wiem, że "Jin-Go-Lo-Ba" nie z Brazylii jest.
Smakowało i najadłem się wreszcie do syta, wypłukany elektronicznym kwasem.
13.12.2011
Po pierwszych kilkunastu sekundach Przekazu chciałem się już logować na wykop, by paluchem wskazać człeka co się kurom nie kłaniał. Ale im dalej w gąszcz projekcji, tym smutniej się robi i musiałem ciastko zjeść, by się nie udławić żalem. Nie powinno się takich rzeczy dotykać, by nie dać złapać się za nogę Niechcianej Rzeczywistości w swoim domku z koców rozciągniętych na fotelach. Przerażające.
12.07.2011
gdybym choć trochę zatęsknił, to pogłębiłbym ekonomiczną tragedię narodu greckiego, udając greka na temat tej alergicznej reakcji ludzkiej empatii na zakażenie obcą cywilizacją. oj jak się cieszę, że dane mi jest podglądać takich wycofańców tylko poprzez dziurkę.. no, raczej szeroko rozwarte krocze internetu. ulałem z radości.
31.03.2011
coraz lepsze te Twoje artykuły. mimo, że akurat ten jest zbyt żylasty jak na moje krucho-francuskie podniebienie, to i tak uwielbiam Twój styl pisania, gawędzenia i wypędzania demonów ponuractwa zza pękatych wynurzeń. dzięki za słowa!
22.11.2010
już miałem nadzieję, że coś drgnie na mjuzispocie, bo zaczyna już lekko gnić i mendy jakieś po nim łażą. no ale chociaż pikczera żeś wymyślił pociesznego, to i jakoś Twoje zaprzedawanie się mamonie przeboleję. ku chwale rodziny!
10.09.2010
no wiesz co, dla ludziów zdradziłeś nas, Internet! sczeźnij w pokoju bez sieci, Ty, Ty, Ty... "tounge bad touched by the hand of god"
30.08.2010
dzięki za linki - mieć kompresy to rzeczywiście nie sztuka. marzy mi się raczej Twój natchniony wpis.

coś taki nabrzmiały?
29.08.2010
zapominacze vs brak edycji w komentach -niech żyją!

anno domini - zapomniałem wspomnieć, że za najbardziej równy i muzycznie ciekawy uznaję w tej trójcy Jack the Tab.

anno dualo primo - jeśli się nie mylę, to coil już kiedyś opisywałeś na blogu (choć nie na MS). trza będzie posznupać. ale mile by było poczytać znowu o nich.

anno piccolo trio - mam wrażenie, że osoby opisujące historię pani Genesis też coś biorą. zajrzałem na tę stronę: http://gwiazdy.com.pl/component/content/article/4617-Genesis%20P-orridge,%20ezoteryczny%20terrorysta . przeczytaj ostatni akapit tego tekstu - coś znacząco różni się Twoja wersja zakończenia kariery w UK naszego bohaterki od tego, co opisuje HUDUN. bo?
29.08.2010
wziąłem się za te płyty już jakiś czas temu, raz to drobiąc je sobie na okruszki, by znowu wchłaniać w całości. bo strasznie nienawidzę takiej muzyki. i tu nie chodzi o dźwięki, ale tę całą materię, z której powstały. to choróbsko tego świata.

psychic tv kojarzył mi się w zasadzie tylko z tym tekstem: http://horrory.com.pl/recenzje/First_Transmission.html
i w taki fundament wsadziłem ten Twój powyższy wpis, czekając na to co wylezie z gleby. trochę temat poolewałem, by poszło łatwiej. ale nic, zupełnie nic. sądziłem.

nienawidzę, bo wciąga straszliwie, uzależnia od tych prostych gnijących dźwięków, od tych kompozycji, w których nic się nie układa i rozwścieczającego mnie lekceważenia słuchacza.
zawsze trudno mi przebrnąć przez utwory, przy których czuję, że mógłbym je sam nagrać. i tu też mi się tak wydawało przy pierwszym odsłuchu. ale gdy nęcony fetorem łatwej do wyruchania zgnilizny wracałem, to każde następne rozdrapywanie tych ścieżek uzależniało i wprowadzało w amok. nienawidzę używek, zaćmień umysłu innego niż rzeczywistość generowana zmysłami. musiałem odpuścić. choć swędzi wciąż.

