"Women In Love" (1969)
2010-04-17 15:01:20
reż. Ken Russell
3.5 / 5
Obejrzane w grudniu 2009 r.
reż. Christopher Nolan
Cwane: film, który na własnym przykładzie omawia jak zabawiać publiczność. Np. Polański – gdyby uczył się robienia filmów na “Prestiżu”, pewnie w końcu pokazałby kosmate dziecko Rosemary. A chyba nie o to chodzi.
3 / 5
obejrzane 23 stycznia 2010 r.
reż. Christopher Nolan
“Doskonałe filmy o niczym” to wąska kategoria, do której aspiruje (a w której się nie mieści) dorobek Jima Jarmuscha. Inaczej ostatni Batman. Niektórzy próbowali doprawić mu gębę znaczenia, ale spójrzmy prawdzie w oczy: chaos płonącego miasta (Irak), pogłębiona sylwetka antagonisty, bohaterowie poddani skrajnym sytuacjom – to konteksty, których rozpracowanie nie służy żadnemu innemu celowi, jak dobremu samopoczuciu publiczności. Wszystko rozgrywa się tutaj na poziomie doboru środków – takich, by przez 3 godziny przykuwać uwagę i angażować emocjonalnie. W efekcie widz otrzymuje szczęście, które jest kategorią lepszości. Refleksje zostawmy Jarmuschowi.
4.5 / 5
obejrzane dwukrotnie: w 2008 i 2009 r.
reż. Terry Gilliam
Jest dla mnie niezrozumiałym, że ten nieogar (diss) o przerośniętej wyobraźni (komplement) współtworzył być może najzabawniejszy artystyczny kolektyw drugiej połowy XX wieku. Jego filmy bywają kultowe (“Fear and Loathing in Las Vegas”), poruszające (“Brazil”) a czasem nawet dobre (“12 monkeys”, o ile pamiętam) ale NIGDY nie są zabawne. Mimo to, przypominam sobie, że część widowni śmiała się z generycznych żartów “Parnassusa”. Pointa należała do mojej dziewczyny: “Trochę się to kupy nie trzyma”.
2 / 5
obejrzane 12 stycznia 2010 r.
reż. Peter Weir
W obrazach flamandzkich mistrzów (i innych) niby wszystko gra, ale gdy się uważnie przyjrzeć, któraś z przedstawionych postaci zawsze zakrywa usta palcem, inna trzyma zakrwawiony nóż, a jeszcze inna symbolizuje utratę niewinności lub triumf ducha. Słowem: pod powierzchnią sielankowych scen kryje się zagadka. Podobnie w filmie Weira (zwróćcie uwagę na ostatnią scenę!), reżyser manipuluje formą, by w widzu wywołać wrażenie intelektualnej gry znaczeń. Obrazy wgryzają się w pamięć, byśmy jeszcze długo po projekcji odkrywali tajemnicę, nigdy nie odkrywając jej w pełni.
4 / 5
obejrzane 31 grudnia 2010 r.
reż. James Cameron
Czytam opinie krytyków o “Avatarze” i ze zdumienia przecieram oczy. Koledzy, zapamiętajcie sobie raz i na zawsze: dramatyzm to nie jest wielki, zielony stwór, który wyskakuje z ekranu i gryzie was w dupę; to nie jest scenariusz tak przewidywalny, że zawsze wiemy co stanie się w następnej scenie; w końcu, dramatyzm nie polega na tym, że coś wybucha, ale, że wybucha po coś.
Początkowo chciałem potraktować “Avatara” w sposób szczególny (wiadomo, WYDARZENIE, trzeba się odnieść), tzn. DŁUGĄ recenzją. Ale szkoda mi czasu, skoro i tak trzy godziny zmarnowałem w kinie.
1/5
obejrzane 28 grudnia 2009 r.
