Nie jesteś zalogowany

"L’eclisse" (1962)

2010-04-17 13:47:01

reż. Michelangelo Antonioni

Orson Welles put it best: “I don’t like to dwell on things. It’s one of the reasons I’m so bored with Antonioni – the belief that, because a shot is good, it’s going to get better if you keep looking at it. He gives you a full shot of somebody walking down a road. And you think, ‘Well, he’s not going to carry that woman all the way up that road.’ But he does. And then she leaves and you go on looking at the road after she’s gone.”

1.5 / 5

obejrzane w 2008 r.


"Cul-de-sac" (1966)

2010-04-17 13:45:17

reż. Roman Polański

Polański twierdzi, że woli być aktorem, ale biorąc pod uwagę metody jego reżyserii, szczerze w to wątpię. No chyba, że chodzi o rolę pozaekranowego demiurga, który pozostałych bohaterów wrzuca w sytuację, daje im emocje i narzędzia, by w końcu zrobili sobie krzywdę, i obserwuje co wyniknie. Obserwacja jest zaś ostra jak skalpel i choć dokonuje bezpardonowej wiwisekcji psyche postaci, to nigdy nie jest zabieg na widzu. Manipulacja w słusznej sprawie.

4 / 5

ostatnio obejrzane circa 2007


"Barton Fink" (1991)

2010-04-17 13:42:42

reż. Joel Coen

Jeden z braci, odpowiadając na pytanie “Co oznacza ostatnia scena filmu?” (hehe, KRYTYCY): “Nic. To scena, w której facet siedzi na plaży z głową kobiety w kartonowej paczce”.

4 / 5

obejrzane circa 2007


"Moonlighting" (1982)

2010-04-17 13:34:33

reż. Jerzy Skolimowski

Wspominając porażkę “Przygód Gerrarda” (które stanowią rzadki przykład filmu na zero), Jerzy Skolimowski mówił: “Mnie się wtedy wydawało, że mogę zrobić film z czegokolwiek, choćby z karty dań. Otóż nie, są granice bezczelności!”. O “Moonlighting” dla odmiany wyraża się pochlebnie, a granica między oboma filmami jest cienka. Wprawdzie “Moonlighting” jest “o czymś”, ale wciąż “z niczego”.

1.5 / 5

obejrzane circa 2007

(cytat pochodzi z “Przekroju” nr 39/2008)

 

 


« wróć 1 2 3 4 5 6 7 8 czytaj dalej »