szukam coil. znam tylko "musick.. vol.1". napisz coś więcej. znowu.
28.08.2010
zacznę tak: zapomnijmy o poprzednim moim tutaj komencie. w prostych słowach robotnika penetrującego umysłem Fakt uzupełnię tylko swój przekaz - chodziło mi o garść wiedzy na temat owego Pitchforka i systemu oceniania z nim związanego. od tamtego czasu przeczytałem kolejną szóstą połowę internetu i już się domyślam.

teraz wpis właściwy - intro. piękna okładka.

na miejscu drugim ocena płyty: ło matku, idź precz, szczeźnij, zgiń w ogniu. przy pierwszym tracku myślałem, że to głuchoniemi próbują coś zaśpiewać, uznając tarczę tachografu za zapis nutowy. potem było podobnie, tylko ktoś znalazł instrumenty.

po trzecie - najważniejsze zresztą. człeku, bluźnisz i obrażasz empetrójki takimi płytami! nie po to tęgie łby z fraunhofera wymyśliły taka metodę elektrycznej kompresji dźwięku, by wszystko brzmiało jak diskopolo, byś Ty teraz zaśmiecał ten trend jakimiś awangardowymi szczynami. opanuj się! meloman do końca nie wie co jest błędem enkodowania, a co właściwym gównem. a nie daj borze, gdy zachce Ci się - jak powyżej - zrypać to z winyla i dorzucić jeszcze dodatkową ściechę trzasków i wypróżnień nośnika. przecież powikłania po kontakcie z taką projekcją akustyczną leczy się tylko lobotomią dekapitacyjną, odcinając ośrodek zapalny od zdrowej części przemysłowej człowieka.
pamiętaj: http://www.vontrompka.com/blog/wp-content/uploads/2010/08/3drom.gif
24.08.2010
jeżu, tylko nie ma mjuzikspocie o tym dodupnym temacie!
17.08.2010
niezrozumiale zarozumiałe.
17.08.2010
to druga naprawdę rewelacyjna płyta, jaką było mi dane tutaj poznać. przesłuchałem kilka razy, bo nie potrafiłem się nasycić tą muzyką. zaskakująco pięknie poukładane jak na Twoje prezentacje. oczarowały mnie wokale (a głównie kobiecy, choć zwykle babskich zawodzeń wybitnie nie znoszę), które w otoczce pozostałych dźwięków leczą nieprzespane podróże w niepotrzebne muzyczne krainy. masaż z penetracją dla uszu.

ech, ten niemiecki rozmach. ukochane momenty na tracku 6, 8 i 10. kapelusz pod kolana i dziękuję!
10.08.2010
ale desperacja :)

skoro liczysz na kontakt z trzynastkami, to może nie w dupę, bo to raczej Ci duchownych na zwieracz zwali ;), ale jak to mówili starożytni słownianie: if ju łona bi maj frend, tek maj penis in jor hend. chuj Ci w rękę więc i papatki!

ps. i nie dzwoń więcej, proszę....
28.07.2010
wielkich szans sobie nie dawałem przed wejściem w tę płytę, by się nie dołować jakoś specjalnie, gdybym rzeczywiście w niej zdechł. i w sumie przebrnąłem, bo inaczej tego określić nie mogę. zero satysfakcji. co najgorsze, zaraz po niej w odtwarzaczu miałem jakieś inne barachło i mało co się w nim nie zakochałem, mając jeszcze w głowie męczarnie przy Gaburo.
dwie rzeczy zostały. "Mouth-Piece..." bo przesłuchałem 3 razy, a i tak dźwięki paszczowe kojarzą mi się z występem tego pajaca http://www.youtube.com/watch?v=n4D2Y1cILyI
no i końcówa, czyli "The Flow of (u)". ja pierdolę - 23 minuty śpiewania uuuuuuuuuuuu na trzy głosy. aż skan wkładki przeczytałem, bo może czegoś nie wyłapałem. ale nie - to po prostu sztuka przez wielkie G i tak ma być.

dzięki za podróże i podrapane uszy. pozdrowienia z lasu, co się kunom nie kłania.
28.07.2010
nim przesłucham zapytam jeszcze co się kryje pod zdaniem "Na Pitchforku..."? są za PO czy PISem? to żydowska strona czy lewicowe arafaty na karkach?
28.07.2010
hurrrra, zrozumiałem! musiałem się pochwalić, choć żarcik w stylu "z batutą i z humorem". znaczy sraka z andrutami, a piąty paluszek prosto i wysoko.

