Nie jesteś zalogowany

4

2010-05-16 12:15:58

Top 5 tego tygodnia

1. Deftones - Diamond Eyes

(tak, tak, tak i jeszcze raz tak. Deftones znowu miażdżą na całej linii. Album bez tytułu AD 2003 przy całej swojej sile ukazywał nam zespół, który dobrze znaliśmy, Saturday Night Wrist może i był próbą nadania ich muzyce nowego, bardziej eksperymentalnego wymiaru, ale przyznajcie się, że przecież nikt nie wracał do tego oblicza Deftones zbyt często. Tym razem poza paroma kawałkami w klimatach starego, napieprzającego Around The Fur vide Rocket Skates panowie odsłaniają nowe, bardziej liryczne, piękne oblicze. Kojarzycie ich cover kawałka The Cure? No to tutaj właściwie jest podobnie - bardziej lirycznie w sensie.)

2. Ten Typ Mes - Zamach na Przeciętność

3. Ortega Cartel - Lavorama

4. Dinal - W strefie jarania i w strefie rymowania

(zapoznałem się poprzez panów z polisz mnie , że niby jeden z najlepszych rodzimych nielegali ever. Ja się w sumie nie znam na rapie, ale może coś w tym jest. Ranią moje uszy na tej płytce kobiece wokale, ale to i tak traci znaczenie kiedy ktoś Ci opowiada historię życia, gdy wypił zero siedem jak u borewicza )

5. Rh + - Aktion

(żeby nie było wątpliwości, chodzi mi o Rh + audiowizualno-eksperymentalne. Był ktoś na ich koncercie na Openerze na tej scenie na którą nikt nie chodzi? Nie, szkoda, bo pozamiatali doszczętnie. Co do samej płytki, którą mi mpz w czasach kiedy jeszcze istniał aparat represji - nie jestem dobry w tagach, ale jeżeli ambient może jakoś współgrać z noisem to myślę, że to jest to. Z jednej strony jakieś pianinka, z drugiej trzaski, jeszcze z trzeciej sample, a gdzieś tam jeszcze odgłosy palących się folii aluminiowych. Polecam, no i szkoda, że chyba nie byli w Warszawie od czasu kiedy zacząłem się nimi jarać)

W tym tygodniu zaskoczyły mnie ponadto dwie rzeczy - nie wyłączyłem nowego materiału L.U.C -a po trzydziestej sekundzie, a dopiero po dwóch utworach (chociaż dalej wystarczy jeden błąd w sztuce/by zejść na manowce psychorapu jak lucek), druga zaskakująca rzecz - Kumka Olik w swojej nowej piosence jest tak dojrzała i jakaś retro, że nie da się ich słuchać jeszcze bardziej niż wcześniej.

Komentarzy: 1 Nie dodano tagów

3

2010-05-09 12:06:07

Top 5 tego tygodnia

1. Refused - Songs to Fan the Flames of Discontent

2. Ten Typ Mes - Zamach na Przeciętność

3. Ortega Cartel - Lavorama

(z płytą zapoznałem się po całym szumie czyli jakoś w marcu tego roku i od tamtego momentu jest w mojej czołówce. Wiadomo, na początku wchodziły głównie hiciorki, ale po dwóch tygodniach łykałem całość bez popity, łącznie z zupełnie debilnymi  wspaniałymi microphone masters. Fenomen Ortegi tkwi w tym, że nie ma drugiego tak lamerskiego raperskiego składu, tyle, że jest to lamusostwo w wielkim stylu. Nie ma ani gangsterskiej napinki, ani filozoficznych rozkmin, pojazdów po innych też właściwie mało, ale jeśli ktoś ich dissuje to tylko cipki których nie chcieli pieprzyć)

4. Kawałek Kulki - noc poza domem / error

(zupełnie niespodziewanie, bo zawsze kojarzyli mi się raczej kiepsko. Słucha się całkiem przyjemnie, jak się bardziej osłucham to conieco więcej znajdzie się tutaj o czym powiadomie, jak się pojawi )

5. OSTR - Tylko dla dorosłych

(O płycie już pisałem + druga płyta wchodzi coraz, coraz lepiej)

Z piosenek namiętnie katowanych w tygodniu z poza wyżej wymienionych płyt :

