Nie jesteś zalogowany

"O Megalexandros (Alexander The Great)" (1980)

2010-04-26 12:21:52

reż. Theo Angelopoulos

Są różne funkcje filmów - jedne uczą, inne bawią, jeszcze inne usypiają - a przecież i tak definitywnym kryterium (które bezpośrednio przekłada się na zadowolenie), jest to ile w nas po projekcji zostało. "Arcydzieło" Angelopoulosa trwa cztery godziny, a nie zostaje po nim nic - choćby scena. Nawet nie wiem już (minęły dwa lata), co miałbym krytykować. Nic nie pamiętam.

1 / 5

Obejrzane podczas festiwalu ENH w 2008 r.


"Kick-Ass" (2010)

2010-04-23 17:51:26

reż. Matthew Vaughn

"Jeśli w epoce web 2.0 każdy może stać się internetowym bohaterem, to dlaczego nie miałby stać się super-bohaterem?" pyta przekornie ten z pozoru błahy film, a sceny, w których herosi komunikują się za pomocą MySpace i konkurują o liczbę fanów na Facebooku stanowią być może najlepszy komentarz dla fenomenu szerokopasmowej rzeczywistości. Miejscami nie jest tak błyskotliwie jak mogłoby być, ale hej - w ogóle fakt, że komiksowa komedia jest dziełem wielowarstwowym zabija. Np. demitologizacja nie dotyczy tu tylko amerykańskiej popkultury, ale młodości jako zjawiska in toto. Nawet w rozlicznych high-school-sex-movies, gdy nerd w końcu zaciąga laseczkę do sypialni, ich zbliżenie pokazane jest w konwencji narodowo-romantycznej; tutaj laseczka komunikuje swojemu sweet-heart "I'd fuck the brains out of you if I had a chance". A potem idą robić TO za sklep, na śmietniku.
3.5 / 5

Obejrzane 22 kwietnia 2010 r.


# Kino fajne

2010-04-20 18:36:34

"Ostatnio wiele radości daje mi amerykańskie kino rozrywkowe. Niech tylko BROŃBOŻE nie próbuje przemycać artystowskich stęknięć i głębokich treści". Tak pomyślawszy, postanowił wybrać się na "Kick-Ass".


# Restart

2010-04-17 15:25:28

Zachęcony koleżeńską agitacją, zmieniłem providera bloga. Maciek Lisiecki opowiadał mi w lutym, że Music Spot ma wypromować dotąd niesłyszalny głos młodszego pokolenia popkulturowej publicystyki. Ja Maćkowi wierzę i choć ze swoim filmowym notatnikiem nie trafiam w mainstream tej nowej platformy (sorry Panowie, cokolwiek napiszę o muzyce pewnie powędruje na scrn. Patriotyzm), nie mogę odmówić sobie przynależności do awangardy fajnych ludzi. Także od dzisiaj "What taste?!" na wordpressie nie będzie atualizowany, a wszystkie poprzednie notki (mozolnie) przeniosłem tutaj.

(na marginesie: zróbcie coś, żeby tekst opływał obrazki, bo pomimo moich usilnych starań panel się na mnie wypiął. I: tak, ustawiłem co trzeba we właściwościach obrazu)

 


"Agora" (2010)

2010-04-17 15:15:27

reż. Alejandro Amenábar

Do tej pory prorokiem stadionowego kina samczych gestów i pierwotnych porykiwań był Ridley Scott, ale jak widać pandemia dotknęła też europejskich protest-reżyserów. Poza tą wyraźną inspiracją “Gladiatorem”, “Agora” nie różni się wiele od włosko-niemieckich filmów biblijnych i dla ateistycznych widzów TVNu stanowi niezłą opcję na wielkanocny seans (courtesy of Ewa Maciejewska).

2 / 5

obejrzane w marcu 2010


"Serial Mom" (1994)

2010-04-17 15:13:59

reż. John Waters

Waters o kilka miesięcy (kwiecień kontra sierpień) wyprzedził “Natural Born Killers” Stone’a i choć jego filmowi trudno zarzucić przenikliwość wizji czy błyskotliwość diagnozy, “Serial Mom” stanowi kolejną strofę quasi-oskarżenia, które autor “Różowych flamingów” kieruje pod adresem Ameryki. Inna sprawa, że samego Watersa fascynacja przemocą fascynuje i zachęca do jej eksploatowania. Pod naiwnym obrazem i czerstwymi żartami kryje się więc nielicha METANARRACJA, a fakt, że rolę ostatniej ofiary zagrała Patty Hearst stanowi niezłe “WOW!”.

2.5 / 5

obejrzane 1 kwietnia 2010


"The Ghostwriter" (2010)

2010-04-17 15:12:14

reż. Roman Polański

Tadeusz Nyczek o prozie Kazimierza Orłosia: "Pisze o konkretnych ludziach, a nie o członkach społeczeństwa". Do tej pory podobnie było z filmami Polańskiego, ale na poziomie "Ghostwritera" zostaliśmy z wydmuszkami postaci i naiwnymi spekulacjami na temat mechanizmów globalnej polityki. Nie na to czekałem cztery lata.

1.5 / 5

obejrzane w lutym 2010


"Public Enemies" (2009)

2010-04-17 15:06:15

reż. Michael Mann

Nienawidzę tych nowych filmów akcji. Operator myśli, że jak będzie tłukł kamerą o ścianę i filmował spod ramienia bohatera stojącego w trzecim rzędzie to film zyska  na realizmie. Parafrazując Andrzeja Żuławskiego: Panie, jak Pan idziesz po ulicy to też ci się tak oczy trzęsą?!

1.5 / 5

obejrzane w 2009 r.


"Miami Vice" (2006)

2010-04-17 15:04:46

reż. Michael Mann

Fenomen tego gościa (stałe miejsce na prestiżowych listach najlepszych reżyserów) jest dla mnie niezrozumiały: przecież to grubociosany wyrobnik o łapskach pracownika rzeźni, którego najodważniejszą decyzją artystyczną były wąsy Colina Farrella w “Miami Vice”. Życzę powodzenia w kolejnych projektach z Tomem Cruisem! Do zobaczenia nigdy.

2 / 5

obejrzane w wakacje 2006


"Heat" (1995)

2010-04-17 15:02:59

reż. Michael Mann

Błaszczyk jest mistrzem trafnych skojarzeń (i sympatycznych pomyłek, ale to inna sprawa), a o “Gorączce” powiedział: “Emerycki film telewizyjny z dużymi nazwiskami”. No tak, tutaj mamy trafienie za 10 punktów – pierwotną wersję Mann nakręcił w latach 80. na potrzeby amerykańskich kablówek. Łukasz zapiera się, że o tym nie wiedział.  Może on powinien prowadzić tego bloga?

2 / 5

obejrzane w lutym 2010


« wróć 1 2 3 4 5 6 7 8 czytaj dalej »