ps. znowu posuwasz nas na zapleczu ogromnego magazynu z muzyką poważną - idę na wiarę, że te betowenowskie rozpierduchy orkiestralne są rzeczywiście takie wymachywalne. jesteś pewien, że to prawda, a nie wkręcanie fanów debilów od brzęczenia częściami od kombajnów czy zwalonym oscyloskopem? znaczy czy słuchasz na tyle poważnie poważną, by zaśmiać się naprawdę z tego dżołka i pierwszy nie walnąć się kamieniem?
16.07.2010
znaczy nie dość, że detroit, to jeszcze na stringach i quartecie na dodatek? i że "niezwykle nasycony typ brzmienia"(wikiPL) Brahmsa?! ROTFL.

i tak się nie znam na poważnej, a już na pewno na twórczości herr B., więc podziękuję szczerze za naprowadzacze. teraz tym cytatem będę gnoił kolejarzy w pociągu, którym wracam z szychty. co najgorsze dalej nie lubię piwa, a mieszkam w lesie - jak to możliwe?
11.07.2010
nie zrozumiałem - niestety. a musk mam jak... że hu hu. taaaaaaaaaaki! kenjueksplejnmibedtacz?
07.07.2010
dorwałem tę płytę i z przerażeniem obserwowałem zapadanie się wysmarowanej bananami radości mojej twarzy. jakbym wylew dostał. to, co powyżej podlinkowałeś jest wielkie - reszta łazi dookoła zaćpana feromonami dźwięków spod własnych podpach w jakimś opętanym ant-millu.
jak nienawidzę takich porażek życiowych, zawodów miłosnych, tiku w oku, gdy coś nie kończy się, choć już tego nie chcę słuchać.
ale dziękuję Ci za to powyżej - bo dla tego było naprawdę warto.
07.07.2010
czekam na tą płytę. słyszałem ją raz i zrzygałem się z nudów. ale kusi, mocno nęci zapach, goście machający patykami słów i rzucający je chen daleko na wielgachny przystrzyżony z przedziałkiem trawnik.
kiedyś pobiegnę, tylko odsłucham ten zaległy dżiliard płyt...
05.07.2010
cały Allen. cały Wagner.
04.07.2010
najgorsze co może dziecku się trafić, to wejść do muzycznego sklepu z zabawkami takim, jakim są np. zarejestrowane tematyczne audycje radiowe. przy przetrząsaniu internetu w poszukiwaniu jakiejś piosenki trafiłem na linkę do http://hungryhungrymodels.blogspot.com i... KATASTROFA. tyle muzyki, która mi się podoba, a o jakiej nawet nie słyszałem. każda udostępnione do pobrania 2 godziny zarejestrowanego materiału to prawdziwa skrzynia ze skarbami, od których zaczynają się dalsze poszukiwania. tony tony materiału... FUUUUUUUUUU!
1 2 3 z 3

Tagi

folk / country hip-hop / rap blues elektronika pop rock muzyka jazz world r’n’b / soul muzyka poważna
Logowanie
Zapamiętaj mnie
Bezpieczne logowanie (SSL)
Zapomniałem hasła
» zarejestruj się!
Najczęściej komentowane

bugi i problemy
kuba_radkowski 4 52

Moje disco polowe początki
Zly_Dotyk 152 242

Recenzenci są z Marsa, a słuchacze z Wenus
martaslomka 10 43

Antyklasyka PL: Red Box
kubaambrozewski 12 98

Jesteśmy zespołem trochę autystycznym, czyli Indigo Tree w Lublinie
youthless 24 123

» więcej rankingów!
Ostatnie wpisy

Startuje cykl poradników pt: „Jak zostać menedżerem muzycznym” na portalu Biznes-Music.pl
agata_requiem 2 0

Makłowicz nazistą? Indianinem?
Zly_Dotyk 152 242

Ranking!!! czyli to, co najgorsze w muzyce.
maciek138 1 0

Konkurs, konkurs! Wygraj płytę Asi i Kotów!
hotsos 6 0

Co w Świecie Piszczy? #1
AltMus 4 0

» więcej wpisów
Ostatnie komentarze

Ok. Rozumiem i zdaję...
billy_shears 0 2

wyczesywałem kołtuny...
gjon91 0 59

Nie wiem za jakimi...
gjon91 0 59

Nie wierz, że tego co...
gjon91 0 59

A tu przemiana z...
Zly_Dotyk 152 242

 
Musicspot 2010. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Made by Blueprint