...And You Will Know Us By The Trail Of Dead - another morning stoner

(rzecz ktora sprawia, że znowu czuję się jak w gimnazjum, poza tym jeden z najbardziej rozpieprzających obrazków ever

no i co do jednego nie można się mylić - the one person who disliked this video is a bitch ass hater)

Method Man & Redman - Blackout

(czyli coś co sprawia, że przed oczkami lata mi marcowy koncert Methoda  - energetyczna piguła)

 

 

 

 


2

2010-05-02 10:58:57

Ponieważ wyleczyłem się z nabijania na last.fm (co nie znaczy, że od święta nie włączę scrobbingu) pomyślałem sobie, że dokumentacja moich muzycznych miłości znajdzie ujście właśnie tutaj. W tym tygodniu przez stres i innych dziwnych rzeczy kilka zapragnąłem posłuchać ludzi którzy krzyczą i nakurwiają, nawet zaskoczyłem samego siebie sięgając po starych slayerowych wyjadaczy (dzięki Sztrama).

1. Bad Brains - I against I

2. Refused -  Songs to Fan the Flames of Discontent

(Jakby ktoś jeszcze wątpił w moje lewactwo)

3. Fugazi - Repeater

4. Slayer - God Hates Us All

(Nie sądziłem, że będę kiedyś mógł przełknąć muzykę gości wyglądających tak . Poza tym trash metal to straszna wieś, kurde, walczę z samym sobą, ale Slayer jest fajny. Araya krzyczy, Kerry King ma solówki które zupełnie nie pasują do reszty. Więcej denerwowania się niż smoków, czyli korzenie raczej hardcorowe, niż metalowe. Poza tym:

niech ktoś mi powie, że ten klip nie rozkurwia. Patton, którego nie trawię powiedział kiedyś coś w stylu - nie ufam ludziom, którzy nie lubią Slayera-. No i właściwie to go rozumiem, od tamtej środy kiedy Paulina przyniosła mi "dobrą muzykę do nauki")

5. Ten Typ Mes - Zamach Na Przeciętność

(Jedyny pan, który jest tutaj z troszkę innej bajki, chociaż "Oiom" mógłby robić za taki maleńczukowski punk rock. Hmmm... po miesiącach katowania "Zapisków Typa" wróciłem do "Zamachu" i wchodzi lepiej, bez popity, rzekłbym nawet. Wcześniej taki stylistyczny miszmasz jakoś średnio mi leżał, dopiero teraz zaczynam kupować to od początku do końca.)

Poza tym Płaciu z Częstochowy wstawił nową rzecz zapowiadającą jego nową epkę, nie tak fajną jak "Karmel", ale bardzo w stylu brzydala, czyli bezwstydna zżyna z "Afterparty" CKOD.


1

2010-04-30 19:12:26

Interpol - "Lights"

Dzieje się z nimi coś dziwnego. Nie wiem czy Banks przejął stery, ale wiem, że Banks solo był lepszy. Broni się właściwie tylko sama końcówka z charakterystycznym smutnym powtarzaniem jednego zdania. Broni się, ale nie chwyta, bo gdybym nie wiedział, że to Interpol (a idzie ich teraz rozpoznać właściwie tylko po wokalu) to uznałbym, że to jakiś pompatyczny wybryk Editorsów (coś jak ich druga płyta). Nie chce mi się wierzyć, że to oni i że tak daleko za nami są czasy kiedy mogli zabrzmieć tak. Wystarczy mieć nadzieję, że to tylko taki mały kawał przed solidniejszą płytą.

Parias - "Hip-Hop vs. Peja"

Dissy są nudne. Szczególnie jeśli ktoś robi z nich płyty (vide właśnie Peja, czy Tede). Ale, ale... Parias wszedł do tej bitwy z klasą. Ewidentnie najbardziej wkurwia się Pelson (motyw z relaksacyjną terapeutką jest mistrzostwem świata), co właściwie jest dosyć logicznie biorąc pod uwagę, że zaczepki były głównie pod jego adresem, ale daje radę cała trójka. Rzecz jest o tyle fajna, że ma w sobie dużo celnych spostrzeżeń, co sprawia, że "ten brzydki" (peja) i "ten gruby" (tede) wypadają raczaj cienko. Pomijając wszystko - kto o zdrowych zmysłach może dissować się z "molestą" ja się pytam? No i kto jeszcze zakłada dzieciom zimowe czapki na wiosnę?

Komentarzy: 3 Nie dodano tagów

« wróć 1 2 3 czytaj dalej »