(zupełnie na marginesie: gdyby chociaż ten zielony stwór naprawdę wyskoczył z ekranu, a tak nie zostaje mi nic innego jak napisać “3d, sry-d”)
reż. John Waters
Na pierwszym roku kulturoznawstwa mieliśmy 28-letniego, łysiejącego chłopaka (pana?), który z lubością używał słowa “transgresja”. Używał go w różnych kontekstach, konfiguracjach i odmianach; ja – ledwie 20-letni, zbity z tropu – nie chcąc wyjść na idiotę, musiałem raz po raz odwoływać się do słownika. Podobnie wczoraj: “Pink Flamingos” to “transgresywna komedia”, co znaczy “przekraczająca granice konwencji”. Nie pamiętam już czy w lawinowo budowanych wypowiedziach tego mojego znajomka faktycznie była jakaś treść, ale i jego wypowiedzi, i film Watersa sprowadzić można do wspólnego mianownika – nudy.
1 / 5
obejrzane 11 grudnia 2009 r.
reż. Michael Haneke
Mimo pozorów socjologicznej rozprawy, “Biała wstążka” pozostawia na widzu wrażenie zaledwie perwersyjnego dreszczowca z artystycznym zacięciem. To nie tak, że nie lubię perwersyjnych dreszczowców (patrz: “Crash”), ale uczucie niedosytu, gdy się okazuje, że jednak nie mamy do czynienia ze skończonym arcydziełem (co udolnie sugeruje pierwsza połowa filmu), jest dojmujące. Haneke zaczyna z wysokiego C i stopniowo przesuwa film w stronę hitchcockowskiego efekciarstwa (“to nie tak, że nie lubię hitchcockowskiego efekciarstwa…”), które nie służy zrozumieniu, ale zadziwieniu . A jak słusznie zauważył Łukasz Błaszczyk, w takim kinie nie chodzi o to kto zabił, ale dlaczego to zrobił.
3.5 / 5
obejrzane 8 grudnia 2009 r.
reż. Bob Fosse
W swojej recenzji “Kabaretu”, Roger Ebert sugeruje, że dzieło Fossego jest obrazkiem epoki, w której moralna degeneracja prowokowała ludzi do noszenia skórzanych podwiązek. Wspominam to ku przestrodze, byście nie zabrnęli – jak szacowny krytyk – w tę, moim zdaniem, mylną i powierzchowną interpretację. Bo przecież rozgrywający się w scenerii wzrastającego nazizmu “Kabaret” jest filmem o upartym, zachłannym i niezłomnym poszukiwaniu szczęścia, o dławieniu się życiem, o śmiechu przez łzy i o szlochu mimowolnie przechodzącym w śmiech. Być może jest to najodważniejsza wizja człowieczeństwa, na jaką pozwoliło sobie kino Zachodu?
4.5 / 5
obejrzane latem 2009 r.
reż. Abel Ferrara
Fajność Ferrary polega na tym, że będąc reżyserem offowym, wciąż daje się wpisać w chwalebną tradycję kina gatunków. Oczywiście, podobnie jak u Polańskiego czy Kubricka, “gatunek” jest dla Abla Ferrary ledwie barwnym fatałaszkiem, w który twórca ubiera kreację skrajnie autorską. W “The Funeral” Abel odstawia kameralną wersję “Ojca Chrzestnego”, ale co naprawdę się liczy to niuanse scenariusza St. Johna. Strzępy wypowiedzi, jednostkowe działania i kolektywna historia mafijnej rodziny stanowią ciąg dalszy rozważań nad problemami chrześcijaństwa. To właściwie jest najlepsze: zakończenie takiego filmu jest nie tylko efektownym sztychem, ale NAPRAWDĘ coś znaczy.
3.5 / 5
obejrzane we wrześniu 2009 r.
w recenzji tego...
getrealpaid
0
5
Tak, moja intencja...
pawel_sajewicz
74
36
no ale Paweł nie...
kuba_radkowski
4
52
napisał Pan tak: "No...
getrealpaid
0
5
podobnie dziwnie...
Borys_Dejnarowicz
12
32
dziwne, to prawie tak...
pawel_sajewicz
74
36
ok odświeżyłem...
Borys_Dejnarowicz
12
32
zawsze mi się...
pawel_sajewicz
74
36